ONZ poinformowała w niedzielę, że nowa runda rozmów między stronami konfliktu zbrojnego w Jemenie odbędzie się 14 stycznia. Obowiązujący rozejm zostanie w poniedziałek przedłużony o kolejne 7 dni - powiedział szef jemeńskiego MSZ, Abdel Malak al-Meklafi.
Mimo trwającego od wtorku zawieszenia broni w kraju nadal toczą się zacięte walki, w których przez ostatnie trzy dni zginęło ponad 75 osób. - Postęp, jaki zrobiliśmy (podczas rozmów pokojowych) jest znaczący, ale niewystarczający - powiedział na konferencji prasowej w Bernie oenzetowski mediator Ismail Uld szejk Ahmed.
- Zdecydowaliśmy się odbyć kolejną rundę rozmów 14 stycznia - dodał, ale nie sprecyzował, gdzie będą miały miejsce nowe negocjacje.
Na wniosek prezydenta
Powiedział jedynie, że zapadła zgoda obu stron na powołanie komisji kontaktowej, w skład której wejdą doradcy wojskowi pracujący pod egidą ONZ. Ponadto mają być wprowadzone w życie środki budowy wzajemnego zaufania, polegające m.in. na zwolnieniu osób zatrzymanych przez obie strony.
Celem negocjacji jest wdrożenie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 2216, która wzywa rebeliantów do wycofania się z zajętych przez nich terenów Jemenu, a także oddania broni ciężkiej.
Także w niedzielę o przedłużeniu rozejmu poinformowało jemeńskie MSZ, podając, że decyzję w tej sprawie podjęto na wniosek prezydenta Abd ar-Rab Mansura al-Hadiego. Minister spraw zagranicznych Jemenu powiedział, że decyzja ta została już zakomunikowana ONZ. Podkreślił też, że po wygaśnięciu przedłużonego zawieszenia broni zostanie ono automatycznie ponownie przedłużone, "aż do ogłoszenia rozejmu permanentnego". Jednak podkreślił, że stanie się to jedynie pod warunkiem, że rebelianci zastosują się do rezolucji ONZ.
Zawieszenie broni miało umożliwić stronom konfliktu przeprowadzenie w Szwajcarii rozmów pokojowych pod auspicjami ONZ. W trwających od wtorku rozmowach uczestniczyli przedstawiciele rządu jemeńskiego, a także szyiccy rebelianci z ruchu Huti. Rozejm był wcześniej kilkakrotnie łamany.
Bombardowanie trwa
W starciach między siłami sprzymierzonymi z rebeliantami Huti a prorządowymi siłami jemeńskimi w prowincji Hadżdża przy granicy z Arabią Saudyjską zginęło w ostatnich dniach ponad 75 osób - podała agencja Associated Press, powołując się na dane jemeńskich sił bezpieczeństwa i relacje świadków.
W Jemenie koalicja państw arabskich pod wodzą Arabii Saudyjskiej bombarduje od marca pozycje szyickich rebeliantów z ruchu Huti walczących o obalenie reżimu prezydenta Hadiego. Z ruchem Huti współdziałają oddziały wojskowe lojalne wobec poprzedniego prezydenta Jemenu Alego Abd Allaha Salaha. Obecny chaos w Jemenie jest spuścizną po wieloletnich dyktatorskich rządach Salaha, obalonego w 2011 roku przez społeczną rewoltę.
Według ONZ konflikt w Jemenie spowodował od marca co najmniej 5,8 tys. ofiar śmiertelnych, z czego ponad połowę stanowią cywile.
Autor: lukl//gak / Źródło: tvn24.pl, PAP