Rosyjski generał Aleksandr Dwornikow zwany "rzeźnikiem z Syrii" od dwóch tygodni nie pokazuje się publicznie. Włoski dziennik "Il Messaggero" zastanawia się, gdzie jest wojskowy, który został wezwany przez prezydenta Władimira Putina, by dowodził agresją na Ukrainie po fiasku ofensywy na Kijów.
Rzymski dziennik pisze o przypuszczeniach amerykańskich obserwatorów, zdaniem których Dwornikow mógł jako kolejny trafić na listę oficerów "wyczyszczonych" przez Putina, rozczarowanego przebiegiem wojny od 24 lutego, która miała być błyskawiczna, a zamienia się w "bagno".
"Rzeźnik z Syrii"
61-letni obecnie Dwornikow został w 2015 roku pierwszym dowódcą rosyjskich sił zbrojnych w Syrii i miał opinię bezlitosnego w tym, jak popierał dyktatora tego kraju Baszszara al-Assada. Uciekał się nawet do użycia broni chemicznej i dlatego nazywany jest "rzeźnikiem z Syrii" - wyjaśnia gazeta.
Teraz zaś miał zdecydowanie popchnąć natarcie Rosjan, ale dotychczasowe rezultaty nie są uważane przez Kreml za wystarczające – stwierdza "Il Messaggero". Dodaje, że pojawiły się stąd przypuszczenia, że i on mógł trafić na długą listę rosyjskich generałów "usuniętych lub zawieszonych".
Nowy cel wskazany przez Putina, czyli przejęcie pełnej kontroli nad Donbasem do 1 lipca, wydaje się kolejną "oznaką zniecierpliwienia" - podkreślono.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru