Wiceszef dyplomacji Michaił Bogdanow był jedną z głównych postaci w składzie delegacji rosyjskiej, która 28 stycznia odwiedziła Damaszek. Był tam również specjalny przedstawiciel prezydenta Władimira Putina do spraw Syrii Aleksandr Ławrentiew. - Ogólnie rzecz biorąc, spotkanie było konstruktywne i przebiegało w dobrej atmosferze. Rozumiemy jednak, jak trudna jest sytuacja - przyznał w rozmowie z dziennikarzami wiceminister spraw zagranicznych Rosji.
CZYTAJ też: "Nabrzeża praktycznie puste". Rosjanie wywieźli swój sprzęt z syryjskiej bazy
Trzy godziny rozmów. Wrócili z niczym
Rosyjska sekcja BBC ustaliła, że rozmowy urzędników wysokiego szczebla z Moskwy, którzy po raz pierwszy odwiedzili Syrię po obaleniu sojusznika Moskwy Baszara al-Asada, z nowymi władzami w Damaszku (na czele z przywódcą Ahmedem al-Szarą) trwały przez trzy godziny. Ich głównym celem było zachowanie przez Rosję dwóch kluczowych baz wojskowych: lotniczej Humajmim w Latakii i morskiej w Tartusie.
Utrzymanie baz było najważniejszą kwestią, którą delegacja chciała rozwiązać i kwestia ta pozostała nierozstrzygnięta - podała BBC. Cytuje Bogdanowa, który stwierdził, że "na razie nic się nie zmienia". - Ta kwestia wymaga dalszych negocjacji. Uzgodniliśmy, że będziemy kontynuować bardziej szczegółowe konsultacje w każdym obszarze naszej współpracy - odpowiedział enigmatycznie Bogdanow na pytanie dziennikarzy o ustalenia w sprawie baz.
Statki czekały przez kilka tygodni
W środę amerykańska agencja Bloomberg podała, że rozmowy Rosjan z Syryjczykami w sprawie dalszej obecności wojskowej Rosji w Syrii "utknęły w martwym punkcie". Jej rozmówca ujawnił między innymi, że dwa rosyjskie statki transportowe (Sparta i Sparta II) były zmuszone czekać przez kilka tygodni, zanim pozwolono im zacumować w Tartusie, by mogły zabrać składowany w tym miejscu sprzęt wojskowy.
Tartus była jedyną bazą rosyjską na Morzu Śródziemnym, umożliwiającą marynarce uzupełnianie paliwa, zaopatrywanie i naprawę okrętów podczas operacji na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Humajmim była z kolei kluczową bazą zaopatrzeniową dla działań Moskwy w tym regionie - odnotowała BBC.
W 2017 roku Moskwa i Damaszek podpisały umowę o korzystaniu z baz w Tartusie i Humajmim na okres 49 lat, a dwa lata później władze Syrii zawarły umowę inwestycyjną o zarządzaniu portem w Tartusie z rosyjską firmą Budtransgaz. Nowe władze w Damaszku unieważniły te ustalenia.
Michaił Bogdanow nazwał kwestię umowy z Budtransgazem "techniczną". - To czysto techniczna kwestia związana z pracą naszej firmy. Myślę, że możemy znaleźć rozwiązania akceptowalne dla obu stron - oznajmił.
Co poszło nie tak
BBC podaje, że w połowie grudnia zeszłego roku, wkrótce po obaleniu reżimu Baszara al-Asada, rosyjskie źródła utrzymywały w rozmowach z zachodnimi mediami, że Kreml jest bliski osiągnięcia porozumienia z nowymi władzami Syrii w sprawie kluczowych baz. Twierdziły, że Moskwa ze swojej strony mogłaby zaoferować Damaszkowi dostawy żywności, a także wsparcie w odbudowie struktur wojskowych, w tym dostarczając uzbrojenie.
Jednak w ostatnich tygodniach Unia Europejska stała się bardziej aktywna, zaczęła nawiązywać kontakty z nowymi władzami w Damaszku i przekonywać je do wycofania się z porozumień z Rosją. Na początku stycznia ministrowie spraw zagranicznych Niemiec i Francji odwiedzili Damaszek, a później szefowa dyplomacji UE Kaia Kallas ogłosiła, że szefowie MSZ państw UE uzgodnili plan złagodzenia sankcji wobec Syrii - przypomniała BBC.
Ukraina wysyła pszenicę
Swoją rolę (w sprawie relacji Moskwy z Damaszkiem - red.) mogą odegrać także państwa G7 i ich sojusznicy, poszukujący alternatyw dla importu rosyjskiej ropy i żywności do Syrii - dodała BBC. Nadmieniła, że Ukraina wysłała do tego kraju 500 ton pszenicy, a władze w Kijowie obiecały zwiększyć dostawy podczas grudniowej wizyty w Damaszku ministrów spraw zagranicznych i rolnictwa.
Planom Moskwy w sprawie utrzymania baz wojskowych i wpływów w Syrii sprzeciwia się również Turcja, która wspiera kilka syryjskich grup rebelianckich, w tym islamistyczną Hajat Tahrir asz-Szam, która utworzyła nowy rząd w Damaszku.
CZYTAJ też: Szef MSZ Ukrainy na spotkaniu w Damaszku. "Jesteśmy gotowi pomóc"
Do ostatnich dni reżimu
Rosyjskie samoloty wykonywały naloty bojowe, wspierając siły Baszara al-Asada, aż do ostatnich dni jego reżimu. Rosja od wielu lat udzielała wsparcia militarnego Asadowi w walce z siłami rebeliantów, a po jego obaleniu udzieliła mu schronienia - przypomniała BBC.
Agencja Reutera, powołując się na źródła syryjskie, podała w środę, że nowe władze w Damaszku domagają się od władz na Kremlu wydania Asada. Wśród postulatów jest także wypłata odszkodowania za zniszczenia dokonane w czasie rosyjskich bombardowań. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odmówił dziennikarzom odpowiedzi w tych kwestiach.
- Warunki są zrozumiałe, lecz zupełnie niemożliwe do spełnienia - skomentował postulaty władz syryjskich pod adresem Kremla komentator polityczny rosyjskiego dziennika i rozgłośni "Kommiersant" Dmitrij Drize. Mówił, że wysokość rekompensaty będzie zapewne zawierała "wiele zer", biorąc pod uwagę, że niektóre miasta syryjskie obróciły się w ruinę.
Autorka/Autor: tas/ft
Źródło: BBC, Interfax, Kommiersant, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Satellite image ©2025 Maxar Technologies