Rządzący Syrią Ahmed al-Szara zażądał w czasie spotkania z rosyjską delegacją, by Moskwa wydała jego krajowi obalonego dyktatora Baszara al-Asada, któremu Kreml zapewnił azyl - podała w środę agencja Reutera, powołując się na syryjskie źródła.
W grudniu ubiegłego roku w Syrii po 24 latach upadł reżim Baszara al-Asada. Dyktator wraz z rodziną przebywa w Rosji, gdzie otrzymał azyl, co miało być osobistą decyzją Władimira Putina. We wtorek, po raz pierwszy od czasu obalenia władzy w Syrii, do Damaszku przybyła rosyjska delegacja. W jej składzie są między innymi wiceminister spraw zagranicznych Michaił Bogdanow i specjalny przedstawiciel prezydenta Rosji ds. Syrii Aleksandr Ławrentiew.
Nowe władze Syrii zawiadomiły, że podczas wtorkowych rozmów z delegacją rosyjską, której przewodził wiceminister spraw zagranicznych Michaił Bogdanow, "podkreśliły, iż przywrócenie stosunków musi uwzględniać błędy z przeszłości, a także wolę narodu syryjskiego i jego interesy".
Według źródeł agencji Reutera, rządzący Syrią Ahmed al-Szara w trakcie spotkania miał zażądać wydanie jego krajowi obalonego dyktatora Baszara al-Asada. Jak poinformowała syryjska agencja informacyjna Sana, Damaszek chce również, aby Rosja, która wspierała Asada podczas kilkunastoletniej wojny domowej, wypłaciła odszkodowania i przyczyniła się do odbudowy zniszczonego kraju. Moskwa nie chce jednak uznać swojej odpowiedzialności - przekazało źródło agencji Reutera.
Ministerstwo spraw zagranicznych Rosji poinformowało z kolei, że odbyła się "szczera dyskusja na różne tematy". Dodało, że strony "będą kontynuować kontakty w celu poszukiwania odpowiednich porozumień". Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow w środę odmówił odpowiedzi na pytania dziennikarzy dotyczące wydania Asada i wypłacenia odszkodowań.
Kreml wspierał reżim al-Asada
Wojska Rosji latami wspierały Asada w walce przeciwko syryjskim rebeliantom. W wojnie domowej w Syrii uczestniczyło rosyjskie lotnictwo, siły specjalne oraz najemnicza Grupa Wagnera. Moskwę oskarżano o udział w zbrodniach wojennych, atakowanie struktur cywilnych i naloty powietrzne między innymi na Aleppo.
Mimo długotrwałej pomocy Kremla pod koniec ubiegłego roku błyskawiczna ofensywa sił islamistycznego ugrupowania Hajat Tahrir asz-Szam (HTS) obaliła Asada i zmusiła go do ucieczki z Damaszku.
Utrata władzy przez Asada spowodowała zagrożenie dla dwóch bardzo ważnych dla Rosji baz: morskiej w Tartusie nad Morzem Śródziemnym oraz lotniczej Humajmim pod miastem Latakia. Rosja nie ukrywa, że zależy jej na utrzymaniu obu tych obiektów.
Baza w Tartusie ma dla Rosji strategiczne znaczenie, marynarka wojenna ZSRR stacjonowała w nim od 1971 roku. Po upadku Związku Radzieckiego rosyjskie okręty zostały stamtąd wycofane, jednak powróciły do syryjskiego portu w 2012 roku. Przed inwazją na Ukrainę Rosja dodatkowo wzmocniła swoją obecność wojskową w bazie, by przeciwdziałać aktywności lotniskowców NATO na Morzu Śródziemnym.
Tartus jest jedyną rosyjską bazą na Morzu Śródziemnym, szczególnie przydatną wobec aktywności militarnej Kremla w Afryce. We wtorek ukraiński portal wojskowy Defence Express informował, że na zdjęciach satelitarnych nadbrzeże portu jest niemal puste, co ma świadczyć o wywożeniu sprzętu wojskowego.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/TOLGA BOZOGLU