Do 67 wzrosła liczba śmiertelnych ofiar trzech zamachów o motywach islamistycznych, do których doszło w piątek w odstępie kilku godzin w trzech krajach: Francji, Tunezji i Kuwejcie. Nie ma informacji, by wśród ofiar byli Polacy. Do zamachu w Tunezji przyznało się Państwo Islamskie.
Wciąż rośnie także liczba rannych w zamachach. Według najnowszych informacji obrażeń doznało w sumie 265 osób. W Tunezji - według najnowszych danych tamtejszego ministerstwa zdrowia - liczba zabitych w ataku uzbrojonego mężczyzny na plaży w pobliżu hotelu w mieście Susa (Sousse) wzrosła do 39. Rannych zostało 36 osób. Kilkoro z nich jest wciąż w stanie krytycznym. Wcześniejsze doniesienia mówiły o 37 ofiarach śmiertelnych.
"Żołnierz kalifatu"
Władze Tunezji nie podają na razie narodowości zabitych. Wiadomo jednak, że wśród ofiar są turyści z Wielkiej Brytanii, Niemiec, Belgii, Norwegii i Irlandii. Według brytyjskiego MSZ w Susie zginęło co najmniej pięcioro Brytyjczyków. MSZ w Dublinie podaje, że wśród ofiar jest jedna Irlandka. Rzecznik polskiego MSZ Marcin Wojciechowski poinformował, że wśród poszkodowanych nie ma obywateli polskich, którzy wyjechali do Tunezji z polskimi biurami podróży. Sprawcą zamachu według służb tunezyjskich jest obywatel tego kraju, student, nienotowany wcześniej przez służby. Susa nad Morzem Śródziemnym jest jednym z najpopularniejszych kurortów w Tunezji. Do ataku terrorystycznego w Tunezji przyznała się w oświadczeniu zamieszczonym w piątek wieczorem na jednym z portali społecznościowych grupa bojowników Państwa Islamskiego.
"Nasz brat, żołnierz Kalifatu, Abu Yihya al-Kairouni, osiągnął swój cel, hotel Imperial, mimo środków bezpieczeństwa" - napisano na jednym z kont na Twitterze powiązanym z Państwem Islamskim.
Wybuch w meczecie
Z kolei w Kuwejcie, gdzie celem ataku był szyicki meczet Imama Sadika - według najnowszych informacji ministerstwa zdrowia - zginęło 27 osób, a 227 zostało rannych. Wcześniejsze doniesienia mówiły o 25 zabitych i 202 rannych osobach.
Według świadków zamachowiec samobójca zdetonował pas z ładunkami wybuchowymi w świątyni, w której modliło się w tym czasie wielu wiernych. Do zamachu przyznała się grupa o nazwie Prowincja Nadżd, stowarzyszona z IS. Grupa ta przyznała się do zamachów na meczety szyickie w Arabii Saudyjskiej w ostatnich tygodniach. Liczba ofiar i rannych w zamachu we Francji na terenie zakładów gazowych w Saint-Quentin-Fallavier, ok. 30 km na południowy wschód od Lyonu nie zmieniła się. W wyniku eksplozji zginęła jedna osoba, a co najmniej dwie zostały lekko ranne. Według źródeł mężczyzna, który przedostał się na teren zakładów, miał islamistyczny sztandar w ręku. Na miejscu ataku znaleziono pozbawione głowy ciało zamordowanego mężczyzny. Zatrzymano domniemanego sprawcę, który został zidentyfikowany jako 35-letni Yassine Salhi. Był on notowany przez francuskie służby w latach 2006-2008 w związku z radykalizacją. Według mediów przyznał się do przynależności do Państwa Islamskiego (IS). Ofiarę zidentyfikowano jako szefa przedsiębiorstwa z okolic Lyonu, pracodawcę Salhiego.
Autor: dln\mtom / Źródło: PAP