Kirył Szamałow - w jego błyskotliwej karierze jak w soczewce ukazuje się przyszłość rosyjskiej elity powiązanej bezpośrednio z Władimirem Putinem. Mąż młodszej córki prezydenta Rosji kilka miesięcy po ślubie otrzymał od jednego z banków pożyczkę w wysokości ponad miliarda dolarów. W dwa lata podwoił majątek. - Tak przekazuje się władzę i przywileje następnemu pokoleniu - mówi agencji Reutera, która przeprowadziła śledztwo w tej sprawie, były wiceminister energetyki, a teraz opozycjonista Władimir Miłow.
Kirył Szamałow nigdy nie był "nikim". To syn Nikołaja Szamałowa - przyjaciela Putina z petersburskich lat, biznesmena i jednego z głównych akcjonariuszy Banku Rossija, uważanego za prywatny bank prezydenta i jego najbliższych wspólników.
Kirył - mąż córki Putina
W lutym 2013 r. w ustronnym zimowym kurorcie Igora pod Petersburgiem wziął ślub z młodszą córką Władimira Putina, Katieriną Tichonową, której tożsamość agencja Reutera potwierdziła w listopadzie tego roku.
33-letni biznesmen Kirył Szamałow już latem 2013 r., kilka miesięcy po ślubie, rozpoczął negocjacje ws. kupna ogromnego pakietu spółki Sibur - producenta i przetwórcy ropy. Negocjował rok. W 2014 r. założył własną spółkę i wtedy jeden z banków pożyczył mu ok. 1,3 mld dolarów. Pieniądze zostały wykorzystane na inwestycję w projekty realizowane przez Sibur. Okazało się, że wartość spółki poszła wtedy w górę, a 33-latek, już wtedy mający w niej udziały, dziś posiada majątek wyceniany na ok. 2,8 mld dolarów.
"Koleje losu Kiryła rzucają nowe światło na to, jak ludzie bliscy Putinowi dotarli do najważniejszych stanowisk w największych firmach oraz jak przekazują przywileje następnemu pokoleniu" - pisze Reuters.
- Wszystko to odbywa się bez wiedzy opinii publicznej. Trudno o stwierdzenie tego, jak takie podwyżki są przyznawane, ale Gazprombank jest ich kieszonkowym bankiem - mówi o ludziach Kremla były wiceminister energetyki, a teraz opozycjonista Władimir Miłow. Dodaje, że za pomocą takich wybiegów prezydent i elita polityczno-biznesowa Rosji "przekazują władzę i przywileje nowemu pokoleniu".
Bracia Szamałow
W latach 90. Władimir Putin i jego przyjaciele stworzyli Spółdzielnię Oziero, która zbudowała i administrowała ekskluzywnym osiedlem domków letniskowych 100 km na północ od Petersburga. Jednak była to przede wszystkim grupa zajmująca się rozszerzaniem biznesowych interesów po dojściu Putina do władzy w 2000 r. Była zapleczem, z którego nowy prezydent przyniósł w teczkach do Moskwy swoich ludzi.
Byli wśród nich Nikołaj Szamałow - wtedy akcjonariusz w małym udzielającym pożyczek Banku Rossija i Jurij Kowalczuk - największy akcjonariusz Banku Rossija. W ciągu kolejnych 15 lat bank stał się jednym z największych w kraju, a Szamałow i Kowalczuk to dziś potentaci na rynku finansowym. Kowalczuk jest też większościowym akcjonariuszem spółki posiadającej kurort Igora - miejsce, w którym syn Szamałowa i córka Putina Katerina wzięli ślub.
Nikołaj Szamałow ma dwóch synów: Jurija urodzonego w 1970 r. i wspomnianego Kiryła, o 12 lat młodszego. Pierwszy karierę w otoczeniu Putina zaczął robić Jurij. Studiując początkowo inżynierię, szybko wyjechał do Moskwy i w 2000 r. stał się jednym z przedstawicieli przy komitecie międzynarodowych kontaktów gospodarczych na Kremlu. W tym czasie rozpoczął się proces konsolidacji aktywów spółki Gazprom.
W kilka lat otoczenie Putina przejęło nad nim kontrolę i Jurij Szamałow został dyrektorem funduszu inwestycyjnego spółki o nazwie Gazfond. Wkrótce fundusz "połknął" obsługujący rachunki Gazpromu Gazprombank, a Jurij awansował na stanowisko jednego z jego prezesów.
Kirył Szamałow w wieku 20 lat został tymczasem "głównym doradcą prawnym ds. międzynarodowych kontaktów gospodarczych" Gazpromu. Nie miał jeszcze wtedy dyplomu Uniwersytetu w Petersburgu. Trzy lata później był już "głównym doradcą prawnym" Gazprombanku - pisze Reuters. W 2008 r. Kirył dołączył do Jurija w zarządzie Gazprombanku.
W tamtym czasie Jurij był także dyrektorem firmy Sibur i tam też przyjął pod swoje skrzydła Kiryła. Następnie zaczęły się "naciski" Gazpromfondu na Sibur. Jurij de facto sam sobie wydawał polecenia. W końcu Gazprombank podległy Gazpromfondowi przejął firmę petrochemiczną.
Droga do miliardów
Bracia Szamałow są powiązani z innymi osobami z elity wyrosłej wokół Władimira Putina. Jednym z tych, którzy na nowo kształtowali rosyjską gospodarkę w pierwszej dekadzie XXI wieku, jest Giennadij Timczenko. Przyjaciel Putina z czasów petersburskich, w latach 90. zajął się biznesem energetycznym. Potem współtworzył firmę Gunvor - dzisiaj jednego z głównych eksporterów rosyjskiej ropy. Timczenko okazał się niezwykle ważną postacią dla Kiryła Szamałowa, bo wkrótce wszedł w posiadanie dużego pakietu akcji Sibura.
W 2010 r. Gazprombank i Gazpromfond miały w swoich rękach 95 proc. udziałów petrochemicznej spółki. Wtedy zdecydowały one o sprzedaży Sibura Timczence i jego wspólnikowi - Lenidowi Mikhelsonowi. Nie było ich stać na wykup większości akcji, Gazmprombank pożyczył im więc ponad połowę potrzebnych pieniędzy. Mikhelson dostał 57,2 proc. akcji, a Timczenko 37,3 proc. Pozostałe 5,5 proc. przypadło pięciu ówczesnym i byłym dyrektorom zarządzającym - w tym Kiryłowi.
Do 2014 r. 33-letni obecnie Szamałow miał już w swoich rękach 4,3 proc. akcji Sibura. Szczęśliwie dla Kiryła Timczenko uznał wtedy, że chętnie pozbędzie się akcji w spółce. Negocjacje w sprawie ich kupna przez Szamałowa trwały kilka miesięcy. Kirył przygotował się do tego, rezygnując z posady dyrektorskiej w Siburze. Zachował 4,3 proc. akcji, założył firmę Jauza 12, której jest jedynym właścicielem.
Miesiąc później kupił od Timczenki 17 proc. jego akcji. Mając 21,3 proc. stał się drugim największym akcjonariuszem Sibura. Śledztwo agencji Reutera ujawniło, że Kirył Szamałow, który nie miał wtedy pieniędzy za zakup akcji, dostał bardzo nisko oprocentowaną pożyczkę od Gazprombanku - tego, którego starszy brat Jurij jest wiceprezesem. Kirył dostał do kieszeni 78,9 mld rubli (1,3 mld dol.) na 1,3 proc. w skali roku. Nie wiadomo, czy Szamałow wydał na 17 proc. akcji wszystkie te pieniądze. Ani on, ani jego rzecznik z firmy Jauza 12 nie odpowiedzieli na pytania Reutersa.
21,3 proc. akcji zięcia Władimira Putina było wartych latem tego roku co najmniej 2 mld dol. - potwierdziło agencji trzech niezależnie działających od siebie analityków, jednak te ocena może być bardzo zachowawcza. 11 grudnia chińska firma Sinopec kupiła bowiem 10 proc. akcji Sigura za 1,34 mld dol., a sugeruje, że pakiet Szamałowa jest warty prawie 3 mld dolarów.
Zimowe wesele i rosyjska sielanka
"Dojście do olbrzymich pieniędzy Kiryła Szamałowa pokazuje, jak funkcjonuje dzisiejsza Rosja" - pisze Reuters i wraca do opisu ślubu i wesela z lutego 2013 r., gdy Kirył i Katerina Tichonowa wzięli ślub.
Zimowy kurort Igora jest położony ok. 30 km na zachód od siedziby spółdzielni, którą 20 lat temu założyli Putin i jego przyjaciele. Tysiące hektarów ziemi wokół Igory należą do firm, którym szefują Nikołaj Szamałow, Giennadij Timczenko i Jurij Kowalczuk.
Na wesele owiane tajemnicą przybyło, według informacji Reutera, około 100 osób. Byli wśród nich tylko przyjaciele Putina z dzieciństwa, ich dzieci, wnuki i prawdopodobnie kilkanaście-kilkadziesiąt najważniejszych osób w państwie. Nikt nie zrobił zdjęć, wszyscy dostali polecenie zostawienia telefonów w innym budynku.
Obsługa kurortu, z którą udało się porozmawiać dziennikarzom, twierdzi, że Władimir Putin przyjeżdża tam dosyć często. Zawsze jest jednak dyskretny. Nigdy nie zajmuje apartamentów w głównym budynku. Mieszka w jednym z domów za wysokim ogrodzeniem. Dom należy do Jurija Kowalczuka i jego żony.
Wszystko pozostaje w kręgu przyjaciół i rodziny.
Autor: adso//gak / Źródło: Reuters