W czwartek Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji poinformowało, że wezwało polskiego ambasadora Krzysztofa Krajewskiego, któremu wręczono notę informującą o wycofaniu przez Moskwę zgody na działalność konsulatu generalnego Polski w Irkucku. Decyzja ma wejść w życie 30 grudnia.
"27 listopada do MSZ Rosji został wezwany polski ambasador Krzysztof Krajewski, któremu wręczona została nota z powiadomieniem, że w odpowiedzi na działania polskich władz, które od 23 grudnia wycofują zgodę na funkcjonowanie Konsulatu Generalnego Federacji Rosyjskiej w Gdańsku, strona rosyjska podjęła decyzję o wycofaniu zgody na funkcjonowanie Konsulatu Generalnego RP w Irkucku" - czytamy w komunikacie resortu.
Rzecznik MSZ: nie planujemy kroków odwetowych
Decyzję o zamknięciu polskiego konsulatu generalnego w Irkucku skomentował rzecznik MSZ Maciej Wewiór. - To krok, którego się spodziewaliśmy, bo Rosja zapowiadała ruch odwetowy, ale nie zapominajmy o tym, co leży u podstaw naszych działań. Zamknięcie rosyjskiego konsulatu w Polsce było efektem de facto aktu terrorystycznego na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej - powiedział. Przekazał również, że do 30 grudnia polski konsulat w Irkucku musi być zamknięty, a jego pracownicy zobowiązani są znaleźć się poza terytorium Rosji. - To jest około trzech osób. Wszystkie zadania konsularne od nowego roku przejmie nasz wydział konsularny w Moskwie - dodał Wewiór. - My nie planujemy kroków odwetowych z uwagi na to, jaki był ciąg zdarzeń, w którym decyzja rosyjska była odpowiedzią na zamknięcie przez Polskę rosyjskiego konsulatu, co z kolei wynikało z tego, co stało się ostatnio na polskich torach - zaznaczył rzecznik MSZ.
W trakcie późniejszego briefingu prasowego Wewiór poinformował, że mimo zamknięcia polskiego konsulatu generalnego w Irkucku, Polska "nie zrywa relacji dyplomatycznych z Rosją". - Dyplomacja też polega na pewnym stopniowaniu, więc przyjęliśmy tę rosyjską decyzję o wycofaniu zgody na funkcjonowanie konsulatu. Aczkolwiek uważamy, że nie było ku niej podstaw, bo to nie Polska organizuje akty dywersji w Rosji - oświadczył.
- Mamy jeszcze kilka ruchów, które możemy wykonać. Mamy nadzieję, że nie będziemy musieli z nich skorzystać. Ufamy, że Rosja zrozumiała też nasz sygnał - dodał Wewiór. Zapewnił jednak, że nie chodzi o "eskalację całej sytuacji".
Kosiniak-Kamysz: Polacy nie dadzą się zastraszyć
Ruch ze strony Rosji skomentował też szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz w czasie briefingu prasowego w Nowym Glinniku w województwie łódzkim. Ocenił, że "Rosja nie zaskakuje" i "jest przewidywalna". - To pokazuje, że Rosja nie chce uspokojenia sytuacji, że te wszystkie prowokacje, akty dywersji, zakłócanie GPS - to działania zaplanowane, wojna hybrydowa. Trzeba się przed nią bronić i nie dać się zastraszyć - oświadczył.
Polityk stwierdził również, że "działania Federacji Rosyjskiej obliczone są na podział społeczny i próby zastraszenia". - Polacy nie dadzą się zastraszyć - dodał.
Zamknięcie rosyjskiego konsulatu w Gdańsku
19 listopada szef MSZ Radosław Sikorski poinformował, że podjął decyzję o wycofaniu zgody na funkcjonowanie rosyjskiego konsulatu w Gdańsku w odpowiedzi na rosyjskie akty dywersji, wymierzone w linie kolejowe w Polsce. Do tych incydentów doszło 15-17 listopada.
Zgodnie z informacjami resortu, do północy 23 grudnia rosyjski konsulat w Gdańsku zostanie zamknięty, a jego pracownicy muszą znaleźć się poza granicami Polski. Jest to ostatnia funkcjonująca na terenie naszego kraju placówka konsularna Rosji.
Jak wynika z informacji urzędu miejskiego w Gdańsku, Rosjanie od wielu lat nie płacili za użytkowanie tego budynku. Miasto bezskutecznie próbowało ściągać należności, których łączna wartość za lata 2013-23 jest szacowana na około 5,5 miliona złotych, a wraz z odsetkami - na ponad 8 milionów złotych.
Autorka/Autor: kgr/adso
Źródło: Reuters, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Mapy Google