Rosyjskie władze wydaliły trzech unijnych dyplomatów w związku z ich domniemanym udziałem w niedawnych protestach w Rosji. Wśród nich jest przedstawicielka konsulatu Polski w Petersburgu – dowiedział się korespondent "Faktów" TVN w Moskwie Andrzej Zaucha. Informację tę potwierdziło polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W związku z działaniem Rosji do MSZ wezwany został ambasador tego kraju w Polsce Siergiej Andriejew.
Uzasadnieniem wydalenia trzech dyplomatów z Rosji jest ich domniemany udział w masowych protestach, związanych z uwięzieniem opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. "Dyplomaci biorący udział w nielegalnych akcjach zostali uznani za 'persona non grata' zgodnie z Konwencją wiedeńską o stosunkach dyplomatycznych z 18 kwietnia 1961 roku. Nakazano im opuszczenie terytorium Federacji Rosyjskiej w najbliższym czasie" – głosi fragment komunikatu opublikowanego na stronie rosyjskiego MSZ.
Jak dowiedział się korespondent "Faktów" TVN w Moskwie Andrzej Zaucha, wśród dyplomatów, którzy będą musieli opuścić Rosję, jest między innymi pracownica polskiego konsulatu w Petersburgu.
"Polska pozostawia sobie możliwość podjęcia adekwatnych kroków"
W komunikacie opublikowanym na stronie polskiego MSZ potwierdzono, że wydalonym dyplomatą jest pracownica polskiego Konsulatu Generalnego w Petersburgu. "Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej wezwało Ambasadora Federacji Rosyjskiej i poinformowało, że polska dyplomatka realizowała wyłącznie zadania służbowe wynikające ze statusu dyplomatycznego i zgodne z Konwencją wiedeńską" – napisano w oświadczeniu.
"Strona polska oczekuje, że władze rosyjskie cofną błędną decyzję. W przeciwnym wypadku Polska pozostawia sobie możliwość podjęcia adekwatnych kroków" – czytamy w komunikacie. MSZ wyraziło ubolewanie z powodu działania strony rosyjskiej, które "spowoduje dalsze pogłębienie kryzysu w dwustronnych relacjach między naszymi państwami".
Ambasador Rosji Siergiej Andriejew mówił po rozmowie z podsekretarzem stanu w resorcie dyplomacji Marcinem Przydaczem, że "pan minister [Przydacz – red.] wyraził niezgodę władz Polski z taką decyzją władz rosyjskich".
"Odrzucamy oskarżenia strony rosyjskiej"
Władze w Sztokholmie potwierdziły, że jednym z trzech wydalonych dyplomatów jest przedstawiciel Szwecji – przekazała Agencja Reutera. - Odrzucamy oskarżenia strony rosyjskiej, jakoby nasz dyplomata uczestniczył w protestach – zaznaczyła rzecznika szwedzkiego resortu dyplomacji Linn Duvhammar.
Jak dodała, Sztokholm uważa działanie Kremla za "całkowicie bezpodstawne". - Szwecja wyraża ubolewanie z powodu rosyjskich działań i zastrzega sobie prawo do odpowiedniej reakcji – podkreśliła.
Unijne źródła donosiły, że trzecim dyplomatom jest przedstawiciel Niemiec. Informację te potwierdził w minister spraw zagranicznych tego kraju Heiko Maas. W oświadczeniu wydanym przez MSZ, Maas stwierdził, że niemiecki dyplomata wykonał jedynie zadanie przewidziane w Konwencji wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych, "aby uzyskać informacje o lokalnych wydarzeniach w sposób zgodny z prawem".
Ostrzegł też Moskwę, że "jeśli Federacja Rosyjska nie rozważy ponownie tego kroku, nie pozostanie to bez odpowiedzi".
- Nie jest jasne, jak szybko dyplomaci mają opuścić Rosję – powiedział Zaucha.
Borrell: zdecydowanie potępiłem tę decyzję
"Podczas mojego dzisiejszego spotkania w Moskwie z ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem dowiedziałem się, że trzech europejskich dyplomatów zostanie wydalonych z Rosji. Zdecydowanie potępiłem tę decyzję i odrzuciłem zarzuty, że prowadzili działalność niezgodną ze statusem zagranicznych dyplomatów. Decyzja powinna zostać ponownie rozważona. Podkreśliłem jedność i solidarność Unii Europejskiej z zainteresowanymi państwami członkowskimi" – napisał szef unijnej dyplomacji Josep Borrell w oświadczeniu.
W piątek odbyło się w Moskwie spotkanie Borrella z Siergiejem Ławrowem. Po spotkaniu Ławrow powiedział, że Rosja uważa Unię Europejską za niewiarygodnego partnera. Skomentował w ten sposób możliwość sankcji UE wobec Rosji w związku z uwięzieniem Nawalnego.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock