Szef najemniczej formacji Grupa Wagnera Jewgienij Prigożyn oświadczył, że jego ludzie nie będą podpisywać żadnych umów z rosyjskim ministerstwem obrony. Wcześniej w niedzielę wiceminister obrony Nikołaj Pankow oznajmił, że wszystkie oddziały ochotnicze muszą podpisać kontrakty z resortem do 1 lipca. Rozporządzenie w tej sprawie wydał minister Siergiej Szojgu.
Nikołaj Pankow uzasadniał, że decyzja podjęta przez Szojgu pozwoli "nadać jednostkom ochotniczym niezbędny status prawny i poszerzyć możliwości rekrutacji". Wiceminister wyjaśniał, że ochotnicy będą mogli zawierać indywidualne umowy albo z formacjami ochotniczymi, w których chcą służyć, albo bezpośrednio z ministerstwem obrony.
ZOBACZ TEŻ: Atak na Ukrainę. Relacja na żywo w tvn24.pl
- Zawieranie przez obywateli umów z państwem to przede wszystkim objęcie ich, a także członków ich rodzin, środkami ochrony socjalnej ustanowionymi przez państwo – dowodził Pankow. Przypomniał również, że w Rosji liczba formacji ochotniczych wynosi ponad 40.
Cele resortu
Niezależne kanały na Telegramie stwierdziły, że resort obrony chce podporządkować formacje ochotnicze, w tym głównie Grupę Warnera, której najemnicy walczą w Ukrainie. Kanał Sota podał, że może to być również związane z niedawnym skandalem w tak zwanej Donieckiej Republice Ludowej w ukraińskim Donbasie, gdzie - jak się okazało - wszyscy donieccy "zmobilizowani", złapani do wojska w wyniku "ulicznych nalotów", wciąż figurują jako "ochotnicy".
Resort obrony w Moskwie nazywa najemników Grupy Wagnera, liczącej dziesiątki tysięcy najemników, "ochotnikami oddziałów szturmowych". Szef tej formacji Jewgienij Prigożyn z kolei wielokrotnie krytykował ministra obrony Siergieja Szojgu za "błędne decyzje", podejmowane w czasie inwazji zbrojnej, a urzędników resortu za sabotowanie dostaw amunicji i uzbrojenia jego formacji, walczącej na najtrudniejszych odcinkach ukraińskiego frontu.
"Kiedy grzmot grzmotnie"
Prigożyn zabrał głos także w sprawie kontraktów z resortem obrony. Stwierdził, że Grupa Wagnera ich nie podpisze. Oznajmił, że decyzje Szojgu dotyczą pracowników jego ministerstwa i żołnierzy. Przyznał też, że po jego odmowie resort może wstrzymać dostawy amunicji Grupie Wagnera.
- Zobaczymy, jak to mówią, kiedy grzmot grzmotnie. Wtedy dostarczą i broń i amunicję, prosząc o pomoc - stwierdził Prigożyn.
Według Prigożyna Grupa Wagnera "koordynuje swoje działania z dowódcami jednostek rosyjskich sił zbrojnych i jest strukturą", czego - jak stwierdził - "nie można powiedzieć o regularnej rosyjskiej armii kierowanej przez Szojgu".
50 tysięcy najemników
W grudniu USA oszacowały, że Grupa Wagnera liczy około 50 tysięcy najemników, walczących w Ukrainie - podała BBC. Przypomniała, że długotrwałe napięcia między prywatną firmą wojskową a armią grożą eskalacją. Niedawno najemnicy Grupy Wagnera pojmali pułkownika Romana Wieniewitina, który po uwolnieniu oskarżył ich o ataki na rosyjskich żołnierzy i kradzież broni. Nagranie oficera - jak podkreślały niezależne kanały Telegram - mogło być propagandowe, mające osłabić pozycję Prigożyna, który wycofał Grupę Wagnera z Bachmutu w Donbasie.
BBC przypomniała także, że najemnicy Grupy Wagnera w coraz większym stopniu stają się narzędziem rosyjskiej władzy na całym świecie, walcząc m.in. w Mali, Sudanie czy Libii.
Źródło: Radio Swoboda, Current Time, BBC