Władimir Putin odwiedził cmentarz w Petersburgu. Media piszą o "dezynfekowaniu śniegu, wykrywaczach metalu i ludziach za ogrodzeniem"

Źródło:
BBC, Nowaja Gazieta, tvn24.pl

W czasie wizyty prezydenta Władimira Putina na cmentarzu Piskariowskim w Petersburgu służby dezynfekowały śnieg, a na dachu pobliskiego pawilonu ustawili się snajperzy - podały rosyjska sekcja BBC i niezależna "Nowaja Gazieta". O wydarzeniu tym opowiedziała dziennikarzom pracownica cmentarza i lokalna przewodniczka Margarita Nikołajewa.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

27 stycznia dla mieszkańców Petersburga i weteranów II wojny światowej jest datą szczególną - w tym dniu, w 1944 roku, po blisko 900 dniach zakończyło się oblężenie Leningradu przez wojska niemieckie.

Co roku, 27 stycznia, na cmentarz Piskariowski, gdzie spoczywa blisko pół miliona mieszkańców ówczesnego Leningradu, którzy zmarli z powodu głodu, zimna i bombardowań w czasie blokady, a także 50 tysięcy rosyjskich żołnierzy, przychodzą rodziny ofiar, ci, którzy przeżyli oblężenie, a także zwykli mieszkańcy Petersburga, którzy chcą uczcić pamięć poległych.

Wizyty Putina

Prezydent Władimir Putin odwiedzał cmentarz Piskariowski wielokrotnie. Jak podały rosyjska sekcja BBC i niezależna "Nowaja Gazieta", w tym miejscu jest pochowany jego brat, który zginął w czasie oblężenia Petersburga. Putin pojawił się na cmentarzu także w tym roku. Tradycyjnie złożył kwiaty.

Tegoroczna wizyta przywódcy nie byłaby niczym nadzwyczajnym, gdyby nie kilka szczegółów. Pracownica cmentarza (w tym miejscu jest także muzeum) i lokalna przewodniczka Margarita Nikołajewa powiedziała dziennikarzom, że przed przyjazdem prezydenta służby dezynfekowały śnieg. - Około pół godziny wcześniej przyjechał specjalny samochód, wysiedli ludzie, spryskali zaspy i odjechali - relacjonowała Nikołajewa. - Nigdy wcześniej czegoś takiego nie było - dodała.

Powiedziała również, że "ci, którzy przywieźli wieniec, przyjechali osobnym samochodem i nikt do nich nie podchodził z wyjątkiem Putina".

Nikołajewa potwierdziła również doniesienia prasy, że w czasie wizyty prezydenta na dachu pobliskiego pawilonu, gdzie urzęduje między innymi dyrekcja muzeum, ustawili się snajperzy, a przy wejściu na cmentarz ustawiono wykrywacze metalu.

Ludzie czekali na mrozie

Dezynfekowanie śniegu i izolację tych, z którymi kontaktował się Putin, można tłumaczyć obawą przed koronawirusem. Opinię publiczną oburzył jednak fakt, że gdy Putin odwiedził historyczne miejsce w dniu rocznicy, dziesiątki osób pozostało za ogrodzeniem cmentarza. Czekali na mrozie. To właśnie Nikołajewa wyszła za ogrodzenie i powiedziała oczekującym, że będą mogli wejść na cmentarz po godzinie 15, kiedy prezydent odjedzie.

- Mieszkam tu przez całe życie, mam 89 lat, przyszłam na piechotę i chciałam położyć trzy kwiatki, ale przejścia nie ma - opowiadała dziennikarzom mieszkanka Petersburga. - Myślałam, że przejdę z drugiej strony, ale tam także wszystko jest zamknięte - tłumaczyła.

Rosyjska dziennikarka Aliona Sołncewa opublikowała zdjęcie samotnie idącego po cmentarzu Putina i grupy osób pozostających za ogrodzeniem. "Dwa punkty widzenia, ale z jednego miejsca. Cmentarz Piskariowski. Patriotyczny. Pozwólcie liderowi pobyć sam na sam z historią. Obywatele mogą poczekać" - napisała na Facebooku.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow tłumaczył, że doniesienia medialne nie były prawdziwe, a ludzi poproszono, by poczekali jedynie 10-15 minut. - Obywateli poproszono, aby poczekali, kiedy prezydent złoży kwiaty, z dobrze znanych, całkowicie zrozumiałych powodów bezpieczeństwa epidemicznego - dowodził Pieskow.

"Na stronie internetowej cmentarza podano, że 27 stycznia będzie nieczynny w godzinach od 9 do 15, powodów jednak nie wyjaśniono" - informuje BBC.

Autorka/Autor:tas/kab

Źródło: BBC, Nowaja Gazieta, tvn24.pl