Krystyna Kurczab-Redlich: społeczeństwo rosyjskie jest zainfekowane kłamstwem, wychowane w kulturze donosu

Źródło:
TVN24, PAP
Kurczab-Redlich: nie zdajemy sobie sprawy, do jakiego stopnia społeczeństwo rosyjskie jest zainfekowane kłamstwem
Kurczab-Redlich: nie zdajemy sobie sprawy, do jakiego stopnia społeczeństwo rosyjskie jest zainfekowane kłamstwemTVN24
wideo 2/10
Kurczab-Redlich: nie zdajemy sobie sprawy, do jakiego stopnia społeczeństwo rosyjskie jest zainfekowane kłamstwemTVN24

Wizyta Władimira Putina w Mariupolu i na Krymie to element propagandy. Chce pokazać swoją siłę po decyzji Międzynarodowego Trybunału Karnego - mówiła w TVN24 Krystyna Kurczab-Redlich, wieloletnia korespondentka w Rosji, autorka książek o Rosji i Putinie. Dziennikarka wyraziła przekonanie, że "nie zdajemy sobie sprawy z tego, do jakiego stopnia już społeczeństwo rosyjskie jest zainfekowane kłamstwem". Rozmówczyni TVN24 mówiła również o "kulturze donosu" w Rosji.

W niedzielę Kreml poinformował o wizycie Władimira Putina w okupowanym Mariupolu, czyli mieście, które rosyjskie wojska zajęły w maju ubiegłego roku po trwającym tygodniami brutalnym szturmie. W efekcie tych działań agresora zginęło tam prawdopodobnie kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców. Dzień wcześniej Putin udał się na Krym, również z wizytą, która nie była zapowiadana. Jej data przypadła na dziewiątą rocznicę rosyjskiej nielegalnej aneksji półwyspu.

Propozycja nowego połączenia kolejowego Mariupol-Haga. Specjalnie dla Putina >>>

Kurczab-Redlich: to jest element propagandy Putina

O wizycie Putina na Krymie i w Mariupolu mówiła w TVN24 Krystyna Kurczab-Redlich, wieloletnia korespondentka polskich mediów w Rosji, autorka książek o Rosji i o Władimirze Putinie. - To jest element propagandy Putina. Wszystko, co widzimy na Krymie czy w Mariupolu, jest robione nie tyle dla mieszkańców Krymu i dla Mariupola, ile dla telewizji rosyjskiej - oceniła.

- Nie należy zapominać, że równo za rok odbywają się wybory prezydenckie. Piąty raz będzie Putin, o ile będzie, podchodził do fotela prezydenckiego, więc chce pokazać swoją siłę po wyroku Międzynarodowego Trybunału Karnego - powiedziała, odnosząc się do piątkowej decyzji MTK o wydaniu nakazu aresztowania rosyjskiego przywódcy.

Rozmówczyni TVN24 przypomniała, że "przed akcją na Krymie w 2014 roku poparcie dla Putina wynosiło 28 procent, było najniższe w ciągu ostatnich lat". - Potem bardzo wzrosło i zapewne - my dokładnie nie wiemy, jakie teraz są notowania Putina - ta akcja być może znowu podniesie jego notowania w oczach Rosjan, do których (…) dotarła wiadomość, że ich prezydent jest przestępcą karnym - dodała.

Krystyna Kurczab-RedlichTVN24

- To ma sens o tyle, że administracja prezydencka będzie musiała ocenić, do jakiego stopnia ponownie sfałszować wybory, ponieważ ani jedne wybory (…) nie były w Rosji uczciwe za czasów Putina. Wszystkie były totalnie sfałszowane. Chodzi tylko o to, do jakiego stopnia i gdzie trzeba będzie położyć nacisk przy ewentualnych nowych wyborach, w sfałszowaniu tych wyników - zaznaczyła.

Kurczab-Redlich o rosyjskiej propagandzie

Kurczab-Redlich była również pytana o to, jak Rosjanie postrzegają decyzję Międzynarodowego Trybunału Karnego dotyczącą nakazu aresztowania Putina. - Przy obecnej propagandzie będzie to tylko kolejnym dowodem na to, że tak zwany kolektywny Zachód uparł się na biedną Rosję, która tak bardzo broni się przed faszystowską Ukrainą i tak bardzo broni się przed inwazją NATO, a przecież oni są niewinni i Putin robi wszystko dla obrony ich wspaniałej i coraz większej Rosji. Taka jest propaganda - oceniła.

Władimir PutinGetty Images

Jako przykład rosyjskiej propagandy podała informację, którą niedawno przekazywały media w Rosji, według której "żołnierze ukraińscy oddają swoją spermę do banku nasienia po to, by reaktywować wspaniałą nację ukraińską, która będzie zawsze walczyła z Rosją". - Takie brednie są tam pokazywane jako główne wiadomości - mówiła.

- My sobie nie zdajemy sprawy z tego, do jakiego stopnia już społeczeństwo rosyjskie jest zainfekowane kłamstwem - powiedziała.

"Społeczeństwo rosyjskie jest wychowane w kulturze donosu"

Dziennikarka zwróciła także uwagę na narastającą w Rosji kulturę donosu. - Putin zaraz po objęciu rządów stworzył donos jako podstawę do rozpoczęcia procesu karnego przeciwko komuś. On to włączył w akty prawne - mówiła.

- Społeczeństwo rosyjskie jest wychowane w kulturze donosu, do tego stopnia, że na przykład na akademii w szkole, która odbyła się z udziałem ministra spraw wewnętrznych, dziewczynka recytuje wierszyk: "Tajemnicy dochować umiem, tajemnicy nie zdradzę, ale gdy będzie trzeba, to i mamę służbom przyprowadzę" - relacjonowała.

- Ten element donosu od czasów Borysa Godunowa [car Rosji z przełomu XVI i XVII wieku - przyp. red.], który wydał dekret o konieczności donoszenia na każdego, kto występuje przeciwko władzy, został wprowadzony do życia zwykłych Rosjan. Matki donosiły na dzieci, dzieci na matki, żony na mężów. To, niestety, zostało - wskazała. Przywołała przy tej okazji historię o Pawliku Morozowie, chłopcu, który - według stalinowskiej propagandy - miał donieść na swojego ojca.

Publicystka zaznaczyła, że "była przerwa na czas [ostatniego przywódcy ZSRR Michaiła - red.] Gorbaczowa, była przerwa zdecydowana na czas [pierwszego prezydenta Federacji Rosyjskiej Borysa - red.] Jelcyna". - Nie było takiej konieczności, ponieważ nie było procesów politycznych za czasów Jelcyna - dodała.

- W tej chwili to społeczeństwo zostało cofnięte do czasów wielkiego terroru przedwojennego. To społeczeństwo zaczyna się potwornie bać - powiedziała Kurczab-Redlich.

Krystyna Kurczab-Redlich w TVN24. Cała rozmowa
Krystyna Kurczab-Redlich w TVN24. Cała rozmowaTVN24

Autorka/Autor:ft//now

Źródło: TVN24, PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Tagi:
Raporty: