Petersburski projektant Jewgienij Agafonow jest głuchoniemy. Nie brał też udziału w akcji protestacyjnej w obronie opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Został jednak zatrzymany i ukarany grzywną. W protokole policja stwierdziła, że "wraz z innymi uczestnikami protestu skandował hasła". "Brak słów" - skomentowała to wydarzenie niezależna "Nowaja Gazieta".
31 stycznia w wielu miastach Rosji odbyły się akcje protestacyjne w obronie opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Zwolennicy blogera i krytyka Kremla wyszli na ulice także w Petersburgu. W całym kraju policja i oddziały OMON-u zatrzymały ponad pięć tysięcy osób, w Petersburgu - blisko półtora tysiąca.
W dniu protestu 45-letni Jewgienij Agafonow, głuchoniemy projektant mebli, szedł do antykwariatu przy Newskim Prospekcie. Stacja metra, w pobliżu której odbywała się demonstracja zwolenników Nawalnego, była zamknięta. O tym, że protest się odbywa, mężczyzna dowiedział się w czasie podróży. Wysiadł z metra wcześniej, dalej szedł na piechotę.
Po drodze wszedł do publicznej toalety. Kiedy z niej wyszedł, znalazł się w tłumie protestujących.
"Niewielkie zamieszanie"
"OMON usunął stamtąd wszystkich protestujących, myśleli, że to nie wystarczy i wzięli się za przypadkowych ludzi. Dwie osoby podeszły do mnie i wzięły mnie pod ręce. Ostrzegłem, że jestem głuchy, ale [to] spowodowało tylko niewielkie zamieszanie" - napisał Agafonow, odpowiadając na pytanie portalu Mediazona.
"Przeszukali i ponownie zadali pytania, których nie rozumiałem, poprosiłem, by napisali na piśmie. Oczywiście, tego nie zrobili, załadowali do autobusu, gdzie było już 27 zatrzymanych i czterech policjantów" - opisywał wydarzenie Agafonow.
Zatrzymanych odwieziono na komisariat policji przy ulicy Dobliesti. Agafonow pokazał dowód osobisty i świadectwo o tym, że jest niepełnosprawny z powodu niedosłuchu. Wyjaśnił gestami, że potrzebuje tłumacza. Policjanci się naradzali i gdzieś dzwonili, ale na tym się skończyło. Mężczyzna spędził na komisariacie dziewięć godzin, nie mógł zrozumieć, za co został zatrzymany.
Policja - jak podały media - w protokole wskazała, że Agafonow "wspólnie z innymi uczestnikami nielegalnego publicznego zgromadzenia skandował hasła". "Agafonow, w składzie grupy nie mniejszej niż 300 osób, dobrowolnie wziął udział w niesankcjonowanym wiecu, który zamienił się w marsz poparcia dla Aleksieja Nawalnego. Jednocześnie, wraz z innymi uczestnikami publicznego wydarzenia, skandował następujące hasła: 'Wolność dla Nawalnego', 'My tu rządzimy', 'Zmian', 'Precz z carem', 'Wolność dla więźniów politycznych'" - przekazał mediom fragment protokołu Siergiej Łoktiew, obrońca Agafonowa.
- Jestem lekko zszokowany, jak - mając taki dokument - sąd może podejmować takie decyzje - oburzał się prawnik.
"Z oczywistych powodów"
Rozprawa sądowa w sprawie Agafonowa odbyła się 5 lutego. Mężczyzna został skazany na grzywnę w wysokości pięciu tysięcy rubli. Siergiej Łoktiew tłumaczył, że jego klient nie mógł usłyszeć apeli policji w czasie akcji protestacyjnej, by w niej nie uczestniczyć i nie reagował na wezwania funkcjonariuszy "z oczywisty powodów". Sędziowie nie wzięli tego jednak pod uwagę.
Obrońca zwracał się z prośbą o przesłuchanie policjantów, którzy przez głośniki nawoływali do protestujących, by się rozeszli, zatrzymali Agafonowa i sporządzili protokoły, ale sąd ten wniosek odrzucił. - To cynizm i teatr absurdu - nie krył oburzenia Łoktiew. Mówił, że złoży apelację i jeśli to nie pomoże, zwróci się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
"Agafonow mieszka z żoną, która także ma niedosłuch. Kara w wysokości 5 tysięcy rubli to dla nich duża kwota, bo prawie wszystkie środki otrzymane ze świadczeń i rent muszą odłożyć na spłatę kredytu hipotecznego" - napisała niezależna "Nowaja Gazieta" w publikacji zatytułowanej "Brak słów".
Sprawą Agafonowa zainteresował się pełnomocnik do spraw praw człowieka w Petersburgu Aleksander Szyszłow - przekazał portal RBK.
Źródło: Mediazona, Nowaja Gazieta, RBK