Rosyjska dziennikarka Marina Owsiannikowa usłyszała zarzuty dotyczące "rozpowszechniania fałszywych informacji" o armii rosyjskiej. Grozi jej nawet 10 lat więzienia. O Owsiannikowej stało się głośno, kiedy w marcu, w nadawanym na żywo programie państwowego Kanału 1 stanęła w kadrze za prezenterką, trzymając w ręku plakat z hasłami przeciwko propagandzie i wojnie. W środę niezależna rosyjska "Nowaja Gazieta" została ukarana grzywną w wysokości 350 tysięcy rubli (blisko 6 tysięcy dolarów) za reportaż z okupowanego przez rosyjskie wojska Chersonia.
- Dziennikarce Marinie Owsiannikowej, zatrzymanej za protesty przeciwko wojnie z Ukrainą, przedstawiono zarzuty dotyczące "rozpowszechniania fałszywych informacji" o armii rosyjskiej. Grozi jej 10 lat więzienia - poinformował adwokat Dmitrij Zachwatow.
Prawnik dziennikarki powiedział, że Owsiannikowa była przesłuchiwana jako osoba podejrzana, na komisariacie w centrum Moskwy. Adwokat wypowiadał się dla niezależnego portalu OWD-Info monitorującego zatrzymania w Rosji.
Owsiannikowa sprzeciwia się rosyjskiej inwazji na Ukrainę
Wcześniej w środę OWD-Info podał, powołując się na Owsiannikową, że wczesnym rankiem odbyła się rewizja w mieszkaniu dziennikarki. Powodem miała być akcja protestacyjna z 15 lipca, gdy Owsiannikowa w centrum Moskwy stanęła z plakatem w rękach, na którym widniały zdjęcia dzieci zabitych na Ukrainie. Napis obok zdjęć głosił: "Ile jeszcze dzieci musi zginąć, żebyście przestali?". Dwa dni później dziennikarka została na krótko zatrzymana.
Wcześniej w lipcu Owsiannikowa została skazana na grzywnę za komentarze przeciwko wojnie opublikowane w internecie. Z kolei w marcu, w nadawanym na żywo programie Kanału 1 - powszechnie oglądanej stacji rosyjskiej telewizji państwowej - Owsiannikowa stanęła w kadrze za prezenterką, trzymając w ręku plakat z hasłami przeciwko wojnie na Ukrainie i propagandzie.
Później Owsiannikowa odeszła z pracy i w kwietniu znalazła zatrudnienie jako korespondentka niemieckiego dziennika "Die Welt". Niedawno wróciła z Niemiec do Rosji, tłumacząc to sytuacją rodzinną.
"Nowaja Gazieta" ukarana grzywną
Także w środę niezależna rosyjska "Nowaja Gazieta" została ukarana grzywną w wysokości 350 tysięcy rubli (około 6 tysięcy dolarów) za reportaż z Chersonia na południu Ukrainy okupowanego przez wojska rosyjskie. Reportaż ukazał się w marcu i potem został usunięty ze strony internetowej "NG".
Jak poinformowała rzeczniczka gazety Nadieżda Prusienkowa, redakcja będzie się odwoływać od środowego wyroku.
"Nowaja Gazieta", najważniejsza niezależna gazeta w Rosji, 28 marca zawiesiła działalność w wersji papierowej i internetowej do czasu zakończenia "rosyjskiej operacji specjalnej na Ukrainie". To wymuszone zawieszenie nastąpiło po ostrzeżeniach ze strony regulatora mediów, urzędu Roskomnadzor.
"Nowaja Gazieta" pod ostrzałem Kremla
Przez pierwsze tygodnie po inwazji rosyjskiej na Ukrainę, zapoczątkowanej 24 lutego, i wprowadzeniu w Rosji restrykcyjnego prawa medialnego "NG" próbowała przez pewien czas działać w warunkach cenzury wojennej, między innymi nie używając słowa "wojna" na określenie inwazji.
Później dziennikarze "NG", którzy wyjechali z Rosji do krajów europejskich, założyli redakcję pod nazwą "Nowaja Gazieta. Jewropa". W Rosji strona internetowa tego wydania została zablokowana na żądanie prokuratury generalnej.
Własny projekt zainicjowali w lipcu autorzy "Nowej Gaziety", którzy zostali w kraju, jednak i on został zablokowany po zaledwie kilku dniach.
Pod koniec lipca Roskomnadzor zwrócił się o unieważnienie rejestracji "Nowej Gaziety", co oznaczałoby zlikwidowanie tego tytułu, zasłużonego dla wolności słowa we współczesnej Rosji. Redaktor naczelny "Nowej Gaziety" Dmitrij Muratow jest laureatem zeszłorocznej Pokojowej Nagrody Nobla.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters Archive