Rosyjska rzeczniczka praw dziecka Marija Lwowa-Biełowa stwierdziła, że nie ma nic przeciwko temu, by dzieci w Rosji uczestniczyły w akcjach na rzecz poparcia walczącej w Ukrainie armii. - Jeśli dziecko jest pełne uczuć i chce w jakiś sposób wesprzeć nasze wojsko, to, oczywiście, zasługuje na mój szacunek - oznajmiła. Od początku inwazji zbrojnej Rosji na Ukrainę w rosyjskich sieciach społecznościowych regularnie pojawiają się zdjęcia i nagrania z akcji propagandowych wspierających rosyjską armię z udziałem nieletnich. Jedna z nich odbyła się na początku marca w kazańskim hospicjum. Administracja tamtejszego zakładu utworzyła literę "Z" z udziałem około sześćdziesięciu dzieci leczących się w tym miejscu.
Marija Lwowa-Biełowa wyraziła swoje stanowisko w rozmowie z portalem RBK. Powiedziała, że dzieci uczestniczące w akcjach na rzecz poparcia armii rosyjskiej powinny być tego "świadome". Mówiła również, że "nie może być przymusu". Podkreśliła jednocześnie, że nie otrzymała jeszcze żadnych skarg z tego powodu.
- Jeśli akcje opierają się na uczuciach patriotycznych, a dzieci chcą to wspierać, to dlaczego nie? Jest przecież akcja "List do żołnierza", kiedy uczniowie sami piszą listy. Jeśli uczestnictwo w takich działaniach jest świadome, a dziecko jest pełne uczuć i chce w jakiś sposób wesprzeć nasze wojsko czy dzieci, które przebywają na tamtych terenach (gdzie toczy się wojna - przyp. red.) to, oczywiście, zasługuje na mój szacunek, przede wszystkim jako matki - podkreśliła Lwowa-Biełowa.
Rzeczniczka praw dziecka dodała, że podczas spotkań z dziećmi i młodzieżą spotyka się z sytuacjami, kiedy nieletni chcą sami wesprzeć rosyjskie wojsko, twierdzą, że "chcą jechać do Donbasu" i pytają, "jak mogą pomóc?".
Urzędniczka twierdzi, że do jej biura nie wpłynęły jak dotąd żadne skargi od opiekunów dzieci na zmuszanie ich do udziału w patriotycznych przedsięwzięciach. - Jeśli istnieje jakiś rodzaj przymusu, to muszą zostać ustalone fakty i nie powinno być to dozwolone – podsumowała w rozmowie z RBK.
Akcje w Kazaniu i Ussuryjsku
Rosyjska sekcja Radio Swoboda cytująca słowa Lwowej-Biełowej przypomina, że od początku zbrojnej inwazji Rosji na Ukrainę w rosyjskich sieciach społecznościowych regularnie pojawiają się zdjęcia i nagrania z akcji na rzecz poparcia rosyjskiej armii z udziałem nieletnich.
Jedna z nich odbyła się na początku marca w kazańskim hospicjum. Administracja tamtejszego zakładu utworzyła literę "Z" (symbolizującą rosyjską agresję - red.) z udziałem około sześćdziesięciu dzieci leczących się w tym miejscu. - W lewej ręce trzymaliśmy ulotki z flagami (samozwańczych - red.) republik ługańskiej i donieckiej w Donbasie, Rosji i Tatarstanu, a prawą zacisnęliśmy w pięść. Wszystko poszło dobrze. W filmowaniu brał udział dron, przybyli także dziennikarze z federalnego kanału telewizyjnego – chwalił się "udanym przedsięwzięciem" szef hospicjum Władimir Wawiłow.
W połowie marca opozycyjna "Nowaja Gazieta" napisała, że "Z-patriotyzm w Kraju Nadmorskim przedarł się do przedszkoli". W akcji na rzecz poparcia "operacji specjalnej" (propagandowa nazwa inwazji zbrojnej) w Ukrainie wzięły udział dzieci z przedszkola numer 11 w Ussuryjsku. Jak ironicznie relacjonowała "Nowaja Gazieta", dyrektorka przedszkola Tatiana Matwiejewa "odbierała telefon, wysłuchiwała pytań i zmęczonym głosem odmawiała komentarzy". Nie wszyscy mieszkańcy 160-tysięcznego miasta na Dalekim Wschodzie Rosji byli zadowoleni z pomysłu, by ustawiać przedszkolaki w literę "Z" na ulicy. Niektórzy pisali w mediach społecznościowych o "politycznej pedofilii".
Przedszkolaki, a także uczniowie młodszych klas byli ustawiani w literę "Z" także w innych miejscowościach Rosji, między innymi w obwodach orenburskim, moskiewskim, saratowskim i graniczących z Ukrainą rostowskim i biełgorodzkim.
Dowództwo wojsk organizuję grę
W kwietniu w Jekaterynburgu dzieci w czasie gry wojskowo-sportowej także ustawiły się w literę "Z". Tamtejsze media relacjonowały, że gra z udziałem ponad stu uczniów została zorganizowana przez dowództwo Centralnego Okręgu Wojskowego i administrację lokalnego zakładu budowy maszyn.
Uczniowie demonstrowali swoje umiejętności w składaniu i rozkładaniu karabinka AK, przeciąganiu liny, a także w rzucaniu granatami ćwiczebnymi – poinformowały służby prasowe Centralnego Okręgu Wojskowego.
Również w kwietniu w Jekaterynburgu rodzice uczniów jednej ze szkół skarżyli się, że ich dzieci są zmuszane do rysowania prac wspierających wojnę w Ukrainie. Jak się okazało, w ten sposób uczniowie mieli uczestniczyć w ogólnokrajowym konkursie "W obronie pokoju", organizowanym przez Junarmię. Udział w konkursie miał być dobrowolny, ale uczniów poproszono, by oddali prace w określonym terminie.
List do żołnierza
Akcja "List do żołnierza", o której wspomniała Marija Lwowa-Biełowa, odbyła się w połowie kwietnia. Na stronie rosyjskiego ministerstwa obrony podano wówczas, że listy zostały napisane przez uczestników Junarmii (ruchu młodzieżowego).
"Listy z różnych regionów naszej rozległej ojczyzny zostały przekazane żołnierzom na ich pozycjach. Przesłania dzieci zawierają słowa wdzięczności, wzruszające wiersze i rysunki, życzenia zdrowia i szybkiego powrotu do domu dla wszystkich, którzy obecnie bezinteresownie wykonują misje bojowe" - podano w komunikacie resortu. Uczestnicy Junarmii, powstałej z inicjatywy ministra obrony Siergieja Szojgu, mieli napisać ponad 60 tysięcy listów w formie papierowej i elektronicznej.
Rosyjskie prawo wyraźnie zabrania angażowania nieletnich w działania polityczne - przypomniała rosyjska sekcja Radio Swoboda. Podała, że od 24 lutego, kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę na rozkaz prezydenta Władimira Putina, do końca marca podczas pikiet antywojennych w Moskwie zatrzymano ponad 400 nieletnich. Władze sporządziły dziesiątki protokołów dotyczących "niewywiązywania się rodziców z obowiązków wychowawczych".
Inicjatorka kontrowersyjnych przepisów
Marija Lwowa-Biełowa jest rzeczniczką praw dziecka Rosji od ponad pół roku. Media informowały, że wcześniej zajmowała się adaptacją społeczną sierot i osób z niepełnosprawnościami w organizacjach pozarządowych. Władze w Kijowie utrzymują, że to właśnie Lwowa-Biełowa zainicjowała pomysł, by uprościć procedurę nadawania obywatelstwa rosyjskiego sierotom wywożonym z Ukrainy.
Źródło: RBK, Radio Swoboda, Nowaja Gazieta