Rosja kontynuuje wojskowe ćwiczenia na Morzu Czarnym. W sobotę służby prasowe Floty Czarnomorskiej podały, że ponad 30 rosyjskich okrętów wypłynęło w morze. Działania określono jako ćwiczenia z zakresu obrony wybrzeża Krymu.
Rosyjskie jednostki, które wypłynęły na Morze Czarne, wyruszyły z Noworosyjska, portu na południu Rosji, oraz z Sewastopola na anektowanym przez Rosję od 2014 roku Półwyspie Krymskim.
W ćwiczeniach wezmą udział m.in. fregaty, małe okręty rakietowe i kutry rakietowe, małe jednostki desantowe i do zwalczania okrętów podwodnych. Ćwiczeniami będzie kierował dowódca Floty Czarnomorskiej Igor Osipow.
Ćwiczenia morskie na niespotykaną skalę
Siły zbrojne Rosji w styczniu i lutym tego roku zaplanowały ćwiczenia morskie na niespotykaną jak dotąd skalę. Według danych tamtejszej marynarki wojennej ma w nich łącznie uczestniczyć 140 okrętów. Manewry odbywają się na morzach Śródziemnym, Północnym i Ochockim, a także na Oceanie Spokojnym i Atlantyku.
Rosja przeprowadza ćwiczenia w czasie napięcia w stosunkach z Ukrainą i Zachodem, który obawia się nowej rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Eksperci w Kijowie już wcześniej obawiali się, że Rosja może wykorzystać okręty desantowe do ewentualnego ataku na Ukrainę od strony morza. W rozmowie z Radiem Swoboda analitycy podkreślali, że najbardziej prawdopodobnymi kierunkami potencjalnej ofensywy byłyby rejony Mariupola i Odessy.
"Trwa kolejna odsłona tego, co Rosja robi na wielu teatrach swoich działań"
O sytuację na Morzu Czarnym był pytany w poranku "Wstajesz i weekend" koordynator serwisów zagranicznych portali TVN24 i TVN24 BiS Maciej Tomaszewski. - Trwa kolejna odsłona tego, co Rosja robi na wielu teatrach swoich działań, czyli trwa pokaz siły i pokaz możliwości potencjalnej inwazji. Mamy tam zgrupowanie okrętów, które przypłynęły z Morza Bałtyckiego. Oczywiście formalnie są to ćwiczenia i Moskwa zastrzega się, że nie są to żadne przygotowania do inwazji, która jest w jej retoryce zupełnie wymyślona przez Zachód, natomiast to pokazuje, że jest zagrożone także od południowej strony dla Ukrainy - mówił.
Dodał, że "ukraińska flota w porównaniu z rosyjską flotą jest siłą zupełnie nieznaczącą". - Została zredukowana po 2014 roku po przejęciu przez Rosjan Krymu do właściwie straży przybrzeżnej, która jest dopiero odbudowywana również przy pomocy Zachodu. To, co wyśle Zachód na Morze Czarne, jest zaś mocno ograniczone możliwościami przepływu przez cieśninę Bosfor, co z kolei jest regulowane umowami międzynarodowymi. Tutaj Rosja korzysta z pewnej przewagi, którą sama wypracowała również podczas wojny z Ukrainą - wyjaśnił.
Źródło: PAP, TVN24