"Na początku jest ciężko. Później też nie łatwiej. Grzmotnąć mogą w każdej chwili" - napisał znany krytyk Kremla Michaił Chodorkowski, komentując umieszczenie opozycjonisty Aleksieja Nawalnego w areszcie śledczym Matrosskaja Tiszina. Chodorkowski spędził w tym miejscu cztery lata. W więzieniu cieszącym się złą sławą jeszcze w czasach radzieckich.
Areszt śledczy Matrosskaja Tiszina (w dosłownym tłumaczeniu "marynarska cisza") jest położony w północno-wschodniej Moskwie, przy ulicy o tej samej nazwie. Stąd też to określenie potoczne aresztu, bo tak naprawdę to SIZO numer 1. Czyli Sliedstwiennyj Izolator - izolator śledczy.
Przed otwarciem więzienia ta część Moskwy była znana z założonej przez Piotra I fabryki płótna żeglarskiego. W okolicy znajdował się również przytułek dla starszych i kalekich marynarzy. Stąd symboliczna "tiszina" (wokół gmachu obowiązywała strefa ciszy - red.), która z powodzeniem ukształtowała nazwę instytucji wcale niezwiązanej z morzem - pisała wcześniej o tym miejscu rządowa "Rossijskaja Gazieta".
Matrosskaja Tiszina to dwa w jednym. Jest tu zwykły oddział izolacyjny i specjalny oddział dla szczególnych więźniów. Znany krytyk Kremla i były szef koncernu naftowego Jukos Michaił Chodorkowski doświadczył, jak się siedzi w jednym i w drugim. Spędził w tym miejscu cztery lata.
"Na początku jest ciężko. Później też nie łatwiej. Grzmotnąć mogą w każdej chwili" - napisał Chodorkowski na Twitterze, kiedy dowiedział się, że właśnie do tego aresztu został przewieziony opozycjonista Aleksiej Nawalny. "Grzmotnąć", czyli po prostu zabić. Chodorkowski wspomniał, że kiedy siedział w Matrosskoj Tiszinie został w nocy zaatakowany nożem przez współwięźnia.
"498 dni i nocy"
Znanych więźniów w areszcie było więcej. "498 dni i nocy w Matrosskoj Tiszinie. W celi przez cały dzień paliło się światło, a w nocy zapalała się czerwona lampa. Próbowałem ją przykryć gazetą, ale przychodził major i ją zrywał" - tak wspominał swój pobyt w tym miejscu Dmitrij Jazow, były minister obrony i ostatni wojskowy ze stopniem marszałka Związku Radzieckiego, biorący udział w puczu przeciwko Michaiłowi Gorbaczowowi.
Półtora roku odsiedział w tym miejscu także Giennadij Janajew, wiceprezydent ZSRR, również aresztowany po próbie puczu. Na liście puczystów był także komunista i szef administracji Gorbaczowa Walerij Bołdin, przewieziony do Matrosskiej Tisziny w 1991 roku.
"Lokalny duch"
Nie tylko znani radzieccy politycy i działacze odbywali wyroki w gmachu przy ulicy Matrosskaja Tiszina. Biznesmen Siergiej Mawrodi przebywał na oddziale izolacyjnym tak długo, że stał się już czymś w rodzaju lokalnego ducha - pisała "Rossijskaja Gazieta". Mawrodi to były przedsiębiorca i twórca piramidy finansowej MMM w latach 90., skazany za oszustwa podatkowe. Był również członkiem Dumy, niższej izby parlamentu rosyjskiego.
Aleksandr Sołonik był z kolei płatnym zabójcą. Był także pierwszym więźniem, któremu udało się zbiec z Matrosskoj Tisziny. Dokonał tego w lipcu 1995 roku, w ucieczce pomógł mu jeden ze strażników, sierżant Siergiej Mienszikow.
Sprawa Magnitskiego
W listopadzie 2009 roku w SIZO numer 1 zmarł prawnik Siergiej Magnitski. Badał sprawę kradzieży pieniędzy funduszu Hermitage Capital, będącego rosyjską inwestycją brytyjskiego biznesmena Billa Browdera. Pracodawcy Magnitskiego i obrońcy praw człowieka twierdzą, że przed śmiercią został on ciężko pobity przez strażników więziennych.
Sprawa Magnitskiego stała się głośna, a Kongres USA przyjął ustawę nazwaną jego imieniem, nakładającą sankcje za łamanie praw człowieka i korupcję.
"Rosyjskie życie"
A teraz do aresztu trafił Aleksiej Nawalny. "Czytałem o nim w książkach, a teraz sam się tu znalazłem - rosyjskie życie" - napisał opozycjonista na Instagramie. Znany bloger i opozycjonista został przewieziony do Matrosskoj Tisziny z komisariatu policji w Chimkach nieopodal Moskwy.
Nawalny został zatrzymany 17 stycznia, na lotnisku Szeremietiewo, po powrocie z Niemiec, gdzie leczył się po próbie otrucia substancją typu nowiczok. Federalna Służba Więzienna (FSIN) domaga się wykonania wobec niego wyroku w zawieszeniu. Chodzi o wyrok, który zapadł w 2014 roku, kiedy opozycjonista został skazany na 3,5 roku kolonii karnej w zawieszeniu za domniemaną defraudację funduszy firmy Yves Rocher. Okres próbny wynosił 5 lat. Później został przedłużony do końca 2020 roku.
W ramach tej sprawy krytyk Kremla miał zgłaszać się do kontroli FSIN, nie mógł jednak tego robić, ponieważ od sierpnia zeszłego roku przebywał w Niemczech. Na komisariacie w Chimkach odbyło się posiedzenie sądu, a wobec Nawalnego zapadł wyrok aresztu do 15 lutego.
Obrońcy opozycjonisty i eksperci nie są w stanie przewidzieć, czy po tym dniu opozycjonista opuści mury SIZO numer 1.
Źródło: Rossijskaja Gazieta, RBK, tvn24.pl