Debata polityczna na Słowacji od lat jest napięta i agresywna, nawet jak na niezbyt wyśrubowane standardy Europy Środkowej - stwierdził dr Krzysztof Dębiec z Ośrodka Studiów Wschodnich. Słowacja jest podzielona i głęboko spolaryzowana - tak eksperci zapraszani do słowackich mediów komentują środowy zamach na premiera Roberta Ficę.
- Robert Fico został kilkukrotnie postrzelony po wyjazdowym posiedzeniu rządu w miejscowości Handlova na Słowacji
- Do zamachu doszło, gdy Fico wyszedł do mieszkańców miasta
- Wicepremier Tomas Taraba przekazał, że Fico "nie jest w stanie zagrażającym życiu", a operacja przebiegła dobrze
- Ficę przetransportowano śmigłowcem do szpitala w Bańskiej Bystrzycy
- Zamachowiec został zatrzymany. Według mediów to 71-letni pisarz pracujący w firmie ochroniarskiej
- Przywódcy z całego świata wyrażają skrajne oburzenie zamachem
Dr Krzysztof Dębiec z Ośrodka Studiów Wschodnich, zajmujący się polityką czeską i słowacką, zauważył, że w ostatnich latach na Słowacji "miały miejsce zamachy na osoby publiczne". W jego opinii jest to efekt niejasnych relacji między polityką, biznesem a przestępczością zorganizowaną. Jak wyjaśnił, na takie właśnie powiązania atrafili funkcjonariusze po zabójstwie dziennikarza śledczego Jana Kuciaka w 2018 roku.
- W 2022 roku doszło do zabójstwa dwóch członków społeczności LGBT w Bratysławie, ale bardziej interesujący jest fakt, że zabójca, będący zradykalizowanym Słowakiem, wcześniej za swój cel obrał ówczesnego centroprawicowego premiera Edwarda Hegera. Czekał on przez dłuższy czas pod jego mieszkaniem i kiedy nie mógł go zastać, zmienił zdanie i swój cel - powiedział Dębiec.
Przypomniał także ataki nienawiści i hejtu wymierzone w prezydentkę Zuzanę Czaputovą. W związku z otrzymywaniem przez nią i jej córki listów z pogróżkami nie zdecydowała się ubiegać o reelekcję w przeprowadzonych wiosną tego roku wyborach. - Z powodu tych ataków nie przeniosła się do pałacu prezydenckiego na stałe. Jej oponenci polityczni pod jej domem urządzali nocne seanse nienawiści. Stwierdziła, że to już zbyt wiele - zaznaczył analityk z OSW.
Fico "jedną z osób, które najmocniej polaryzowały społeczeństwo"
Zdaniem Dębca "sam Robert Fico nie jest tutaj bez winy". - Był on jedną z tych osób, które najmocniej nakręcały atmosferę, najmocniej polaryzowały społeczeństwo. Jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w ubiegłym roku, na jednym z mitingów skandowano, że prezydent Czaputova jest amerykańską i tu nie wymówię określenia, które ma jedenaście liter. Wprost to było powiedziane - powiedział ekspert. Jak podkreślił, te wszystkie zdarzenia pokazują, jak bardzo napięta jest atmosfera walki politycznej na Słowacji.
Pytany, co wywołuje w słowackich obywatelach tak skrajne emocje, odpowiedział, że w ostatnim czasie społeczeństwo spolaryzowała chociażby kwestia wojny rosyjsko-ukraińskiej i pomocy dla Ukrainy.
- Społeczeństwo słowackie, obok estońskiego i bułgarskiego, jest tradycyjnie promoskiewskie. Publikowane niedawno badania opinii publicznej mówiły, że więcej Słowaków życzy zwycięstwa Rosji niż Ukrainie. Politycy, znając te sondaże, odpowiednio dobierają retorykę, aby dotrzeć do wyborcy antysystemowego - zauważył Dębiec.
Głębokie podziały polityczne na Słowacji
Komentatorzy na Słowacji zastanawiają się, czy podział na "dwie Słowacje" jest uprawniony i czy samo o nim mówienie nie sprowokowało ataku na premiera. Głębokie podziały polityczne są widoczne od lat, tak samo jak agresja pojawiająca się w przestrzeni publicznej.
Eksperci zwracają uwagę, że Fico był tym politykiem, który wprowadził Słowację do strefy euro. Jednocześnie potrafił ostro dystansować się od Brukseli i tym samym wzmacniać tych polityków, którzy w Unii Europejskiej widzą siłę chcącą zniszczyć słowacką suwerenność.
Podziały zostały po raz kolejny zaostrzone przez wojnę, która w 2022 roku rozpoczęła się w Ukrainie. Fico uznał, że Rosja jest agresorem. Wypowiedział się na rzecz pełnej suwerenności i integralności Ukrainy, ale odrzucił wojskową pomoc dla Kijowa. Jak mantrę powtarzał, że na Ukrainie giną ludzie i należy podjąć rozmowy pokojowe.
Najmocniej te hasła rezonowały w kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi w 2024 roku. Fico nie kandydował, jego partia nie miała swojego kandydata. Wsparła Petera Pellegriniego, byłego premiera, szefa parlamentu, który na wiele spraw życia społecznego ma identyczny pogląd jak Fico. Pellegrini wygrał, a Fico triumfował. "Zwycięzca bierze wszystko" - to stwierdzenie pasowało do premiera, który stawiał na swoim nie tylko w polityce wobec Ukrainy i zachodnich partnerów. Wyznaczył na ministrów osoby bez wahania realizujące wcześniej przyjęte założenia koalicyjnego rządu.
Na pierwszy plan poszły zmiany w systemie wymiaru sprawiedliwości. Przez kilka miesięcy z powodu Ficy opozycja była obecna na ulicach i placach największych słowackich miast. Jego zwolennicy mówili o oporze przed zmianami i o lekceważeniu demokracji.
Pytania o przyszłość debaty publicznej na Słowacji
Kolejnym symbolem podziału jest próba zmiany ustawy o radiu i telewizji. Opozycja krytykuje ją jako atak na media publiczne, a rządzący mówią o przywróceniu w nich ładu zaburzonego przez zdominowany przez jedną stronę przekaz.
O dramatycznym rozwoju sytuacji na Słowacji w ostatnich miesiącach świadczy fakt, że prezydent Zuzana Czaputova, której mandat skończy się w połowie czerwca, nie zdecydowała się na ponowne kandydowanie. Otrzymywała groźby, także fizycznej eliminacji, wysyłano jej wiele mówiące pociski karabinowe, grożono rodzinie. Politycznemu środowisku zbliżonemu do premiera Ficy miała za złe, że nie odcięło się od tych gróźb.
Po zamachu na Ficę najczęściej pojawiające się pytanie, zarówno ze strony mediów zbliżonych do rządu, jak i tych lokujących sympatie polityczne gdzie indziej, dotyczy przyszłości debaty publicznej na Słowacji. Być może poważni publicyści i dziennikarze zdali sobie sprawę z klinczu, w którym znajdują się dwie racje, a może pozostaną na poziomie swoich odbiorców.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Facebook/ Zuzana Caputova