Francuskie obostrzenia związane z pandemią były jednymi z najbardziej restrykcyjnych w Europie. Dlatego kryzys sanitarny przerodził się tu w kryzys gospodarczy, określany jako najgorszy od II wojny światowej. Według szacunków wolontariuszy, przybyło ponad dwa miliony tak zwanych nowobiednych. Skalę tego problemu sprawdzała reporterka TVN24 i TVN24 BiS Anna Kowalska.
W drugim kwartale 2020 roku francuska gospodarka skurczyła się o prawie 14 procent. W Europie gorzej było tylko w Hiszpanii i Portugalii. Tylko do końca marca pracę straciło pół miliona Francuzów. Wielu z nich coraz częściej potrzebuje pomocy banków żywności.
Do takich banków we Francji trafiają produkty z datków od rolników, sklepów spożywczych czy supermarketów, które oddają produkty tuż przed upływem ich daty ważności. - Najbardziej potrzebne są owoce i warzywa. Te tutaj pochodzą z supermarketów, są świetnej jakości. Nie trafiły do sprzedaży, bo do sklepu przyjechały za późno. Zdarza się też, że nie spełniają kryteriów. Owoce są za małe, banany zbyt dojrzałe, ale wciąż absolutnie zdatne do spożycia. Bez problemu oddajemy je stowarzyszeniom - tłumaczy Nicole Farlotti, dyrektorka Paryskich Banków Żywności. We Francji przekazują one produkty pierwszej potrzeby stowarzyszeniom i to stowarzyszenia docierają z nimi do potrzebujących.
W 2019 roku udało się zebrać 115 tysięcy ton jedzenia. To 230 milionów darmowych posiłków. Jednak w tym roku potrzeby są większe. - Od początku kwarantanny zgłosiło się do nas wiele nowych stowarzyszeń. Część ludzi przestała mieć jakiekolwiek dochody i potrzebowała pomocy, by się wyżywić. Nawet stowarzyszenia, które wcześniej zajmowały się kulturą, nagle zdały sobie sprawę, że ich członkowie mają jedną potrzebę: jeść - mówi Farlotti. Do tej pory z pomocy banków żywności korzystali głównie bezdomni, studenci i samotne matki. Teraz pomocy potrzebują też osoby, które nigdy wcześniej nie musiały zastanawiać się co włożyć do garnka.
Wraz z wolontariuszami z podparyskiego Sèvres, pojechaliśmy do sklepu Episode. Jest to miejsce, gdzie potrzebujący za zakupy płacą jedynie 10 procent wartości wystawianych towarów. Żywność pochodzi z datków i banków. Elisabeth Perves ze sklepu Episode pokazuje nam, jak wyglądają zakupy. - Idziemy z kalkulatorem między regały i nasi beneficjenci sami wybierają, na co mają ochotę. Na przykład groszek zamiast 1,30 euro, będzie kosztował 13 centów - tłumaczy. Zwraca uwagę na to, że od początku epidemii liczba ich klientów wzrosła o 30 procent. - Teraz przychodzą do nas ludzie, którzy nie mają w zwyczaju prosić o pomoc, którzy wcześniej żyli na pewnym poziomie, mieli pracę. Dla nich przyjście tutaj jest bardzo trudne. Przepraszają, dodają, że jak tylko wyjdą na prostą, przestaną przychodzić. Tłumaczymy im wtedy, że ten sklep nazywa się Episode, bo to tylko epizod w ich życiu.
Najhojniejszy pakiet pomocowy w Europie
Rząd francuski wprowadził najbardziej hojny pakiet pomocy gospodarce w Europie. Połowa francuskich pracowników skorzystała z tak zwanego częściowego bezrobocia. Firmy mogły na nie wysłać pracowników, dla których nie miały pracy lub pieniędzy na wypłaty, a ci otrzymywali 84 procent płacy netto. Całość pokrywana była ze Skarbu Państwa. Już wiosną Francja uruchomiła wart 110 miliardów euro plan pomocy, który miał na celu ratowanie miejsc pracy.
Na pożyczki dla francuskich firm przeznaczona 300 miliardów euro. Z tej pomocy udało się skorzystać firmie Octopus-HACCP. Firma zatrudnia 10 osób i udostępnia restauracjom system bezpieczeństwa żywności. - Z naszej aplikacji korzysta 3000 restauracji. Gdy z dnia na dzień zostały zamknięte, to był dla nas ogromny cios, nic nie zarabialiśmy. Musieliśmy dostosować się do nowych warunków. Za darmo pomagaliśmy restauracjom aż do momentu otwarcia - mówi Gwenael Avertis, współzałożycielka firmy. Dzięki pomocy rządu udało im się nie tylko przetrwać, ale i poszerzyć ofertę. Z pakietów rządowych otrzymali ponad 100 tysięcy euro pomocy i pożyczek. - Bez tej pomocy być może przetrwalibyśmy, ale na pewno nie zatrudnilibyśmy nowych pracowników. Co najmniej jedna osoba z ekipy straciłaby pracę. Te pieniądze pozwoliły na jej ocalenie - dodaje Avertis.
"Kryzys sanitarny przerodził się w kryzys socjalny"
Jednak Patrick Doutreligne, dyrektor Związku Francuskich Organizacji Pozarządowych ostrzega, że mimo wysiłków rządu "kryzys sanitarny przerodził się w kryzys socjalny". - Jeśli nic nie zmieni się do końca roku, to czeka nas kryzys humanitarny. Biedni staną się biedniejsi, ale bieda dotknie też innych - mówi.
Zwolnienia zapowiedzieli już francuscy giganci: Renault, Airbus, Air France czy Auchan. W październiku rząd przestanie wypłacać część z proponowanych dotychczas świadczeń. Bez tej pomocy upadnie wiele tutejszych przedsiębiorstw. Eksperci przewidują, że jesienią pracę stracić może nawet 700 tysięcy Francuzów a sytuacja do stanu sprzed kryzysu wróci nie szybciej niż za dwa lata.
Źródło: TVN24 BiS