Niemcy w szoku. Nikt nie może uwierzyć, że mała miejscowość Wenden przez 20 lat kryła tak mroczną tajemnicę. Zamrożone ciała swych sióstr znalazł 18-letni syn domniemanej morderczyni. Kobieta zamordowała dzieci tuż po urodzeniu - wynika ze wstępnych ustaleń policji.
Kobieta przyznała się do umieszczenia noworodków w zamrażarce. Ich ciała zapakowała w worki. Według wstępnych ustaleń, dzieci przyszły na świat żywe. Obecnie ciała trzech dziewczynek są badane w klinice w Dortmundzie. Jeszcze we wtorek jedno z ciał zostanie poddane sekcji zwłok, następnego dnia lekarze przebadają pozostałe noworodki.
Policja przypuszcza, że chodzi tu o ofiary dzieciobójstw, dokonywanych od końca lat osiemdziesiątych. Przy jednym z dzieci znaleziono gazetę z 1988 roku.
Jak podała telewizja publiczna Westdeutscher Rundfunk, zwłoki odkrył 18-letni syn domniemanej sprawczyni, który następnie zawiózł oboje rodziców na policję. - Przestępstwo zostało w zasadzie wyjaśnione - powiedział przedstawiciel prokuratury, chociaż matka nie została jeszcze przesłuchana. Jest w szoku. Policja na razie uważa, że kobieta działała sama. Według wstępnych ustaleń o jej zbrodni nie wiedział ani mąż, ani pozostałe dzieci.
Mieszkańcy domu, w którym dokonano makabrycznego odkrycia to 49-letni elektrotechnik i jego 44-letnia żona oraz troje ich dzieci w wieku od 18 do 24 lat. Nikt z nich nie był dotąd notowany w aktach policyjnych.
Mała społeczność Wenden jest w szoku. Mieszkańcy twierdzą, że nigdy czegoś takiego by nie podejrzewali. Wiele osób przychodzi teraz pod morderczyni dom, aby położyć tam znicze.
Źródło: tvn24