Przerwana konferencja. Alarm bombowy w Białym Domu

Salkę sprawdziła policja i funkcjonariusze Secret ServiceYoutube / White House

Salka prasowa w Białym Domu została ewakuowana we wtorek w połowie codziennego briefingu prasowego - podaje Reuters. Po ok. 45 minutach dziennikarze wrócili na konferencję prasową. Secret Service oświadczyła, że działania podjęto po anonimowym telefonie o bombie.

W czasie konferencji prasowej rzecznika Białego Domu Josha Earnesta do salki prasowej weszli przedstawiciele Secret Service i poprosili dziennikarzy o opuszczenie sali. Ewakuację przeprowadzono ok. godz. 14 lokalnego czasu we wtorek.

Na przekazach "na żywo" było widać, jak przedstawiciele prasy wychodzą z salki, a potem wchodzą przedstawiciele Secret Service i policja, i sprawdzają puste pomieszczenie.

Ewakuacja

Amerykański portal "The Hill" pisze, że reporterzy zostali najpierw zabrani na podjazd pomiędzy Zachodnim Skrzydłem a Rezydencją Wykonawczą. Potem wprowadzono ich do centralnego budynku. Dziennikarzom nie podano przyczyny ewakuacji.

Po ok. trzech kwadransach reporterzy wrócili do salki.

Secret Service poinformowało potem, że podjęło działania po informacji o bombie. Ktoś zadzwonił na policję i poinformował, że w salce jest ładunek wybuchowy. Służby Białego Domu dodały, że ewakuowano jedynie salkę prasową.

- Dokładnie o godz. 13.53 dzisiaj policja metropolitalna otrzymała telefoniczne zgłoszenie o bombie w sali prasowej Białego Domu - powiedział rzecznik Secret Service.

Nie ewakuowali Baracka Obamy

Biały Dom poinformował także, że ewakuacją nie objęto prezydenta USA Baracka Obamy. Reuters zwraca uwagę, że Gabinet Owalny znajduje się zaledwie kilka kroków od salki prasowej.

Nie poinformowano jednak, czy prezydent był w budynku.

Amerykańskie media zwracają uwagę, że do ewakuacji salki prasowej doszło w kilka godzin po ewakuacji budynku Kapitolu. Potem ogłoszono, że alarm był fałszywy.

Autor: pk//gak / Źródło: Reuters, The Hill

Źródło zdjęcia głównego: Youtube / White House