Puste kanapy w białoruskiej telewizji państwowej. "Wstydzimy się, gdy ma miejsce pomijanie pewnych informacji"

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, tvn24.pl

Niezależne media poinformowały w poniedziałek o strajku w białoruskiej telewizji państwowej. Rano na antenie pokazano puste studio, później wyemitowano materiał archiwalny.

Jak donoszą niezależne media, pracownicy Biełteleradiokompanii (BT), czyli nadawcy państwowego, strajkują. Jak podaje PAP, jest to strajk operatorów. - Dziennikarze nie są gotowi do strajku. Jestem jedną z kilku osób, które zdecydowały się zaprotestować – powiedziała Julia, dziennikarka Agencji Nowości Telewizyjnych (ATN).

"Niestety muszę odejść z pracy"

- Niestety muszę odejść z pracy, którą bardzo czule kocham i jest moim całym życiem. Ale nie da się wesprzeć systemu, który wspiera przemoc wobec własnych ludzi - powiedział Reutersowi Aleksiej, korespondent Biełteleradiokompanii. Na pytanie, dlaczego nie pokazują tego, co dzieje się na ulicach, odparł, że "może powodem jest to, że ludzie się boją".

- Rzeczywistość dostarcza wiele emocji. Chcę, żebyście to zrozumieli. Jako pracownik telewizji mogę powiedzieć, że wstydzimy się, gdy ma miejsce pomijanie pewnych informacji, gdy pokazywana jest tylko jedna strona. Chcemy pokazać dwie, trzy, cztery strony - mówił z kolei Aleksandr Wawiłow, operator. - Ludzie, proszę was, nie wściekajcie się na pracowników telewizji. Nie wysyłajcie gróźb do tych prezenterów, oni naprawdę są na krawędzi ataku serca. Miejcie cierpliwość. Za chwilę, z czasem, wszystko się zmieni - dodał.

TUT.by pisze, że w poniedziałek rano kilkuset pracowników wyszło przed budynek mediów państwowych. Wcześniej kilkadziesiąt osób podpisało się pod pismem do szefa mediów państwowych, Ivana Eismonta, w którym domagają się między innymi zakończenia cenzury mediów oraz unieważnienia wyniku wyborów. Część pracowników udała się na negocjacje z Eismontem.

Pojawiła się nieoficjalna informacja o tym, że strajk zamierzają rozpocząć pracownicy innych telewizji państwowych – ONT i STV.

Strajkują również pracownicy zakładu Bielaruskalij w Salihorsku.

Wizyta Łukaszenki w zakładach ciągników kołowych

Prezydent Alaksandr Łukaszenka poleciał w poniedziałek śmigłowcem na rozmowy do zakładów ciągników kołowych w Mińsku (MZKT).

Prezydent Białorusi oświadczył w zakładach, że obecnie w kraju trwają prace nad wariantami zmian w konstytucji, przewidującymi nowy podział pełnomocnictw. - Nie można pozostawiać tej konstytucji nie wiadomo komu, bo inaczej będzie nieszczęście - powiedział Alaksandr Łukaszenka na spotkaniu z robotnikami. Zapewnił, że jest gotów podzielić się kompetencjami prezydenta i dodał: - Ale nie pod presją i nie poprzez ulicę. 

Białoruski przywódca powtórzył również to, co powiedział wcześniej, że nowych wyborów prezydenckich na Białorusi nie będzie. - Nigdy się nie doczekacie, abym zrobił coś pod presją - oznajmił. Szef państwa rozmawiał z robotnikami w halach produkcyjnych, następnie wyszedł na zewnątrz. Robotnicy na placu powitali Łukaszenkę okrzykami: "Odejdź!".

CZYTAJ WIĘCEJ O WIZYCIE ŁUKASZENKI W ZAKŁADACH MZKT >>>

Wybory i protesty na Białorusi

W wyborach prezydenckich na Białorusi, które odbyły się 9 sierpnia, ubiegający się o piątą reelekcję Alaksandr Łukaszenka według oficjalnych wyników otrzymał ponad 80 procent głosów, a jego główna rywalka, kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska - 10 procent poparcia.

Według opozycji wyniki zostały sfałszowane. Po ich ogłoszeniu na ulicach wielu białoruskich miast odbyły się protesty osób przeciwnych dalszym rządom Łukaszenki. W czasie manifestacji, które trwają do dziś, dochodziło do starć manifestujących z milicją. Tysiące osób zostało zatrzymanych.

W minioną sobotę ponad tysiąc osób zgromadziło się przed budynkiem telewizji państwowej w Mińsku. Protestujący domagali się uczciwego relacjonowania wydarzeń w kraju.

Autorka/Autor:mart/ks

Źródło: PAP, tvn24.pl

Tagi:
Raporty: