Mimo międzynarodowych zakazów, sankcji oraz izolacji reżimu w Korei Północnej, państwo to przeprowadziło kolejną próbę nuklearną. Zupełnie nieracjonalne z punktu widzenia głodującej, północnokoreańskiej ludności działania nie budzą jednak zdziwienia ekspertów. Broń atomowa to gwarant przetrwania niedemokratycznej władzy Kim Dzong Una.
Korea Północna oficjalnie ogłosiła, że przeprowadziła pierwszą próbę bomby wodorowej - dwustopniowego ładunku atomowego o wielokrotnie większej sile niż klasyczne bomby, takie jak zrzucone na Hiroszimę i Nagasaki.
Propagandowy blef?
Informacja ta ma olbrzymie znaczenie propagandowe, ponieważ reżim za jej pomocą może utrwalać wśród swoich obywateli wizerunek potężnego i nowoczesnego mocarstwa atomowego.
Korea Południowa szybko ogłosiła jednak, że podziemna próba miała taką samą siłę, jak wcześniejsze próby klasycznych ładunków, a międzynarodowi eksperci otwarcie wątpią, by wyprodukowanie bomby atomowej przez Koreę Północną było prawdą.
- Niemożliwe, by Koreańczycy doszli do takiego poziomu zaawansowania technologicznego, eksperci są w tej kwestii właściwie zgodni - powiedział portalowi tvn24.pl Oskar Pietrewicz, ekspert z Centrum Studiów Polska-Azja. Czy wobec tego rodzaj posiadanej przez Pjongjang bomby atomowej w ogóle ma znaczenie?
Problem stary, emocje wciąż żywe
Problem północnokoreańskiego programu atomowego jest jednym z najpoważniejszych współczesnych wyzwań międzynarodowych, nie jest jednak nowy.
Gdy w latach 40. XX wieku, w wyniku rywalizacji ZSRR i USA, doszło do podziału Korei na dwa państwa - północną Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną oraz południową Republikę Korei, na polityczne korzyści z posiadania broni atomowej zwrócił uwagę pierwszy przywódca Korei Północnej, Kim Ir Sen. Dostrzegł on, że broń ta ma nie tylko olbrzymi potencjał wojskowy, ale przede wszystkim mogłaby być najlepszym sposobem na zapewnienie bezpieczeństwa nowo powstałego reżimu w Pjongjangu.
Po krwawej i długotrwałej wojnie koreańskiej i rozmieszczeniu przez Amerykanów głowic nuklearnych w Korei Południowej poczucie zagrożenia Koreańczyków z północy jeszcze wzrosło i zapadła decyzja o rozpoczęciu wstępnych badań nad technologiami jądrowymi.
Przy nieocenionej pomocy Związku Radzieckiego i komunistycznych Chin już w 1964 roku powstał pierwszy północnokoreański ośrodek nuklearny w Jongbion, a w latach 70. XX wieku rozpoczęto ściśle tajne prace nad wojskowym wykorzystaniem energii atomowej.
Kryzysy nuklearne
Nuklearne wysiłki Korei Północnej nie pozostały niezauważone przez zagraniczne służby wywiadowcze, co zmusiło Pjongjang do pozorowania przez wiele lat ugodowej i pokojowej postawy w kwestii programu atomowego. Korea Północna, uznając stworzenie broni atomowej za cel, który uświęca wszystkie środki, przez lata okłamywała pozostałe państwa, pozornie godząc się na współpracę z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej (MAEA), a nawet na utworzenie na Półwyspie Koreańskim strefy bezatomowej.
Jednocześnie Pjongjang intensywnie forsował swój program budowy broni atomowej, chcąc jak najszybciej stać się mocarstwem nuklearnym i w ten sposób zmienić swoją pozycję negocjacyjną. Ta nieszczera i prowokacyjna postawa doprowadziła do pierwszego kryzysu nuklearnego w 1994 roku, kiedy Korea Północna została zmuszona do podpisania porozumienia, w którym zobowiązywała się do rezygnacji z ambicji nuklearnych.
Porozumienie to, tak samo jak wcześniejsze, okazało się jednak jedynie północnokoreańską grą na czas, a w drugiej połowie lat 90. dość otwarcie zaczęto zdawać sobie sprawę, że Korea Północna mogła dopiąć swego i zbudować pierwszą bombę atomową. W 2002 roku prezydent USA George W. Bush uznał w związku z tym Koreę Północną za państwo należące do tzw. osi zła, zaś MAEA opublikowała raport, z którego wynikało, że państwo to rzeczywiście może posiadać już broń atomową.
Rozpoczęty w ten sposób drugi kryzys nuklearny doprowadził do rozpoczęcia w 2003 roku tzw. rozmów sześciostronnych, w których USA, Chiny, Rosja, Japonia i Korea Południowa próbowały wynegocjować z Koreą Północną zakończenie jej programu nuklearnego.
Pierwsza próba atomowa
W trakcie negocjacji Pjongjang coraz bardziej otwarcie zaczął się jednak posługiwać nuklearnym szantażem, aż 9 października 2006 roku ostatecznie przeprowadził pierwszą podziemną próbę nuklearną, rozwiewając wątpliwości co do swojego statusu mocarstwa atomowego.
Pierwsza próba atomowa Korei Północnej doprowadziła do nałożenia na to państwo międzynarodowych sankcji, jednak zgodnie z oczekiwaniami Pjongjangu, zmieniła jego pozycję negocjacyjną. Od tej pory wszelkie rozmowy stały się dla pozostałych państw regionu jeszcze trudniejsze, ponieważ reżim prowadził coraz bardziej prowokacyjną politykę, pewny, że posiadanie broni atomowej odstraszy społeczność międzynarodową od bardziej zdecydowanej interwencji.
Od tamtej pory Korea Północna nie tylko przeprowadziła już trzy kolejne próby atomowe, w 2009, 2013 i 2016 roku, ale też nie powstrzymała się przed innymi prowokacyjnymi działaniami, m.in. zatopieniem w 2010 roku południowokoreańskiego okrętu Cheonan. Prowokacje te mają utrzymywać wysokie poczucie zagrożenia obcą interwencją wśród mieszkańców Korei Północnej i w ten sposób usprawiedliwiać wojenną retorykę reżimowej propagandy.
Dynastia Kimów trzyma się mocno
Obecny przywódca Korei Północnej, Kim Dzong Un, zręcznie kontynuuje politykę swojego ojca, Kim Dzong Ila, i dziadka, Kim Ir Sena. W ten sam sposób stara się utrzymywać wysoki poziom napięcia na Półwyspie Koreańskim, będąc jednocześnie pewnym, że posiadany arsenał nuklearny uchroni go przed zagraniczną interwencją zbrojną, której w ostatnich latach doświadczył m.in. Irak czy wcześniej Afganistan.
Stworzenie przez niewielkie, 24-milionowe państwo własnej broni atomowej nie byłoby jednak możliwe, gdyby nie olbrzymie wyrzeczenia ze strony społeczeństwa. Znacząco ucierpiał gospodarczy rozwój Korei Północnej, a mieszkańcy tego państwa regularnie doświadczają klęski głodu. Reżim dopiął jednak swego. Kalkulacja była taka, że głodującym Koreańczykom z północy pomóc mogą międzynarodowe organizacje humanitarne, ale bezpieczeństwo władz w Pjongjangu - ich zdaniem - zapewnić mogła jedynie broń jądrowa.
Bomba fundamentem polityki
W ten sposób Korea Północna stała się jedynym na świecie państwem, które oparło całość swojej polityki zagranicznej na własnym potencjale nuklearnym.
Jak zauważa Oskar Pietrewicz, nic nie wskazuje na to, by w najbliższych latach na Półwyspie Koreańskim zaszły większe zmiany. - Wszystkie zaangażowane wcześniej w negocjacje strony wydają się zainteresowane utrzymaniem obecnej sytuacji - podkreślił.
Pjongjang zapewnił nietykalność swojego reżimu, podczas gdy dla pozostałych państw większym problemem niż bomby atomowe stała się obawa o upadek władzy w Korei Północnej. Spowodowałby on bowiem masową ucieczkę biednej ludności z tego państwa, i wymusił międzynarodową interwencję.
Odizolowana i zacofana po kilkudziesięciu latach rządów dynastii Kimów Korea Północna musiałaby wówczas zostać podźwignięta gospodarczo i społecznie na koszt pozostałych państw regionu.
Bomba czysto polityczna
Potęga koreańskiego arsenału atomowego nie ma więc tak dużego znaczenia, ponieważ jest on narzędziem czysto politycznym. Wynika to z dwóch powodów: po pierwsze, Korea Północna nigdy nie będzie w stanie dorównać pod jego względem potędze USA, Rosji, czy nawet Chin.
Po drugie, i najważniejsze, północnokoreański reżim działa niezwykle racjonalnie i doskonale zdaje sobie sprawę, że użycie przez niego broni atomowej byłoby gwarantem międzynarodowej reakcji i utraty władzy.
Dlatego informacja o przeprowadzeniu próby z bombą wodorową nic nie zmienia dla reszty świata - najprawdopodobniej jest fałszywą informacją, stworzoną na potrzebny krajowej propagandy.
Autor: Maciej Michałek//gak / Źródło: tvn24.pl, PAP