Dzień potrójnych wyborów. Premier Belgii we łzach

Źródło:
BBC, PAP, tvn24.pl, Belga
Alexander De Croo głosuje w wyborach w Belgii
Alexander De Croo głosuje w wyborach w BelgiiReuters
wideo 2/20
Alexander De Croo głosuje w wyborach w BelgiiReuters

Premier Belgii Alexander De Croo ogłosił swoją rezygnację ze stanowiska. To konsekwencja rozczarowujących wyników, jakie w odbywających się w niedzielę potrójnych wyborach zdobyło jego ugrupowanie. Belgowie bowiem głosowali tego dnia na szczeblu europejskim, federalnym i regionalnym. - To był szczególnie trudny wieczór. Przegraliśmy te wybory - przyznał De Croo.

Belgowie 9 czerwca wybierali członków aż siedmiu różnych parlamentów. Głosowania odbyły się na szczeblu europejskim, federalnym i regionalnym. Jak wskazywali komentatorzy, w tej wyjątkowej sytuacji to nie wybory do PE wydają się najważniejsze, ale głosowanie federalne.

Zapłakany premier

Premier Belgii Alexander De Croo podczas wieczoru wyborczego zapowiedział swoją rezygnację ze stanowiska po rozczarowujących wynikach głosowania. Ze łzami w oczach powiedział, że to był "szczególnie trudny wieczór". - Przegraliśmy te wybory - przyznał, dodając, że bierze na siebie pełną odpowiedzialność za porażkę.

Agencja Belga podała, że Flamandzcy Liberałowie i Demokraci (Open Vlaamse Liberalen en Democraten, Open VLD), w szeregach których jest De Croo, są "największym przegranym" krajowych wyborów. Rozczarowujące wyniki formacja ta uzyskała również w wyborach europejskich.

Jak podało BBC, rezygnacja szefa rządu wchodzi w życie 10 czerwca.

Alexander De Croo nie krył emocjiJames Arthur Gekiere/Zuma Press/Forum

Co dalej z przyszłością Belgi po wyborach federalnych

Dlaczego dla Belgii tak istotne jest głosowanie w wyborach powszechnych? Wszystko dlatego, że przyszłość kraju może być zagrożona we Flandrii, na flamandzkiej północy. Aby móc rządzić i wybrać premiera, partie flamandzkie i francuskojęzyczne musiałyby utworzyć koalicję na szczeblu federalnym.

W wyborach federalnych pierwsze miejsce zajęła jednak flamandzka prawicowa partia Nowy Sojusz Flamandzki (N-VA) z 25 proc. głosów Flamandów - wynika ze wstępnych danych. Dotąd była ona w opozycji.

>> Katastrofa Scholza, wygrana eurosceptyków w Austrii. Co u Orbana? Najciekawsze rozstrzygnięcia wyników w UE <<

Bart De Wever, przewodniczący belgijskiej partii Nowy Sojusz FlamandzkiPAP/EPA/OLIVIER HOSLET

Nieoczekiwanie Sojusz pokonał nacjonalistyczną, populistyczną i skrajnie prawicową partię Interes Flamandzki (Vlaams Belang), która uzyskała 22 proc. poparcia, a według sondaży przedwyborczych miała być zwycięzcą w niderlandzkojęzycznej, północnej części kraju.

Interes Flamandzki chce niepodległości Flandrii, co oznaczałoby koniec Belgii w kształcie, jaki dzisiaj znamy.

N-VA i Vlaams Belang nie są częścią obecnej siedmiopartyjnej koalicji rządzącej. Do tej pory rządzące partie pozostawały wierne umowie, by trzymać VB z dala od koalicji rządzącej. Jednak ta skrajna prawica zaczęła wywierać już przed wyborami na inne ugrupowania presję, by zrobiły jej miejsce przy stole.

- Przyjaciele, wygraliśmy te wybory - powiedział swoim zwolennikom lider N-VA Bart De Wever. - I przyznajcie: nie spodziewaliście się tego. Sondaże były złe, komentarze w prasie były druzgocące, ale nigdy się nie poddaliście - dodał.

Belgia. Wiec partii Interes Flamandzki (Vlaams Belang). Na zdjęciu Tom Van GriekenPAP/EPA/OLIVIER HOSLET

We frankofońskiej Walonii zwycięzcą jest liberalna partia Ruch Reformatorski (MR), uzyskując około 22 proc. poparcia i wygrywając z Partią Socjalistyczną, która otrzymała około 18 procent.

Belgia będzie czekała na rząd kilka miesięcy?

Co to oznacza dla przyszłych rządów? "Utworzenie rządu federalnego prawdopodobnie zajmie kilka miesięcy" - podała agencja Belga. Jak oceniło BBC, prawdopodobne jest, że obecna koalicja nie poradzi sobie na tyle, aby utrzymać większość.

Podział Belgii na trzy wspólnoty (trzecią - po niderlandzkojęzycznej i francuskojęzycznej - stanowi niewielka wspólnota niemieckojęzyczna), cztery regiony (Walonię, Flandrię, Brukselę i region niemieckojęzyczny) i wynikające z tego polityczne rozdrobnienie sprawia, że po każdych wyborach federalnych z reguły bardzo trudno jest zbudować koalicję, która wyłoni rząd.

Jak przewiduje Reuters, w nadchodzących miesiącach rozmowy między politycznymi siłami będą miały na celu utworzenie koalicji między w większości prawicowymi partiami z niderlandzkojęzycznej północy a bardziej lewicowymi partiami francuskojęzycznego południa.

Wybory do europarlamentu, partia premiera w tyle

Także w wyborach do PE - według wstępnych wyników - flamandzkich liberałów premiera spotkało rozczarowanie.

Skrajnie prawicowy Vlaams Belang zdobyło bowiem 13,96 proc., liberalna partia Ruch Reformatorski (MR - Mouvement Réformateu) - 13,55 proc., prawicowy N-VA - 13,43 proc., CD&V - Christen-Democratisch en Vlaams - 8,01 - proc., Partia Socjalistyczna (PS - Parti Socialiste) - 8,00 proc., socjaldemokratyczny Vooruit - 7,63 proc., Partia Pracujących Belgii (PTB - Parti du Travail de Belgique) - 5,98 proc., Groen - 5,95 proc., chadecka Les Engagés - 5,57 proc., Open VLD - 5,48 proc., PVDA - 4,88 proc., ECOLO - 3,93 proc., DéFI - 1,13 proc.

>> Tak może wyglądać nowy Parlament Europejski. Projekcja <<

Polityczne belgijskie perypetie

Tworzenie belgijskiego rządu nierzadko jest wyzwaniem. Przykładowo, w okresie od grudnia 2018 roku do października 2020 roku Belgia nie miała normalnego rządu przez 652 dni. Krajem rządził wtedy rząd tymczasowy. W ten sposób pobity został poprzedni rekord najdłuższego okresu powyborczego w Belgii bez rządu, który w latach 2010-11 wyniósł 541 dni.

W Belgii jednocześnie nie brak komentarzy, że to dowód na to, iż federalne państwo o szerokich kompetencjach regionalnych może dobrze funkcjonować bez rządu federalnego w okresie przejściowym.

W poprzedniej kadencji koalicję rządzącą stworzyło kilka partii. Po stronie niderlandzkojęzycznej należały do niej CD&V (12 mandatów), Open Vld (12 mandatów), Vooruit (9 mandatów) i Groen (8 mandatów), a po stronie francuskojęzycznej PS (19 mandatów), MR (14 mandatów) i Ecolo (13 mandatów). To dawało koalicji łącznie 87 mandatów w liczącej 150 miejsc izbie.

W skład opozycji wchodziły partie: N-VA (24 mandaty), Vlaams Belang (18 mandatów), PVDA-PTB (12 mandatów), Les Engages (5 mandatów), DeFI (2 mandaty) i dwóch niezależnych parlamentarzystów.

W wyborach 150 członków Izby Reprezentantów zostało wybranych w 11 wielomandatowych okręgach wyborczych, w każdym od czterech do 24 deputowanych w zależności od populacji okręgu. Mandaty przydzielane są metodą D'Hondta, przy progu wyborczym wynoszącym 5 proc. na okręg wyborczy.

Wszyscy obywatele Belgii, którzy ukończyli 16. rok życia, mają obowiązek wzięcia udziału w wyborach. Obywatele spoza Belgii zamieszkujący w tym kraju (niezależnie od obywatelstwa UE) nie mogą głosować, natomiast obywatele Belgii mieszkający za granicą mają prawo do udziału w głosowaniu.

Autorka/Autor:adso, akr

Źródło: BBC, PAP, tvn24.pl, Belga

Źródło zdjęcia głównego: James Arthur Gekiere/Zuma Press/Forum