Według wyników, opublikowanych na stronie Parlamentu Europejskiego, Europejska Partia Ludowa będzie dysponować w nowej kadencji zgromadzenia 185 mandatami, Socjaliści i Demokraci 137 mandatami, a liberalny sojusz Odnowić Europę - 80. Konserwatyści zdobędą 73 mandaty, a skrajnie prawicowa Tożsamość i Demokracja - 58. Z projekcji PE wynika, że demokratyczne siły tradycyjnie wspierające integrację europejską będą miały znaczącą przewagę w nowym europarlamencie. Radykałowie z prawej i lewej strony dostaną ogółem około 25-30 procent miejsc - mówił korespondent TVN24 w Brukseli Maciej Sokołowski.
Na stronie Parlamentu Europejskiego w poniedziałek o godzinie 10:30 opublikowano zaktualizowaną prognozę podziału mandatów i kształtu grup politycznych.
Według najnowszych wyników Europejska Partia Ludowa (EPL) otrzymuje 185 mandatów, Socjaliści i Demokraci (S&D) zdobywają 137 mandatów, a Odnowić Europę - 80 mandatów. Prawicowi Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (EKR) mają 73 mandaty, skrajnie prawicowa Tożsamość i Demokracja natomiast 58 mandatów. Zieloni zdobywają 52 miejsca, niezrzeszeni - 46, nowo wybrani posłowie nieprzynależący do żadnej z grup politycznych ustępującego PE - 53, a Lewica - 36 mandatów.
W sumie więc demokratyczne, wspierające integrację europejską ugrupowania - EPL, S&D, Odnowić Europę i Zieloni - mają według projekcji 454 z 720 mandatów.
Szacunkowa frekwencja w wyborach do PE dla 27 krajów, podana w niedzielę późnym wieczorem, wyniosła 51 procent. W Polsce, po opublikowaniu w poniedziałek rano 100 procent głosów podano, że frekwencja wyniosła 40,65 procent.
Wcześniej zastrzeżono na stronie PE, że "ponieważ przed posiedzeniem inauguracyjnym nie można przewidzieć składu nowo wybranego parlamentu ani grup politycznych, prognoza opiera się na strukturze ustępującego parlamentu". Dodano, że "prognoza będzie aktualizowana do czasu zakończenia głosowania we wszystkich państwach członkowskich i opublikowania końcowych wyników przez krajowe organy wyborcze".
Zgodnie z regulaminem PE grupa polityczna "składa się z co najmniej 23 posłów wybranych w co najmniej siedmiu państwach członkowskich".
Co te wyniki oznaczają dla Europy?
O tym, co dla Europy oznaczają wyniki eurowyborów, mówił na antenie TVN24 korespondent TVN24 w Brukseli Maciej Sokołowski.
Podkreślał, że Europejska Partia Ludowa w zasadzie nie zmienia swojego posiadania w Parlamencie Europejskim. - Do tej pory miała 25 procent miejsc i teraz też powinna mieć około 25 procent - wskazywał. Zauważył też, że "Socjaliści i Demokraci tracą tylko niewiele". - I to ciągle są dwie największe frakcje - podkreślał Sokołowski.
Wzrost dla skrajnej prawicy
Jednakże - np. we Francji i w Niemczech - "skrajna prawica, partie populistyczne zwiększają swoje posiadanie". Korespondent TVN24 zastrzegł, że nie widać tego bezpośrednio w wynikach, ponieważ formacje te nie współpracują ze sobą. - Byłby to dużo większy wzrost, gdyby Marine Le Pen (Zjednoczenie Narodowe - red.) dodała swoje głosy do Alternatywy dla Niemiec. Tylko co się stało przed wyborami? Alternatywa dla Niemiec została wyrzucona z frakcji Tożsamość i Demokracja, do której należy Marine Le Pen, więc tych głosów teraz nie sumujemy - wyjaśniał.
Podkreślił, że bardzo ważną grupą są niezrzeszeni. - I tam właśnie znajdziemy takie partie, które dogadać się jak na razie z innymi nie mogą. Między innymi wyrzucona Alternatywa dla Niemiec, Fidesz Viktora Orbana, który także po wyrzuceniu z Europejskiej Partii Ludowej był cały czas na marginesie - zauważył reporter. - Jeśli dodamy wszystkie te skrajne, radykalne grupy, otrzymamy około 25-30 procent miejsc w Parlamencie Europejskim. I to jest ten wzrost - tłumaczył.
Jednakże na prawicy nie ma jednej silnej prawicowej frakcji. Podział jest przede wszystkim na dwie - EKR oraz na Tożsamość i Demokrację. Dla nich wzrost "nie jest tak duży". - Jeśli chodzi o EKR to z 9,5 procent do 9,9 procent, a dla Tożsamości i Demokracji z 8,2 procent do 8,6 procent - mówił Sokołowski.
Dlatego, gdy mówimy o wzroście skrzydła prawicowego, uwaga skupia się głównie na tych niezrzeszonych, którzy - jak mówił Sokołowski - "teraz muszą w jakiś sposób się dogadać". - Na tym będą polegały te najbliższe dni. Te negocjacje już teraz ruszają. Jak stworzyć wspólne frakcje, czy też jednak będzie kilka mniejszych, które będą powodowały chaos w Parlamencie Europejskim, ale nie będą miały tak dużego znaczenia? - wliczał korespondent TVN24.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Przyszłość Europy może zależeć od tych trzech kobiet
Rozkład sił w procentach
Rozkład sił w europarlamencie można ująć również procentowo.
Z wyników opublikowanych przez PE w poniedziałek o godzinie 10:30 wynika, że demokratyczne, proeuropejskie formacje (EPL, S&D, Odnowić Europę i Zieloni) stanowią 63,05 proc. składu PE.
Znajdujące się już w europarlamencie prawicowe grupy (EKR oraz Tożsamość i Demokracja) mają 18,2 procent szacunkowego poparcia.
Partie debiutujące w PE i te, które w izbie już były, ale nie przynależały do konkretnej frakcji (taką partią jest np. populistyczny, nacjonalistyczny Fidesz czy skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec) mają łącznie 13,75 procent.
To właśnie ich ewentualne dołączenie do poszczególnych grup w przyszłości może jeszcze zmienić układ sił w izbie, o czym wspominał Maciej Sokołowski.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: olrat / Shutterstock.com