W związku z pożarami zatrzymano 140 osób, a 79 z nich "miało związek z podpaleniami" - przekazało BBC, powołując się na władze kraju. Wśród zatrzymanych jest między innymi mężczyzna, który miał podłożyć ogień w lesie w pobliżu Aten, i drugi, podejrzany o podpalenie na wyspie Eubea.
W Grecji w związku z pożarami zatrzymano dotąd 140 osób. 79 z nich "miało związek z podpaleniami" - podał w piątek portal BBC, powołując się na rzecznika rządu w Atenach Pawlosa Marinakisa.
W ciągu tygodnia od ubiegłego piątku w kraju wybuchło 517 pożarów. Pomiary satelitarne wskazują, że w największym pożarze na północnym wschodzie Grecji spłonęły 772 kilometry kwadratowe lasów.
Rzecznik rządu w wywiadzie dla lokalnej telewizji przypomniał, że winnym podpaleń grozi dożywocie. Zapytany o karanie sprawców dodał, że "jesteśmy to winni ludziom, którzy zginęli pomimo ewakuacji, jesteśmy to winni wszystkim ludziom, którzy stracili swoje nieruchomości, i wszystkim tym, którzy robią wszystko co w ich mocy, w nocy i w dzień, w najtrudniejszym lecie, jakie miała Grecja" - stwierdził Marinakis.
Informując o podejrzanych przypadkach podpaleń, minister ds. kryzysu klimatycznego Wassilis Kikilias nazwał winnych podkładania ognia "kanaliami" i zapowiedział ściganie i karanie sprawców.
Liczne zatrzymania w związku z podpaleniami
Wśród zatrzymanych jest między innymi mężczyzna, który miał podłożyć ogień w lesie w pobliżu Aten, i drugi, podejrzany o podpalenie na wyspie Eubea. Zatrzymano również mężczyznę, który niefrasobliwie wyrzucił niedopałek do porośniętego wysuszoną trawą gaju oliwnego - podał grecki portal Ekathimerini.
W piątek na pogorzelisku w rejonie portowego miasta Aleksandropolis, położonego na wschodzie kraju w pobliżu granicy z Turcją, odnaleziono zwęglone zwłoki. Oznacza to, że zginęło tam w sumie 19 osób.
Ponieważ nikt nie zgłosił zaginięć, podejrzewa się, że byli to migranci, którzy przedostali się do Grecji z Turcji. Trwa identyfikacja szczątków. Uruchomiono telefon dla osób poszukujących rodzin.
Źródło: PAP