Zajęcie we wtorek przez rebeliantów drugiego co do wielkości miasta w Iraku, Mosulu, pokazuje, że na Bliskim Wschodzie znowu rosną w siłę islamscy ekstremiści. Wzrost ich potęgi jest poważnym wyzwaniem dla Baracka Obamy - argumentuje w środę "Washington Post".
W komentarzu redakcyjnym amerykańska gazeta podkreśla, że ostatnie wydarzenia w tamtej części świata powinny być impulsem dla "prezydenta Obamy, aby dokładnie wyjaśnił, jak chce walczyć z tym zagrożeniem, bez popełniania błędów przeszłości". "WP" apeluje do przywódcy USA o poinformowanie społeczeństwa o skali rzeczywistego zagrożenia ze strony ekstremistów islamskich.
Nadmierny optymizm Obamy
Dziennik przypomina, że zaledwie 19 miesięcy temu Obama wygrał reelekcję na urząd prezydenta, podkreślając sukces polityki Waszyngtonu w walce z terrorystami. Oceniał wtedy, że m.in. zabicie przywódcy Al-Kaidy Osamy bin Ladena w znacznym stopniu zmniejszyło zagrożenie ze strony organizacji terrorystycznych. Dzięki temu możliwe było podjęcie decyzji o wycofaniu wojsk z Iraku.
- Zakończyliśmy wojnę w Iraku, skoncentrowaliśmy naszą uwagę na tych, którzy odpowiadali za ataki z 11 września (2001 r.). W wyniku tych działań główne przywództwo Al-Kaidy zostało zdziesiątkowane - argumentował Obama podczas prezydenckiej kampanii wyborczej.
"WP" podkreśla, że ostatnie wydarzenia w tym kraju pokazują, że tamte zapowiedzi były zbyt optymistyczne i przedwczesne. Dziennik zwraca uwagę, że władze w Waszyngtonie zignorowały pierwsze ostrzeżenia z 2012 roku, kiedy to w Iraku zginęło czterech żołnierzy USA, co zapowiadało ponowny wzrost potęgi ekstremistów.
Islamistyczny wróg nabiera sił
Amerykański dziennik zwraca uwagę, że ostatnie decyzje administracji Obamy świadczą o tym, że prezydent zaczął wyciągać wnioski z sytuacji na Bliskim Wschodzie. Podczas majowego wystąpienia w West Point zaproponował m.in. utworzenie specjalnego funduszu do walki z terroryzmem, którego budżet miałby wynieść 5 miliardów dolarów. Dodatkowo Amerykanie zaczęli wreszcie wypracowywać spójną strategię wobec Syrii, która ma się opierać na projekcie szkoleń bojowników do walki z oddziałami prezydenta Baszara el-Asada i ekstremistami islamskimi. "WP" podkreśla również, że Obama dostrzegł, że zagrożenie ze strony Al-Kaidy nie minęło, a po wyeliminowaniu jej głównych przywódców nastał czas na walkę ze zdecentralizowanymi strukturami tej organizacji. Podsumowując "WP" podkreśla, że ostatnie miesiące na Bliskim Wschodzie pokazują, że na poważnego wroga USA wyrasta Islamskie Państwo Lewantu i Iraku (ISIL) dowodzone przez Abu Bakra al-Bagdadiego. Dziennik przypomina, że ta organizacja, aktywnie działająca w Syrii i Iraku, jest na tyle radykalna, iż doszło do poważnego konfliktu między ISIL a Al-Kaidą. Ocenia, że walka z tymi zagrożeniami wymaga od Obamy zdecydowanych działań, których ewentualny sukces może świadczyć o "spuściźnie" jego prezydentury.
Autor: //gak / Źródło: PAP