W liście otwartym senatorzy ostrzegli w poniedziałek władze w Teheranie, by nie zawierały z Obamą żadnego porozumienia w sprawach nuklearnych, bo nie przetrwa ono dłużej niż obecna prezydencka kadencja.
List podpisany przez 47 senatorów USA głosi: "Jakiekolwiek porozumienie dotyczące waszego programu zbrojeń nuklearnych, które nie jest zatwierdzone przez Kongres, będziemy uważali za porozumienie wykonawcze między prezydentem Obamą i (duchowo-politycznym przywódcą Iranu) ajatollahem Chameneim. Następny prezydent może unieważnić takie porozumienie wykonawcze jednym pociągnięciem pióra i przyszły Kongres może zmodyfikować warunki porozumienia w dowolnym czasie".
Jak zaznaczono w liście, urzędowanie prezydenta USA jest ograniczone do maksymalnie dwóch czteroletnich kadencji, natomiast do Senatu można być wybieranym co sześć lat ponownie dowolną ilość razy. Podczas gdy Obama w styczniu 2017 roku opuści Biały Dom, "większość z nas pozostanie na stanowisku znacznie dłużej, być może przez dziesięciolecia" - napisali senatorzy.
Obama odpowiada
Biały Dom zareagował, zarzucając republikańskim senatorom stronniczość i chęć podważenia strategii prezydenta Baracka Obamy w sferze polityki zagranicznej.
Rzecznik Białego Domu Josh Earnest podkreślił, że list republikańskich senatorów "z pewnością ingeruje w starania" USA i ich sojuszników o osiągnięcie porozumienia z Iranem. Zarzucił sygnatariuszom listu "kontynuację stronniczej strategii", której celem jest "podważenie strategii prezydenta Baracka Obamy w polityce zagranicznej". Prezydent Obama zauważył, że "jest to cokolwiek ironiczne", że powstała tak "nietypowa koalicja", w ramach której amerykańscy republikanie chcą nawiązać dialog ze zwolennikami twardej, konserwatywnej polityki Iranu.
Biden i Clinton z odsieczą
Stronnicy Obamy zareagowali jeszcze ostrzej. Wiceprezydent USA Joe Biden oznajmił w oświadczeniu, że list republikanów "jest wyraźnie wymyślony, by podciąć skrzydła urzędującemu prezydentowi w środku delikatnych międzynarodowych negocjacji" i jest "poniżej godności" Senatu.
Zdaniem Bidena, list ignoruje dotychczasowy sposób działania Waszyngtonu i "grozi podminowaniem zdolności każdego przyszłego amerykańskiego prezydenta, czy demokraty czy republikanina, do negocjacji z innymi krajami w imieniu Stanów Zjednoczonych".
Była sekretarz stanu USA Hillary Clinton, wymieniana jako prawdopodobna kandydatka demokratów w następnych wyborach prezydenckich, zadała z kolei publicznie pytanie o cel listu. - Pojawiają się dwie logiczne odpowiedzi. Albo senatorowie próbowali być pomocni wobec Irańczyków, albo szkodliwi wobec głównodowodzącego [Obamy - red.] w środku międzynarodowych negocjacji o wysoką stawkę. Każda z odpowiedzi dyskredytuje sygnatariuszy listu - powiedziała Clinton.
Jakiekolwiek porozumienie dotyczące waszego programu zbrojeń nuklearnych, które nie jest zatwierdzone przez Kongres, będziemy uważali za porozumienie wykonawcze między prezydentem Obamą i (duchowo-politycznym przywódcą Iranu) ajatollahem Chameneim. Następny prezydent może unieważnić takie porozumienie wykonawcze jednym pociągnięciem pióra i przyszły Kongres może zmodyfikować warunki porozumienia w dowolnym czasie list 47 republikanów
Cotton się broni
Republikański senator Tom Cotton, inicjator listu, broni jednak swojego zdania, atakując jednocześnie administrację Obamy i odpowiadając na oświadczenie Bidena. - Jedyna rzecz bez precedensu to amerykański prezydent negocjujący porozumienie o broni atomowej ze światowym liderem terroryzmu bez chęci uzyskania zgody Kongresu po jego podpisaniu - oznajmił Cotton.
Wsparli go inni prominentni republikanie: gubernator Luizjany Bobby Jindal, były gubernator Teksasu Rick Perry i były senator z Pensylwanii Rick Santorum, nie licząc 46 innych sygnatariuszy listu. Jindal, broniąc Cottona, zagrał przy tym jego wojenną przeszłością. Senator z Arkansas bowiem, który w parlamencie zasiada pierwszy raz, służył w armii podczas interwencji w Iraku i Afganistanie. "Zasłużył na naszą uwagę, nie na twoje zarzuty" - napisał do Bidena na Twitterze Jindal.
Odpowiedź z Teheranu
Na list republikanów zareagował też oczywiście Teheran. Szef dyplomacji Iranu Mohammad Dżawad Zarif oznajmił: "Uważamy, że list ten pozbawiony jest jakiejkolwiek wartości prawnej (...). Senatorzy powinni wiedzieć, że zgodnie z prawem międzynarodowym Kongres (USA) nie będzie mógł zmienić treści porozumienia, a wszelkie działania Kongresu mające na celu uniemożliwienie wdrożenia tej umowy będą pogwałceniem międzynarodowych zobowiązań amerykańskiego rządu".
"Stosunki międzynarodowe regulowane są przez międzynarodowe prawa, zobowiązania i obowiązki rządów, a nie przez prawo amerykańskie" - dodał Zarif.
Potyczka na Twitterze
Przy okazji doszło też do twitterowej utarczki między Zarifem a Cottonem. Ten drugi jako pierwszy umieścił na Twitterze tekst listu. Najpierw po angielsku, a potem w farsi, dodając do adresatów Zarifa i dodając: "wy wypadku, gdybyś potrzebował tłumaczenia".
Następnego dnia Zarif, który w USA studiował, więc z angielskim nie ma problemów, odciął się Cottonowi własnym twittem: "W wypadku, gdybyś przegapił, moja odpowiedź. Po angielsku".
Netanjahu i negocjacje mocarstw
List republikanów pojawił się po wygłoszeniu w ubiegłym tygodniu przez premiera Izraela Benjamina Netanjahu przemówienia na wspólnym posiedzeniu obu izb Kongresu. Przywódca państwa żydowskiego ostrzegł wówczas, iż Waszyngton negocjuje "złe porozumienie" z Teheranem.Sześć światowych mocarstw - Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny, Francja, Wielka Brytania i Niemcy - prowadzi z Iranem rozmowy w celu zawarcia do końca marca tymczasowego porozumienia torującego drogę do sfinalizowania w ciągu kolejnych trzech miesięcy umowy zamrażającej irański program nuklearny w zamian za złagodzenie międzynarodowych sankcji.
Atomowe porozumienie z Iranem zagrożone
Atomowe porozumienie z Iranem zagrożone
Autor: mtom / Źródło: reuters, pap