Dryfują na powierzchni, zamarzają w ciemności czy utknęli na dnie? Jest kilka scenariuszy

Źródło:
Guardian, PAP
Trwają poszukiwania łodzi podwodnej Titan. Co wiemy o jednostce?
Trwają poszukiwania łodzi podwodnej Titan. Co wiemy o jednostce? TVN24
wideo 2/2
Trwają poszukiwania łodzi podwodnej Titan. Co wiemy o jednostce? TVN24

Kołyszą się na powierzchni Atlantyku, zamknięci w maleńkiej tytanowej trumnie? Czy zamarzają w ciemności, popychani przez prądy podpowierzchniowe? A może utknęli w błocie zalegającym na dnie, gdzie spoczywa 111-letni wrak Titanica? Istnieje kilka możliwych scenariuszy dotyczących losów pasażerów uwięzionych w zaginionej eksperymentalnej łodzi podwodnej Titan, jednak szanse na to, że przeżyli, zdają się być niewielkie - oceniają eksperci.

Trwają dalsze poszukiwania łodzi podwodnej o wielkości małego busa, należącej do firmy OceanGate. Łódź z pięcioma osobami na pokładzie wyruszyła w niedzielę z St. John's, by zobaczyć wrak Titanica, znajdujący się niemal 600 km od wybrzeża Kanady. Jednak po niecałych dwóch godzinach od zanurzenia urwał się z nią kontakt i łódź nie wynurzyła się o planowanej porze. W poniedziałek wieczorem informowano, że tlenu w łodzi starczy na 40 godzin.

CZYTAJ WIĘCEJ: "P-3 wykrył podwodne odgłosy". Szukają Titana, czas ucieka

Na pokładzie jednostki znajdował się brytyjski miliarder i podróżnik Hamish Harding, Shahzada Dawood i jego syn Suleman, pochodzący z jednej z najbogatszych pakistańskich rodzin, współzałożyciel OceanGate Stockton Rush oraz francuski nurek Paul-Henry Nargeolet - przekazał amerykański tygodnik "People".

ZOBACZ TEŻ: Miliarder, odkrywca i rekordzista Guinnessa na pokładzie łodzi podwodnej zaginionej przy wraku Titanica

Kilka scenariuszy

Jest kilka możliwych scenariuszy dotyczących losów pasażerów Titana. Eksperci są jednak zdania, że nadzieja na ich przeżycie jest niewielka.

"Czy kołyszą się na powierzchni Atlantyku, zamknięci w maleńkiej tytanowej trumnie? Czy zamarzają w ciemności, popychani przez prądy podpowierzchniowe? A może utknęli w błocie zalegającym na dnie, gdzie spoczywa 111-letni wrak Titanica?" - zastanawiają się redaktorzy australijskiego serwisu news.com.au.

W ich ocenie fakt, że z łodzi nie wezwano pomocy, to złowieszczy znak. Jak wskazują, w najlepszym wypadku oznacza to, że zawiódł jedynie system komunikacji, ale może to również wskazywać na awarię całej sieci energetycznej jednostki.

- W najlepszym wypadku Titan stracił moc, ale ma wbudowany system bezpieczeństwa, który pomoże mu w powrocie na powierzchnię - skomentował profesor robotyki podwodnej Stefan Williams z Uniwersytetu w Sydney. - W innym razie łódź mogła stracić moc i wylądowała na dnie oceanu. To byłby bardziej problematyczny scenariusz - dodał Williams.

Łódź podwodna "Titan"OceanGate Inc.

Awaria systemu komunikacji 

Komunikacja między załogą Titana a statkiem pomocniczym na powierzchni powinna odbywać się za pośrednictwem przetwornika elektroakustycznego. Jak pisze "Guardian", załogowe łodzie podwodne mają często dwa oddzielne systemy komunikacji, z niezależnymi źródłami zasilania - jeden regularnie wysyła sygnał akustyczny, umożliwiając lokalizację jednostki, drugi pozwala wysyłać krótkie wiadomości. Takie rozwiązanie sprawia, że w przypadku awarii zasilania lokalizator nadający stały sygnał dalej pracuje, pozwalając na śledzenie jednostki. Według niektórych doniesień Titan nie był wyposażony w tego typu urządzenie i już podczas poprzednich ekspedycji zdarzyło mu się "zgubić" pod wodą - pisze "Guardian". 

Łodzie podwodne takie jak Titan zwykle mają balast, dzięki któremu w kontrolowany sposób opadają na dno oceanu. W nagłych przypadkach obciążniki są zwykle zwalniane, co pozwala na wyniesienie jednostki na powierzchnię.

W przypadku poważnej awarii zasilania Titan powinien zrzucić balast, rozpocząć wynurzanie i natychmiast, gdy tylko byłoby to możliwe, nawiązać kontakt radiowy ze statkiem pomocniczym - o ile łączność radiowa miałaby oddzielne zasilanie. W sytuacji, gdyby incydent na pokładzie spowodował wyłączenie całej elektroniki, jednostka mogłaby się wynurzyć i czekać na ratunek, dryfując na powierzchni. 

Emerytowany brytyjski oficer marynarki wojennej Chris Parry powiedział jednak w telewizji Sky News, że jeśli tak by się stało w przypadku Titana, to łódź zostałaby już odnaleziona.

Ograniczona ilość tlenu i gwałtowny spadek temperatury

Kanadyjscy i amerykańscy wojskowi i straż przybrzeżna od poniedziałku, kiedy ogłoszono alarm, przeczesują powierzchnię oceanu. Radary, systemy termowizyjne i ludzkie oczy przeczesały już dziesiątki tysięcy kilometrów kwadratowych w nadziei na zauważenie Titana.

"Guardian" pisze, że znalezienie łodzi wielkości busa na tak rozległym obszarze oceanu będzie niezwykle trudne. Dziennik dodaje, że nawet jeśli statek wynurzył się na powierzchnię, nie oznacza to, że załoga jest bezpieczna. Właz jednostki został bowiem zaryglowany od zewnątrz, co oznacza, że załoga sama go nie otworzy i osoby znajdujące się na pokładzie będą dalej musiały oddychać powietrzem ze środka, które wkrótce się skończy. 

Jak pisze "Guardian", ograniczona ilość tlenu to nie jedyny problem załogi Titana. Jeśli statek rzeczywiście stracił moc, oznacza to, że temperatura w kabinie bardzo szybko spadła do zaledwie 4 stopni. 

Czy dotarli do Titanica?

Jest możliwe, ale mało prawdopodobne, że Titan dotarł do celu - wraku Titanica - jednak utratę łączności z Titanem zgłoszono zaledwie po godzinie i 45 minutach od zanurzenia, a osiągnięcie dna zwykle zajmuje około dwóch godzin.

Eksperci twierdzą, że w tym czasie jednostka osiągnęła prawdopodobnie głębokość około 3,5 tysiąca metrów. Na takiej głębokości każdy centymetr kwadratowy konstrukcji poddawany jest działaniu siły odpowiadającej ponad dwóm tonom. Chociaż Titan został zaprojektowany do operowania na głębokości do 4 tysięcy metrów - z marginesem bezpieczeństwa pozwalającym zejść jeszcze głębiej - eksperci wskazują, że inne podobne łodzie głębinowe zwykle budowane są wyłącznie ze stali lub tytanu, by zapewnić, że ich kadłuby wytrzymają tak ogromne ciśnienie. 

Wrak TitanicaXavier DESMIER/Gamma-Rapho/Getty Images

W konstrukcji Titana wykorzystano tymczasem struktury z włókna węglowego, które łączą dwie tytanowe kopuły. To największa tego typu jednostka zbudowana z tego materiału. "Guardian" zwraca jednak uwagę, że włókno węglowe nie uchodzi za materiał przystosowany do wykorzystania w tego typu urządzeniach, a "jeśli zawiedzie, może doprowadzić do katastrofy" - czytamy. 

"Guardian" zwraca również uwagę, że niebezpieczeństwo dla niewielkiej łodzi podwodnej stanowi także sam wrak Titanica. Jednostka może bowiem utknąć w nim lub zaczepić się o któryś z jego elementów. Z zasady łódź powinna zachować bezpieczną odległość od wraku, jednak silne podwodne prądy mogą to utrudnić. Ryzyko zaklinowania się łodzi podwodnej jest o tyle problematyczne, że z pokładu statku niewiele da się zrobić, by go uwolnić. W trakcie ekspedycji zagrożenie mogą stanowić także inne przedmioty dryfujące w wodzie, takie jak na przykład sieci rybackie. 

Pożar

- Inna możliwość jest taka, że na pokładzie doszło do pożaru, na przykład w wyniku zwarcia elektrycznego - spekulował profesor Wiliams, wyjaśniając, że mogło to zagrozić systemom elektronicznym używanym do nawigacji i sterowania statkiem.

"Guardian" zauważa, że powietrzne wewnątrz łodzi podwodnej jest zwykle wzbogacone w tlen, co zwiększa ryzyko pożarów.

PAP

Najgorszy scenariusz

Najgorszy scenariusz zakłada katastrofalną awarię statku. Na takiej głębokości pęknięcie kadłuba oznaczałoby tragedię - pisze "Guardian".

- Jeśli zbiornik ciśnieniowy uległ katastrofalnej awarii, to można to porównać do wybuchu małej bomby. Wówczas mogą zostać uszkodzone wszystkie urządzenia zabezpieczające - powiedział prof. Stefan Williams. Jak dodał, takie zdarzenie prawdopodobnie zostałoby zanotowane przez podwodne wojskowe hydrofony. 

W ocenie profesora Williamsa, zaginięcie Titana wywoła intensywną dyskusję na temat zagrożeń związanych z wykorzystaniem eksperymentalnych łodzi w turystyce głębinowej.

Autorka/Autor:momo/kg

Źródło: Guardian, PAP

Źródło zdjęcia głównego: OceanGate Inc.