- Istnieje kolosalne zagrożenie wznowienia operacji wojskowej separatystów przeciwko Ukrainie - powiedział prezydent tego kraju Petro Poroszenko. Jego zdaniem, na terytorium Ukrainy znajduje się w tym momencie ponad 9 tys. żołnierzy rosyjskich.
- Istnieje kolosalne zagrożenie wznowienia operacji wojskowej separatystów przeciwko Ukrainie. Musimy być gotowi na obronę naszego terytorium przed inwazją na pełną skalę, wzdłuż całej granicy z Rosją. Musimy być na to gotowi - ostrzegł Poroszenko w parlamencie.
- Na terytorium Ukrainy znajduje się 14 rosyjskich bojowych grup taktycznych przekraczających 9 tysięcy wojskowych. Koncentracja wojsk rosyjskich w pobliżu ukraińskich granic jest półtora razy wyższa, niż przed rokiem - powiedział.
Uprzedził również, że gospodarcza blokada zajętych przez separatystów obszarów w Donbasie będzie trwała aż do całkowitego odzyskania kontroli nad granicą ukraińsko-rosyjską.
Prezydent oświadczył, że w ciągu ostatniego roku ukraińska armia zdołała odzyskać zdolności bojowe, znacznie obniżone podczas rządów ekipy obalonego w 2014 r. jego poprzednika Wiktora Janukowycza.
- W strefie operacji antyterrorystycznej Ukrainy broni dziś ponad 50 tysięcy żołnierzy, a ogólną liczebność armii zwiększyliśmy do 250 tys. ludzi. Dziś mamy czym bronić ojczyzny. Głównym osiągnięciem ostatniego roku jest to, że potrafiliśmy zachować niepodległą Ukrainę – podkreślił.
Bitwa o Marijnkę
W środę doszło do najpoważniejszych starć na wschodzie Ukrainy od czasu zawarcia w lutym porozumienia w Mińsku. W Marijnce pod Donieckiem w środę żołnierze ukraińscy starli się z separatystami. Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy przekazała, że w walkach brało udział około tysiąca żołnierzy separatystów wspieranych przez ponad 10 czołgów i artylerię. Walki trwały około 12 godzin, rebelianci wycofali się na swoje pozycje - poinformowało w środę wieczorem ukraińskie ministerstwo obrony.
Doradca ukraińskiego prezydenta poinformował na Facebooku, że w walkach zginęło 5 ukraińskich żołnierzy, a 39 zostało rannych. Z kolei separatyści podali, że w wyniku starć życie straciło 4 żołnierzy i 15 cywilów.
Rosjanie zarzucają prowokację
Rosjanie oskarżają Ukrainę o prowokacje przed szczytem G7. Przywódcy siedmiu najbardziej rozwiniętych krajów świata - USA, Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Kanady, Włoch i Japonii - spotkają się 7 i 8 czerwca w zamku Elmau w Bawarii.
Rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow oskarżył Kijów o prowokowanie nowych walk na wschodzie Ukrainy w celu wywarcia presji na Unię Europejską, aby ta nałożyła na Rosję kolejne sankcje w najbliższym czasie. - Strona ukraińska w wielokrotnie podejmowała kroki, aby pogłębić napięcia [w Donbasie - red.] w okresie przygotowań do różnych wydarzeń międzynarodowych. Jesteśmy zaniepokojeni najnowszym przejawem takich działań - powiedział dziennikarzom Pieskow.
Rzecznik Kremla oznajmił, że Moskwa bardzo pilnie śledzi "prowokacyjne działania" ze strony sił zbrojnych Ukrainy. Dodał, że Rosja "jest głęboko zaniepokojona trwającym ostrzałem osiedli w Donbasie, gdzie giną ludzie, dzieci". Dodał, że Moskwa czeka na "bezwarunkowe wypełnienie mińskich umów".
Autor: kło\mtom / Źródło: reuters, pap