Portal Politico pisze, powołując się na swoich informatorów, że to dzięki premierowi Wielkiej Brytanii Keirowi Starmerowi udało się doprowadzić do pogodzenia Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego. Bez niego "prawie na pewno" nie doszłoby także do porozumienia w Arabii Saudyjskiej dotyczącego zawieszenia broni. Portal pisze o zakulisowych działaniach Starmera.
Jak twierdzi portal Politico, powołując się na swoich informatorów, Keir Starmer we wtorek wysłał wiadomości na komunikatorze WhatsApp do Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego, w których pogratulował obu przywódcom wypracowania porozumienia w sprawie planu na zawieszenie broni w wojnie z Rosją i przywrócenia dostaw amerykańskiego uzbrojenia do Ukrainy oraz wymiany informacji wywiadowczych. Portal twierdzi, że bez brytyjskiego premiera "prawie na pewno" by się to nie udało.
Według Politico, żeby doprowadzić do porozumienia, najpierw Starmer skupił się na przekonaniu Trumpa i Zełenskiego, by odłożyli na bok to, co wydarzyło się w Gabinecie Owalnym 28 lutego, gdy doszło między nimi do kłótni. Stało się to na krótko po tym, jak w Białym Domu gościł Starmer. Informator portalu twierdzi, że brytyjski premier miał więc poczucie, że nie może tak szybko po spotkaniu z Trumpem otwarcie go skrytykować. Dlatego "jego reakcją było sięgnięcie po telefon, a nie po Twittera" - podaje informator. Premier miał rozmawiać zarówno z prezydentem Ukrainy, jak i z prezydentem USA i próbował działać jako "pomost" pomiędzy Europą a Stanami Zjednoczonymi. - To jego styl - dodał informator.
Według Politico brytyjski premier pozostawał też cały czas w intensywnym kontakcie z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Obaj zachęcali Trumpa i Zełenskiego do "zbliżenia się i porozumienia".
Politico podaje, że Starmer i jego doradcy cały czas stali na stanowisku, że Zełenski musi załagodzić sytuację z Trumpem. Ostatecznie ukraiński przywódca ustąpił i wystosował list pojednawczy do prezydenta USA, w którym kłótnię w Białym Domu nazwał "godną ubolewania". Kluczową rolę w próbach naprawy relacji miał odegrać też brytyjski doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jonathan Powell. To jemu premier miał zlecić rozwiązanie sporu na linii Ukraina-USA. Ten, by do tego doprowadzić, miał ściśle współpracować ze swoim amerykańskim odpowiednikiem Mike'em Waltzem.
Powell udał się też do Kijowa, gdzie spotkał się z Zełenskim i jego szefem sztabu Andrijem Jermakiem, aby opracować projekt porozumienia o zawieszeniu broni, który później przedstawiony został w Dżuddzie. O postępach Starmer miał być na bieżąco informowany. Natomiast w poniedziałek, w noc poprzedzającą decydujące rozmowy w Arabii Saudyjskiej między USA i Ukrainą, brytyjski premier ponownie zadzwonił do Trumpa. Miał go przekonywać, że Zełenski bardzo poważnie traktuje pokój i że wszyscy - łącznie z Wielką Brytanią - ciężko pracowali nad projektem umowy. Starmer powiedział Trumpowi, że chce, aby Amerykanie wznowili pomoc wojskową i wymianę informacji wywiadowczych po zawarciu umowy. Tak się stało.
"Wygrać następną godzinę"
Ukraina zgodziła się we wtorek podczas rozmów w Dżuddzie na propozycję natychmiastowego 30-dniowego zawieszenia broni. Stany Zjednoczone zapowiedziały z kolei wznowienie przerwanej pomocy wojskowej dla tego kraju. Obie strony zgodziły się też podpisać umowę surowcową.
Portal przytacza mantrę szefa sztabu Starmera, Morgana McSweeneya, dotyczącą tego, jak należy radzić sobie z kryzysami politycznymi. Według niego sukces w polityce nie polega na rozpamiętywaniu błędów. Kiedy sprawy idą źle, a często tak się dzieje, politycy nie powinni próbować "kontrolować przeszłości", ale zamiast tego skupiać się na najbliższej przyszłości i na tym, jak "wygrać następną godzinę" oraz godziny i dni, które następują po niej.
Poitico podaje, że chociaż Starmer zyskał podziw za to, że udało mu się pogodzić Trumpa i Zełenskiego, na Zachodzie nie brak wątpliwości, czy Wielka Brytania ma siłę militarną zdolną do utrzymania pokoju w Europie. - Keir jest dyplomatycznym graczem, ostatnie tygodnie to udowodniły - powiedział jeden z członków amerykańskiej administracji. - Jednak wszyscy zastanawiają się również, czy na froncie militarnym, czyli tym, który naprawdę liczy się dla Putina, Wielka Brytania nie jest papierowym tygrysem - dodał.
Źródło: Politico, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/ EPA/JUSTIN TALLIS/POOL