Zamachowcy najpierw zaatakowali na plaży, stamtąd przedostali się do hotelu - relacjonował na antenie TVN24 polski turysta, świadek wydarzeń. W zamachu zginęło co najmniej 37 osób, nie ma na razie informacji, żeby wśród nich byli Polacy.
- Dokładnie o 12 miejscowego czasu słyszałem trzy wybuchy i kilka strzałów - relacjonował polski turysta w Susie, Jerzy Rabenda. - Ludzie nie wiedzieli co się dzieje, wszyscy zaczęli krzyczeć, uciekać - mówił.
Według relacji Rabendy, zamachowców było trzech i najpierw zaatakowali ludzi na plaży, a potem weszli do jednego z pobliskich hoteli. - Na tę plażę ma dostęp każdy, nawet z ulicy - powiedział Polak. Dodał, że jeden ze sprawców został zlikwidowany, a los dwóch pozostałych nie jest mu znany i mogą wciąż być na wolności.
- Wszystkich gości poproszono o przejście do pokoi - powiedział Polak. - Plaża jest pusta, wszyscy są w pokojach (...). Wokół mnie są Polacy, Czesi i Anglicy głównie - dodał.
"Bardzo dużo policji"
Hotel, do którego weszli napastnicy, znajduje się obok hotelu Rabendy. Turysta powiedział, że w budynku nie ma żadnych policjantów - wszystkie służby są na zewnątrz.
- Jest bardzo dużo policji na ulicy (...), cały czas jeżdżą samochody na sygnałach - mówił Polak. - Większość ludzi jest zdecydowana wyjechać - dodał.
Autor: fil//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Twitter