Władze Serbii wciąż oczekują wyjaśnień - napisał we wtorek serbski portal Blic. Poinformował, że służby specjalne dostarczyły prezydentowi raport w sprawie podejrzanej śmierci Radomira Kurticia, przedstawiciela państwowego koncernu zbrojeniowego Jugoimport SDPR w Moskwie.
Mężczyzna zmarł 17 listopada na jednej z ulic rosyjskiej stolicy, ale sprawa wyszła na jaw dopiero teraz.
Vucić "oczekuje odpowiedzi" od Rosji
We wtorek wieczorem do tego zdarzenia odniósł się prezydent Aleksandar Vucić, który powiedział publicznemu nadawcy RTC, że "oczekuje odpowiedzi ze strony władz rosyjskich". Vucić dodał, że "będzie walczył o ustalenie prawdy o śmierci Kurticia i nie chce spekulować na ten temat".
Władze Rosji jak dotąd nie przekazały Serbii wniosków z badań sądowo-lekarskich i żadnych innych oficjalnych informacji na temat śmierci przedstawiciela państwowego koncernu zbrojeniowego. Nie otrzymały ich ani ambasada Serbii, ani biuro Jugoimport SDPR w Moskwie, ani serbskie służby bezpieczeństwa - napisał Blic.
Portal przekazał, że po tragicznym zdarzeniu komisja Jugoimport SDPR odwiedziła biura w Moskwie i wówczas stwierdziła brak wielu dokumentów, a także dysków twardych z komputerów.
Jugoimport SDPR zajmuje się handlem bronią, sprzętem obronnym i technologiami. RTC podała, że jest to największa firma zbrojeniowa w regionie.
Pomoc militarna Belgradu
W maju tego roku Służba Wywiadu Zagranicznego Rosji oskarżyła serbskie firmy zbrojeniowe o dostarczanie amunicji Ukrainie, mimo oficjalnie deklarowanej neutralności przez Belgrad - poinformowała rosyjska sekcja Radia Swoboda w publikacji dotyczącej podejrzanej śmierci Kurticia w Moskwie. Według szacunków służb zachodnich Belgrad przez kraje trzecie wysłał do Kijowa broń o wartości około 800 milionów euro. Vucić jest jednym z nielicznych europejskich przywódców, który utrzymuje kontakt z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem - przypomniało Radio Swoboda.
Autorka/Autor: tas/lulu
Źródło: Blic, RTC, Radio Swoboda
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock