Pod piracką banderą na ratunek wielorybom

Pod piracką banderą na ratunek wielorybom
Pod piracką banderą na ratunek wielorybom
tvn24
Pod piracką banderą na ratunek wielorybomtvn24

Pod piracką banderą angażował się w ratowanie wielorybów, a następnie delfinów. Z akcji tych powstały książki, a nawet filmowe ujęcia wykorzystane w oskarowym dokumencie. Peter Heller opowiedział reporterce "Polski i Świata" o swoich ekstremalnych wyprawach.

Peter Heller zanim został dziennikarzem pracował na zmywaku - i jak mówi - był światowej sławy dostarczycielem pizzy.

Gdy zorientował się, że na prowadzeniu ekstremalnych wypraw kajakowych można zarobić, przeżywając jednocześnie przygodę, był urzeczony.

Ekstremalna przygoda

Wtedy, osiem lat temu, chodziło o przygodę naprawdę ekstremalną. Heller, miał spędzić dwa miesiące na statku płynący na Antarktykę, należącym do radykalnej organizacji ekologicznej- Sea Shepherd, czyli Morskiego Pasterza.

- Pisałem wtedy dla National Geografic. Oni upierali się, że to nienajlepszy pomysł, bym z nimi płynął, bo nie chcieli, żeby ich reporter został ekoterrystą. I rzeczywiście udało mi zachować dziennikarski obiektywizm przez jakiś tydzień - wspomina Heller.

Pod piracką banderą pływali piraccy ekolodzy, radykałowie nastawieni na bezpośrednią konfronację ze statkami japońskich wielorybników.

- Dwa dni po tym jak minęliśmy Tasmanię, inżynierowe dospawali do dziobu naszego statku ogromne ostrze. Nazywali to "otwieraczem do konserw". Idea była taka, żeby tym "otwieraczem" wycinać dziury w statkach wielorybników i żeby ich zatopić - mówi Heller.

To wtedy zdał sobie sprawę, że tu dojdzie do prawdziwych morskich bitew, ze wzajemnym tratowaniem się i ostrzeliwaniem z armatek wodnych Ekipie Sea Sepherd do tej pory udało się zatopić ponad 10 statków, które nie respektowały zakazu połowu wielorybów. Na szczęście nikomu nic poważnego się nie stało. Przynajmniej na razie.

Mord na delfinach

Wyprawa zaowocowała książką - reportażem. Dwa lata później Heller zaangażował się w projekt filmowy. Chodziło o przedostanie się do ukrytej laguny obok miejscowości Taidzi w Japonii, pilnie strzeżonej, nie bez powodu. To tam, regularnie i wbrew prawu, tamtejsi rybacy zaganiali, a następnie, mordowali tysiące delfinów. Dla mięsa, oficjalnie w Japonii niesprzedawanego. Nagrania z kamerki umieszczonej na kasku Petera zostały użyte w oskarowym dokumencie "Zatoka delfinów". - Wchodziliśmy tam w środku nocy, przechodziliśmy przez ogrodzenie, by umieścić tam te kamerki, który zostały zrobione tak, by wyglądały jak prawdziwe kamienie. My mieliśmy ubrania maskujące i pomalowane twarze - wspomina Heller. Trudno uwierzyć, by nikt w Japonii nie wiedział o tym, co dzieje się w Taiji, ale film miał wywrzeć presję na władzy i tak się stało.

Jak Hemingway

Teraz w życiu Petera Heller przyszedł czas na nowy rozdział. Do Polski przyjechał, by promować swoją nową książkę, tym razem beletrystyczną pt."Gwiazdozbiór psa". Przez niektórych krytyków porównywana jest nawet do mocnej męskiej prozy Hemingwaya.

- Oto czego zawsze pragnąłem, chciałem zająć się prozą. Po prostu wszystko wymyślać. Jeśli jesteś dziennikarzem przez tyle lat i nagle spróbujesz tego pisarskiego zmyślania, od razu wiesz, że właśnie tego chciałeś przez całe życie - mówi Heller.

Autor: MAC/iga / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24