Po śmierci Aleksieja Nawalnego w kolonii karnej Wilk Polarny pojawili się rosyjscy śledczy, którzy zabrali wszystkie przedmioty, których mógł dotykać zmarły opozycjonista, w tym śnieg ze spacerniaka - podała niezależna organizacja Centrum Dossier. "Działania te mogą świadczyć o tym, że organy ścigania próbowały usunąć wszystkie przedmioty, na których teoretycznie mogły znajdować się ślady substancji trującej" - podano w publikacji.
Po śmierci Aleksieja Nawalnego do kolonii karnej Wilk Polarny przybyli śledczy, którzy usunęli wszystkie przedmioty, z którymi opozycjonista miał jakikolwiek kontakt - pisze niezależna organizacja Centrum Dossier, założona przez znanego opozycjonistę i krytyka Kremla Michaiła Chodorkowskiego.
Na liście znajduje się 75 pozycji: m.in. rzeczy osobiste Nawalnego, w tym jego ubranie i bielizna, książki, ręczniki, pościel i materac, papier toaletowy, żywność, wymiociny, fragmenty paznokci, włosy, a nawet próbki śniegu ze spacerniaka, gdzie opozycjonista przebywał, zanim źle się poczuł. Śnieg miał być wywieziony z kolonii karnej w specjalnych tubach.
Śledczy zabrali także cztery rejestratory wideo, które mogły uchwycić ostatnie minuty życia polityka. Zabezpieczyli również wszystkie materiały i śmieci pozostawione po interwencji lekarzy, w tym maseczki medyczne, skrzynki z narzędziami oraz torbę na resuscytator ambu, niezbędny do sztucznej wentylacji płuc - przekazało Centrum Dossier.
Ślady substancji trującej
"Pełna lista skonfiskowanych przedmiotów sugeruje, że w kolonii karnej Wilk Polarny w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym nie pozostała ani jedna rzecz, której Nawalny dotknął. Śledczy zabrali nawet rolkę papieru toaletowego. Co więcej, jedynie przy 31 pozycjach z listy widnieje wzmianka o przesłaniu materiału do badań. Nie wiadomo, czy biegłym przekazano inne przedmioty, w tym odzież i bieliznę" - podkreśliło Centrum Dossier. Zaznaczyło, że nie opublikowano żadnych wyników badań zabranych rzeczy, które przesłano do centrum ekspertyz sądowych.
"Działania śledczych mogą świadczyć o tym, że organy ścigania próbowały zabrać wszystkie przedmioty, na których teoretycznie mogły zostać ślady substancji trującej" - podano w publikacji.
Usuwane wzmianki o dolegliwościach
Wcześniej rosyjski niezależny portal The Insider napisał, że oficjalne dokumenty, do których uzyskał dostęp, świadczą o tym, że Nawalny został otruty w więzieniu, a władze usuwały wzmianki o jego dolegliwościach, takich jak ostry ból brzucha, wymioty czy konwulsje, by to ukryć.
Aleksiej Nawalny zmarł nagle w kolonii karnej IK-3 16 lutego tego roku. Władze więzienne twierdziły, że poczuł się źle i niemal natychmiast stracił przytomność. Współpracownicy opozycjonisty już wtedy podejrzewali, że mógł zostać zabity lub otruty na zlecenie władz na Kremlu.
Trzy lata wcześniej Nawalny wrócił do Rosji z Niemiec, gdzie leczył się po próbie otrucia substancją nowiczok, przeprowadzonej najpewniej przez rosyjskie służby specjalne.
Po powrocie do Moskwy Nawalny został aresztowany i uwięziony. Władze wszczynały wobec niego kolejne sprawy karne i opozycjoniście groziło łącznie ponad 30 lat pozbawienia wolności.
Źródło: PAP, Centrum Dossier