Władze Rosji próbowały ukryć fakt, że tuż przed śmiercią Aleksiej Nawalny miał ostre bóle brzucha, wymioty i konwulsje - podał niezależny rosyjski portal The Insider. Jak stwierdził, objawy te jednoznacznie wskazują, że krytyk Kremla został otruty. Znany opozycjonista zmarł w lutym tego roku w kolonii karnej Wilk Polarny, gdzie odsiadywał wieloletni wyrok.
Portal The Insider poinformował, że jego dziennikarze dotarli do oficjalnych dokumentów związanych ze śmiercią Aleksieja Nawalnego w kolonii karnej Wilk Polarny w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym. W jednym z nich dokładnie opisano, jak się czuł znany opozycjonista i krytyk władz na Kremlu tuż przed śmiercią.
Dwie wersje jednego dokumentu
The Insider opublikował kopie dokumentu o odmowie wszczęcia sprawy karnej, z datą 26 lipca, który podpisał śledczy Aleksandr Warapajew. Dotyczy okoliczności śmierci Nawalnego i zawiadomienia o przestępstwie (najprawdopodobniej złożonego przez rodzinę lub współpracowników opozycjonisty - red.). Wynika z niego, że krytyk Kremla w czasie spaceru "odczuł gwałtowne pogorszenie stanu zdrowia i zgłosił to oficerowi dyżurnemu, który zabrał go ze spacerniaka do izolatki".
W dokumencie znalazło się stwierdzenie, że opozycjonista po powrocie do celi "położył się na podłodze i zaczął się skarżyć na ostre bóle brzucha, potem zwrócił treść żołądka, miał konwulsje i stracił przytomność".
W tym samym dniu, 26 lipca, ukazała się druga wersja tego samego dokumentu, która stała się ostateczną i w której zabrakło słów o bólach brzucha i konwulsjach - podał The Insider i ocenił, że objawy opisane przez Warapajewa jednoznacznie wskazują, że krytyk Kremla został otruty, a usunięcie konkretnego fragmentu oznacza, że władze próbowały to ukryć.
The Insider napisał, że ma również kopie dokumentów, które wskazują, że pobierano do ekspertyzy fragmenty ubrań i przedmiotów, gdzie mogły się znajdować "próbki wymiocin" Nawalnego. Oficjalnie o tym nie informowano, nie upubliczniano również żadnych wyników ekspertyz - przypomina niezależny portal.
Nie zgadzają się z oficjalną wersją
Według lekarza Aleksandra Połupanowa, członka konsylium, które badało Aleksieja Nawalnego po jego otruciu w sierpniu 2020 roku, objawy wskazane w dokumencie opublikowanym przez The Insider nie zgadzają się z oficjalną wersją jego śmierci. Był nią rzekomo wzrost ciśnienia, który miał spowodować arytmię i przeciążyć serce.
- To w żaden sposób nie wyjaśnia symptomów, które widzimy w tym przypadku: silnego bólu brzucha, wymiotów i konwulsji. Jest mało prawdopodobne, aby takie objawy można było tłumaczyć czymkolwiek innym niż otruciem - wyjaśniał Połupanow.
Zdaniem tego lekarza, krótki czas między bólem brzucha a konwulsjami sugeruje, że w celu otrucia Nawalnego mogła zostać użyta substancja fosforoorganiczna, przeznaczona do użytku wewnętrznego. Połupanow leczył Nawalnego w szpitalu w Omsku po próbie otruciu nowiczokiem, który może być stosowany np. na skórę.
Przemawiające inne fakty
"Za tym, że Nawalny został otruty, przemawiały także inne fakty. Władze przez długi czas nie wydawały ciała Nawalnego i nie pozwalały na jego zbadanie" - przypomina The Insider.
16 lutego, w dniu śmierci Aleksieja Nawalnego, służby więzienne kolonii Wilk Polarny, gdzie odbywał wieloletni wyrok, poinformowały, że Nawalny w czasie spaceru "poczuł się źle" i "stracił przytomność". Mimo wezwania pogotowia ratunkowego i prób reanimacji opozycjonista zmarł - przekazały służby. Współpracownicy znanego opozycjonisty już wtedy podejrzewali, że mógł zostać zabity lub otruty na zlecenie władz na Kremlu.
Źródło: The Insider, Meduza
Źródło zdjęcia głównego: Sebastian Christoph Gollnow/DPA/PAP/EPA