Obywatel Czech Filip Siman został skazany przez sąd w Pradze na siedem lat więzienia za kradzieże w Ukrainie. Pojechał tam jako ochotnik bez zgody prezydenta. Miał kraść złoto, srebro, biżuterię i gotówkę należące zarówno do cywilów, jak i poległych żołnierzy.
Oskarżony przed sądem twierdził między innymi, że wykonywał rozkazy przełożonych, a obrona przekonywała, że przywłaszczał sobie tak zwane łupy wojenne. Sąd uznał jednak, że prawo nie zna takiego pojęcia, a kradzież pozostaje kradzieżą, nawet jeżeli wynikała z rozkazu przełożonych.
Czytaj więcej: Czeski najemnik, zbrodnia w Buczy i zmyślone zeznania
Wyrok jest nieprawomocny. Odwołanie zapowiedział prokurator Martin Bily, który domagał się dla Simana 10 lat więzienia. To pierwszy wyrok - poinformowała prokuratura.
Siman pojechał do Ukrainy w marcu 2022 roku z grupą ochotników. Po przeszkoleniu walczył w Irpieniu i Buczy. Tam, w czasie wykonywania rozkazów i w wolnym czasie, przywłaszczał sobie przedmioty zarówno ukraińskich cywilów, jak i poległych żołnierzy, w tym biżuterię, sztabki złota, srebra oraz gotówkę.
Pojechał do Ukrainy bez zgody
Czech przyłączył się do walk w Ukrainie bez koniecznej zgody prezydenta swojego kraju. Twierdził, że polegał na obietnicy bezkarności złożonej przez ówczesnego prezydenta Czech Milosza Zemana i premiera Petra Fialę. Sąd uznał, że uczciwe jest oddalenie zarzutu w sytuacji, gdy Republika Czeska w ramach swojej polityki zagranicznej oficjalnie wspiera Ukrainę, a prezydent i premier obiecywali w mediach abolicję.
Komentatorzy uznali, że jeśli ta opinia zostanie podtrzymana w apelacji przez Sąd Najwyższy, będzie mogła mieć znaczenie dla spraw innych ochotników służących w ukraińskich siłach zbrojnych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Katerina Sulova/CTK/PAP/EPA