Julia Tymoszenko oświadczyła, że jeśli dojdzie do odnowienia prozachodniej koalicji na Ukrainie, będzie gotowa poprzeć kandydaturę Wiktora Juszczenki w wyborach prezydenckich w 2010 roku.
- Jeśli udałoby się uratować demokratyczną koalicję, byłabym gotowa poprzeć znanego wam kandydata na prezydenta na jeszcze jedną kadencję - powiedziała Tymoszenko podczas konferencji prasowej w Kijowie.
Jednocześnie zarzuciła prezydentowi, że to on i jego współpracownicy odpowiedzialni są za zerwanie koalicji. - To nie ręka Kremla, lecz ręce pracowników kancelarii prezydenta wykręcały numery telefonów do deputowanych NU-LS, zlecając im opuszczenie koalicji z moim ugrupowaniem - dodała.
Koalicja Bloku Julii Tymoszenko i identyfikowany z Wiktorem Juszczenką sojusz Nasza Ukraina - Ludowa Samoobrona rozpadła się w ostatnich tygodniach. Ostatnim jej aktem było przegłosowanie przepisów znacznie uszczuplających władzę prezydenta. (CZYTAJ WIĘCEJ)
To nie Rosja kazała milczeć
Jednocześnie Tymoszenko odrzuciła oskarżenia prezydenta o jej współpracę z Rosjanami, o czym - jego zdaniem - miałoby świadczyć milczenie rządu w sprawie Gruzji i stacjonującej na ukraińskim Krymie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.
- Nasze stanowisko w sprawie Gruzji jest jasne: sytuację w tym regionie stale obserwuje mój przedstawiciel w tym kraju (wicepremier ds. integracji europejskiej) Hryhorij Nemyria - powiedziała premier. Jeśli chodzi o Flotę Czarnomorską, to zaznaczyła, że to nie ona podpisywała umowę z Moskwą o stacjonowaniu na Krymie statków rosyjskich do 2017 roku.
Źródło: TVN24, PAP