Rzecznik belgijskiej prokuratury federalnej poinformował TVN24, że "nie znajduje żadnych powiązań z Polską" w dokumentach dotyczących afery korupcyjnej w Parlamencie Europejskim.
Pod koniec ubiegłego roku wybuchł skandal korupcyjny w Parlamencie Europejskim. Kraje takie jak Katar i Maroko miały próbować wpływać na decyzje gospodarcze i polityczne parlamentu, przekazując łapówki osobom zajmującym ważne stanowiska w tej instytucji - piszą zachodnie media.
W grudniu zatrzymana w tej sprawie została była już wiceprzewodnicząca europarlamentu Eva Kaili. Do aresztu trafił też między innymi były włoski europoseł Antonio Panzeri, który - jak podają media - miał odegrać jedną z kluczowych ról w przyjmowaniu łapówek. W ubiegłym tygodniu Parlament Europejski uchylił immunitet Marcowi Tarabelli z Belgii i Andrea Cozzolino z Włoch.
W styczniu "Rzeczpospolita" pisała, że szerokie śledztwo belgijskiej prokuratury, która bada relacje łączące europarlamentarzystów z Katarem i Marokiem, obejmuje nawet 60 osób, wśród których - według informacji dziennika - znaleźli się deputowani z Polski - europosłowie PiS - Tomasz Poręba i Ryszard Czarnecki.
Prokuratura "nie znajduje żadnych powiązań z Polską"
O ewentualne polskie wątki w śledztwie belgijską prokuraturę federalną zapytał korespondent TVN24 w Brukseli Maciej Sokołowski.
Eric Van Duyse, rzecznik belgijskiej prokuratury federalnej, poinformował go w krótkiej odpowiedzi, że w dokumentach "nie znajduje żadnych powiązań z Polską".
Źródło: TVN24