Struktury tzw. Państwa Islamskiego (IS) w Mosulu przestają działać, bojownicy są zdezorientowani, mnożą się naloty, aresztowania i egzekucje, mające być aktem desperacji dżihadystów - tak twierdzą świadkowie cytowani przez gazetę "Washington Post". Na miasto, uznawane za ostatni wielki bastion IS w Iraku, w październiku ma ruszyć ofensywa wojsk irackich.
W artykule zatytułowanym "Oznaki paniki i rebelii w sercu samozwańczego kalifatu Państwa Islamskiego" amerykańska gazeta informuje, że w ostatnich miesiącach w Mosulu rośnie liczba zatrzymań i egzekucji, które świadczą o desperacji bojowników tzw. Państwa Islamskiego (IS) w obliczu zbliżającego się uderzenia wojsk irackich na miasto. Nasiliły się także naloty i przeszukania w prywatnych mieszkaniach.
- Daesz (arabskie określenie IS) jest słabsze w Mosulu, ale nasila opresyjność, by pokazać, że wciąż ma kontrolę - powiedział w rozmowie z gazetą przedstawiciel działającej w mieście opozycyjnej grupy Brygady Mosulu (Kitaeb al-Mosul).
Dżihadyści zaczynają panikować?
Część ludności miasta stara się mimo wszystko zamanifestować swój sprzeciw wobec władzy dżihadystów. Dwa miesiące temu Brygady Mosulu rozpoczęły kampanię malowania na murach graffiti przedstawiających arabską literę "m" od słowa "mukawama" - opór. We wrześniu jedno z nich pojawiło się nawet w pobliżu meczetu, w którym dwa lata temu ogłoszono powstanie samozwańczego kalifatu.
Jak twierdzi Atheel al-Nujaifi, były szef prowincji w której leży Mosul, widać nasilającą się dezorganizację w strukturach IS i rośnie korupcja wśród jego członków. Według lokalnych urzędników, cytowanych przez "Washington Post", od dżihadystów zaczynają się odwracać osoby, które dotychczas z nimi współpracowały. - Próbują się ich wyprzeć właśni członkowie - mówi Abubaker Kbi z jednostki reprezentującej meczety w Mosulu.
Miasto odcięte od świata
Potwierdza to przedstawiciel Brygad Mosulu, według którego w mieście panuje napięta atmosfera, a dżihadyści wyglądają na zdezorientowanych. Na obrzeżach miasta intensywnie budowane są nowe umocnienia i okopy, a jednocześnie betonowe barykady mają powstawać pomiędzy osiedlami wewnątrz miasta. Bojownicy mają chcieć uniemożliwić w ten sposób zorganizowanie się ludności cywilnej przeciwko ich władzy, gdy irackie wojska zbliżą się do miasta.
Pogłębia się także odcięcie Mosulu od świata - dwa miesiące temu zakazane zostały prywatne połączenia internetowe, wcześniej niemal całkowicie odcięta została także łączność telefoniczna. Jednym z celów zerwania komunikacji jest chęć uniemożliwienia informowania wroga o pozycjach bojowników IS. Według amerykańskich szacunków ma być ich w mieście od 3 do 4,5 tysięcy.
Przygotowywaną ofensywę wojsk irackich komplikuje jednocześnie bliżej niesprecyzowana liczba cywilów w mieście. Spodziewa się, że do Mosulu od miesięcy uciekali przed trwającymi walkami ludzie z innych rejonów kraju, a także z Syrii. Ich obecność nie tylko utrudni uderzenie na miasto, ale też będzie wymagać od irackich władz natychmiastowej pomocy po jego wyzwoleniu.
Nadchodzi wielkie uderzenie
Leżący na północy Iraku Mosul jest uznawany za ostatni wielki bastion dżihadystów w Iraku. To właśnie w tym mieście w 2014 roku przywódca IS Abu Bakr al-Bagdadi proklamował powstanie dżihadystycznego kalifatu na okupowanych terenach w Iraku i Syrii.
- Siły irackie na początku października będą technicznie gotowe do ofensywy na Mosul, by odbić to irackie miasto z rąk dżihadystów - oświadczył w środę szef połączonych sztabów sił zbrojnych USA generał Joseph Dunford. - Będziemy gotowi, by wysłać wszelkie posiłki i wsparcie konieczne do zwycięstwa irackiej armii - dodał.
Z kolei z danych ONZ wynika, że operacja ta może zmusić do opuszczenia domów nawet milion ludzi.
Autor: mm/ja / Źródło: Washington Post, PAP