Na niecałe dwie doby przed rozpoczęciem konklawe na dwóch najpoważniejszych papabile wyrastają kardynałowie Angelo Scola i Odilo Scherer - uważa portal "Vatican Insider". Ale lista kandydatów jest dłuższa i sytuacja może się dynamicznie zmienić, w zależności od wyniku kolejnych rund głosowania.
Ostatnie dni w Watykanie - oficjalnie poświęcone omawianiu sytuacji Kościoła i przygotowaniu konklawe - przypominają polityczne prawybory. Podczas obrad Kolegium Kardynalskiego i w ich kuluarach kandydaci na papieża badają nastroje purpuratów.
Konklawe jak w 2005 roku?
Na czoło listy papabile w ostatnich dniach wysunęli się dwaj kardynałowie. Podczas poprzedniego konklawe w 2005 r. także mówiło się głównie o dwóch hierarchach.
Podczas gdy tłumy oddawały jeszcze hołd zmarłemu Janowi Pawłowi II, grupa wpływowych kardynałów popierała Josepha Ratzingera, natomiast tzw. postępowcy próbowali przeforsować kandydaturę kard. Carlo Marii Martiniego. Jak twierdzi "Vatican Insider", w pierwszym głosowaniu ci drudzy ponieśli jednak ciężką klęskę, gdy Martini dostał zaledwie 12 głosów, podczas gdy na czele zdecydowanie był Ratzinger z 47 głosami. Ostatecznie, i to bardzo szybko, Niemiec zyskał liczbę głosów, która dała mu tron papieski.
Także dwóch, ale...
Tym razem sytuacja jest bardziej skomplikowana, najprawdopodobniej trudno będzie osiagnąć konsensus w oparciu o kryterium narodowości. Z ostatnich dyskusji wygląda na to, że purpuraci raczej szukają człowieka z duchową głębią, który jest zdolny rządzić, angażując się w dialog - czytamy na stronie portalu.
Nawet jeśli nie ma kandydata, który miałby choć w przybliżeniu tą władzę i siłę, co Ratzinger osiem lat temu. Zdaniem autora analizy, niemal jednomyślna decyzja ws. terminu rozpoczęcia konklawe dowodzi, że podczas kongregacji coś musiało się wydarzyć między środą a czwartkiem.
Obóz Scoli
Wypowiedzi różnych kardynałów potwierdzają, że obecnie największe szanse na zwycięstwo wydaje się mieć abp Mediolanu Angelo Scola. W kręgu książąt Kościoła, który może poprzeć Włocha, popularni są też dwaj kardynałowie zza oceanu: Amerykanin Timothy Dolan i Kanadyjczyk Marc Ouellet.
Cała trójka może starać się o głosy w pierwszej rundzie konklawe. W następnej mogą one przejść już na tego kandydata, który okaże się najsilniejszy w pierwszym głosowaniu.
"Vatican Insider" wskazuje jednak na potencjalnego "czarnego konia", arcybiskupa Budapesztu Petera Erdö. Jeśli sytuacja w pierwszym głosowaniu będzie patowa, to właśnie jego osobę kardynałowie mogą zacząć brać pod uwagę. To samo dotyczy arcybiskupa Bostonu kard. Seana O’Malleya. Ostatnie dni pokazały, że Kościół amerykański chce odegrać podczas konklawe dużo większą rolę, niż to bywało w przeszłości.
Obóz Scherera
Kto natomiast może być głównym rywalem frakcji Scoli? Obecnie najwięcej mówi się o arcybiskupie Sao Paulo kard. Odilo Pedro Schererze. Brazyliczyk z niemieckimi korzeniami ma duże doświadczenie pracy w Kurii, a także w roli członka komitetu nadzorującego Bank Watykański, jak też członka 15-osobowej rady kardynałów zajmującej się finansami Stolicy Apostolskiej. Scherer może więc liczyć na duże poparcie purpuratów z Kurii.
Ostatnio spadły natomiast notowania watykańskiego "ministra kultury" kard. Gian Franco Ravasiego. On mógłby liczyć na głosy kardynałów bliskich sekretarzowi stanu, kard. Tarcisio Bertone.
Zaskoczą?
Jak zagłosują kardynałowie z Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej? Ci ostatni z pewnością najchętniej na kogoś ze swego grona. Oprócz Scherera najczęściej wymienia się arcybiskupa Gudalajary kard. Jose Francisco Roblesa Ortegę oraz arcybiskupa Buenos Aires kard. Jorge Mario Bergoglia. Szanse dwóch ostatnich będą rosły tym bardziej, im dłużej będzie trwało konklawe. To samo dotyczy Filipińczyka Luisa Antonio Tagle i arcybiskupa Colombo, kard. Malcolma Ranijtha ze Sri Lanki, który dwukrotnie pełnił funkcje w Kurii.
Rozpatrując szanse poszczególnych papabile trzeba jednak brać pod uwagę, że w świetle ostatnich dni, szanse kandydatów kojarzonych z Kurią jakby zmalały.
Autor: //gak / Źródło: Vatican Insider