Po krwawych starciach na granicy między Izraelem a Strefą Gazy, Organizacja Współpracy Islamskiej (OWI) zaapelowała w piątek wieczorem o "międzynarodową ochronę narodu palestyńskiego", w tym wysłanie międzynarodowych sił pokojowych na terytoria palestyńskie.
Szefowie rządów i przywódcy państw islamskich, zrzeszonych w Organizacji Współpracy Islamskiej (OWI), spotkali się w piątek w Stambule na szczycie, zwołanym przez prezydenta Turcji, Recepa Tayyipa Erdogana.
W końcowym oświadczeniu uczestnicy szczytu ostro potępili także "zbrodnicze działania sił izraelskich na okupowanych terytoriach palestyńskich". Dodatkowo członkowie OWI oskarżyli amerykańską administrację o "wspieranie zbrodni Izraela oraz ochronę tego kraju w Radzie Bezpieczeństwa ONZ", natomiast przeniesienie ambasady USA do Jerozolimy nazwali "aktem prowokacji i wrogości wobec narodu islamskiego". Wezwali także ONZ do powołania międzynarodowej komisji śledczej, która zajęłaby się poniedziałkowymi wydarzeniami.
- Nie ma różnicy między okrucieństwem, którego doświadczył naród żydowski w Europie 75 lat temu, a brutalnością, jakiej doświadczyli nasi bracia w Strefie Gazy - powiedział turecki prezydent, oskarżając Izrael o stosowanie metod podobnych do tych, jakie w czasie wojny stosowali naziści. Erdogan zwrócił uwagę na podziały i różnice, występujące w samym świecie muzułmańskim. - Musimy poświęcić się, aby bronić naszych świętych miejsc. Gdybyśmy się zjednoczyli, Izrael nie mógłby kontynuować swoich działań - powiedział Erdogan. Natomiast premier Turcji Binali Yildirim oskarżył Izrael o "naśladowanie Hitlera i Mussoliniego".
Pokłosie decyzji Trumpa
"Nie ma różnicy między okrucieństwem, którego doświadczył naród żydowski w Europie 75 lat temu, a brutalnością, jakiej doświadczyli nasi bracia w Strefie Gazy" Recep Tayyip Erdogan
Obecny na szczycie premier Autonomii Palestyńskiej Rami Hamdallah, odnosząc się do przeniesienia ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy, oskarżył administrację prezydenta Donalda Trumpa o "prowokowanie konfliktów religijnych w regionie".
Prezydent Iranu Hasan Rowhani skrytykował "milczenie niektórych krajów islamskich" wobec wydarzeń w Strefie Gazy. Jego zdaniem taka sytuacja zachęca "syjonistów do krwawej brutalności". Rząd Turcji już w poniedziałek wezwał swych ambasadorów w USA i Izraelu na konsultacje. W kolejnych dniach MSZ Turcji poprosiło ambasadora i konsula generalnego Izraela w Stambule, by "na jakiś czas" wrócili do swego kraju.
Krwawe starcia na granicy
W trakcie poniedziałkowych starć wzdłuż granicy między Izraelem a Strefą Gazy zginęło około 60 Palestyńczyków. Według palestyńskiego resortu zdrowia obrażenia odniosło blisko 2800 osób, z których ponad 1370 zostało postrzelonych. Protesty odbywały się przeciwko przeniesieniu ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy.
Agencje pisały, że był to najkrwawszy dzień w Strefie Gazy od czasu wojny w tej palestyńskiej enklawie między kontrolującym ją Hamasem a Izraelem w 2014 roku.
Autor: momo\mtom / Źródło: PAP