Oprogramowanie Pegasus może pobierać wiadomości, zdjęcia i kontakty ze smartfonów, na których zostanie zainstalowane, a także podsłuchiwać rozmowy telefoniczne. Producenta oprogramowania - izraelską firmę NSO Group - regularnie oskarżano o to, że system jest wykorzystywany przez autorytarne reżimy. Firma broniła się, podkreślając, że Pegasus jest używany wyłącznie do walki z przestępczością zorganizowaną i siatkami terrorystycznymi - przypomina agencja AFP.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO
Śledztwo: co najmniej 10 rządów śledzi dziennikarzy i działaczy społecznych
Konsorcjum 17 redakcji - w tym dzienników: brytyjskiego "Guardiana", francuskiego "Le Monde", amerykańskiego "Washington Post" - przeprowadziło dziennikarskie śledztwo, analizując listę 50 tysięcy numerów telefonów, które mogły być śledzone za pomocą systemu Pegasus przez klientów NSO Group. Analizy danych dokonano dzięki użyciu skomplikowanych narzędzi i we współpracy z Citizen Lab, grupą badawczą działającą na Uniwersytecie w Toronto, która specjalizuje się w badaniu Pegasusa.
"Dziennikarskie śledztwo pokazało, że prawdopodobnymi klientami NSO Group, którzy zlecali śledzenie konkretnych numerów, były rządy co najmniej 10 państw: Azerbejdżanu, Bahrajnu, Kazachstanu, Meksyku, Maroka, Rwandy, Arabii Saudyjskiej, Węgier, Indii i Zjednoczonych Emiratów Arabskich" - pisze "Guardian".
W ramach dziennikarskiego dochodzenia ustalono, że na liście były numery telefonów co najmniej 180 dziennikarzy, 600 polityków i 85 działaczy na rzecz praw człowieka. Wśród zidentyfikowanych numerów były telefony reporterów, redaktorów i kadry zarządzającej m.in. dzienników "Financial Times", "New York Times" i "El Pais", telewizji CNN i France 24, agencji AFP, Reuters i Associated Press oraz magazynu "The Economist".
Jak podał "Guardian", na liście znajdują się także numery telefonów członków rodziny przywódcy jednego z państw, korzystających z systemu Pegasus.
Z analizy danych wynika, że numery telefonów wybrane do śledzenia przez system Pegasus należały do osób posługujących się nimi w 45 państwach na czterech kontynentach. Z zebranych danych wynika też, że klienci NSO Group wybrali ponad tysiąc numerów telefonów w Europie - wskazuje "Guardian", zaznaczając, że poza Węgrami były one używane we Francji, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii.
Dziennikarze w ramach śledztwa spotkali się z niektórymi osobami z listy potencjalnych celów oprogramowania. Przebadano 67 telefonów komórkowych. Odkryto - jak czytamy - że 37 z tych urządzeń, a więc ponad połowa, było śledzonych przez Pegasusa lub program usiłował się do nich dostać. "Bez badania kryminalistycznego telefonu nie da się ustalić, czy urządzenie było rzeczywiście inwigilowane przez Pegasusa" - zaznacza gazeta.
Dwa z powyższych telefonów należały do bliskich saudyjskiego dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego. Krytyczny wobec władz w Rijadzie Chaszodżdżi został w 2018 roku zamordowany w konsulacie Arabii Saudyjskiej w Stambule.
Wśród tysięcy numerów, które znalazły się na liście analizowanej w ramach współpracy międzynarodowych mediów, znalazł się telefon meksykańskiego dziennikarza Cecilio Pinedy Birto. Mężczyzna został zamordowany w marcu tego roku w myjni samochodowej. "Guardian" podkreślił, że w związku z tym, że jego telefonu nigdy nie udało się odnaleźć, śledczy nie mogli potwierdzić, czy dziennikarz faktycznie podlegał inwigilacji.
Klienci łamią umowę z twórcą Pegasusa?
NSO Group w oświadczeniu cytowanym przez brytyjski dziennik pisze, że sprzedaje swoje oprogramowanie "tylko sprawdzonym przez siebie agencjom rządowym". W czerwcu firma opublikowała fragmenty umów ze swoimi klientami, w których zastrzeżono, że Pegasus może być używany jedynie do dochodzeń dotyczących spraw kryminalnych i bezpieczeństwa narodowego. NSO Group dodaje, że sama firma nie przechowuje żadnych danych osób, które są śledzone.
"Guardian" zaznacza, że "na analizowanej liście numerów odkryto również te, należące do podejrzanych o działalność kryminalną".
Jednak obecność na liście wielu numerów należących do osób, które najprawdopodobniej nie prowadzą działalności przestępczej, sugeruje, że niektórzy klienci NSO Group łamali umowy zawarte z tą firmą i wykorzystywali oprogramowanie do inwigilowania oponentów politycznych, krytyków rządów czy dziennikarzy badających sprawy korupcyjne - konkluduje brytyjski dziennik.
Jak dodaje, zapytał rządy poszczególnych krajów o wyniki śledztwa i używanie systemu Pegasus. Do poniedziałku odpowiedziały cztery kraje: Węgry, Maroko, Rwanda i Indie. Wszystkie zaprzeczyły. Sześć pozostałych nie odpowiedziało.
Pegasus a polskie służby
O tym, że systemem Pegasus mogły dysponować także polskie służby pisaliśmy w poprzednich latach. W 2018 roku w portalu tvn24.pl ujawniliśmy, że Centralne Biuro Antykorupcyjne dostało pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości, który jest w gestii ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i przeznaczyło je na zakup najnowocześniejszego systemu inwigilacji telefonów i komputerów.
W 2019 roku reporterzy programu "Czarno na Białym" ustalili, że kupiony przez służbę antykorupcyjną system to prawdopodobnie izraelski Pegasus. - To narzędzie do bardzo ściśle wycelowanych ataków - tłumaczył wówczas w rozmowie z "Czarno na białym" Adam Haertle z portalu Zaufana Trzecia Strona.
Autorka/Autor: lukl, ft/adso
Źródło: PAP, "Guardian", TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24