Nowy premier musiał uciekać, parlament rozwiązany. Ludowa Rada Koordynacyjna przejmuje władzę

Źródło:
PAP

Powołana przez partie opozycyjne w Kirgistanie Ludowa Rada Koordynacyjna oświadczyła, że rozwiązuje parlament i przejmuje państwowe uprawnienia. W szeregach opozycji, której część dążyła do przekazania jej władzy przez parlament, doszło do rozłamu.

Grupy opozycyjne wobec prezydenta kraju Suronbaja Dżinbekowa opanowały we wtorek większość aparatu rządowego w Kirgistanie. Stało się tak po szturmie na budynki administracji centralnej podczas protestów po niedzielnych wyborach parlamentarnych, wygranych przez dwie partie proprezydenckie i związane z establishmentem.

Również we wtorek Centralna Komisja Wyborcza unieważniła wyniki niedzielnych wyborów, a opozycyjny polityk Sadyr Dżaparow został powołany przez parlament na nowego premiera, gdy ustąpił poprzedni premier Kubatbek Boronow. Opozycja powołała też nowego przewodniczącego parlamentu, Muktubeka Abduldajewa.

Nowy premier Dżaparow jest jednym z polityków, którzy zostali uwolnieni z aresztu podczas powyborczych zajść. Oprócz niego z więzienia wypuszczono też byłego prezydenta kraju Ałmazbeka Atambajewa, dawnego sojusznika prezydenta Dżinbekowa, który stał się później jego głównym przeciwnikiem politycznym.

Do powołania nowego premiera doszło podczas nadzwyczajnego posiedzenia parlamentu, które odbyło się w hotelu, z powodu zajęcia budynku parlamentu przez demonstrantów. Jak donosi Reuters powołujący się na lokalne media, niedługo po wyborze na premiera Dżaparow i inni politycy musieli uciekać z hotelu w którym obradowali, ponieważ do budynku wdarła się grupa osób z kijami i kamieniami.

Co kontroluje Ludowa Rada Koordynacyjna?

Dżaparow, który wystąpił późnym wieczorem w telewizji, przekazał, że zaproponuje reformę konstytucyjną przed przeprowadzeniem wyborów prezydenckich i parlamentarnych za dwa do trzech miesięcy. Zastrzegł jednak, że nie ma jeszcze poparcia Ludowej Rady Koordynacyjnej, utworzonej przez kilka głównych ugrupowań opozycyjnych, co - jak wskazuje Reuters - sugeruje, że między sojusznikami są napięcia.

W środę Ludowa Rada Koordynacyjna powołana przez partie opozycyjne poinformowała, że rozwiązuje parlament i przejmuje państwowe uprawnienia. Reuters pisze przy tym o rozłamie w szeregach opozycji, której część dążyła do przekazania jej władzy przez parlament.

W chaosie Dżinbekow zaapelował o zachowanie spokoju, a jego służby prasowe przekazały, że prezydent nadal przebywa w Biszkeku i sprawuje kontrolę na państwem.

Włamania do firm wydobywczych

Tymczasem kilkadziesiąt niezidentyfikowanych osób próbowało w środę włamać się do kanadyjskiej firmy Kumtor Gold Company w stolicy Kirgistanu, Biszkeku - poinformował lokalny portal 24.KG i rosyjska agencja TASS. Przedsiębiorstwo Kumtor, które odpowiada za większość wydobycia złota w Kirgistanie, jest własnością kanadyjskiej firmy Centrera Gold. W związku z powszechnymi niepokojami w kraju kilku górników zgłaszało atak na ich biura i obiekty także dzień wcześniej - pisze Reuters.

Reakcje świata na sytuację w Kirgistanie

Według zachodnich obserwatorów wyborczych, podczas niedzielnego głosowania dochodziło do kupowania głosów - pisze agencja Reutera. W wyborach do 120-osobowego parlamentu prawie połowę głosów miały zdobyć dwa ugrupowania. Partia Birimdik (Jedność), blisko związana z prezydentem Dżinbekowem, oraz ugrupowanie Mekenim Kirgistan (Ojczyzna Kirgistan) kojarzone z Rajymbekiem Matraimowem - wpływową postacią życia publicznego.

Obecne zamieszki przypominają te z 2005 i 2010 roku, które doprowadziły do ustąpienia dwóch kolejnych prezydentów oskarżanych o korupcję i dążenie do wprowadzenia rządów autorytarnych.

Zaniepokojenie sytuacją w Kirgistanie wyraziła Rosja, która jest bliskim sojusznikiem tego państwa, a zarówno Dżinbekow, jak i główne grupy opozycyjne popierają bliską współpracę z Moskwą. Rosyjska ambasada oświadczyła, że wspiera rozwiązanie kryzysu w Kirgistanie za pomocą środków prawnych, przy zapewnieniu stabilności kraju i bezpieczeństwa jego mieszkańców.

Autorka/Autor:mart\mtom

Źródło: PAP