Ukraiński parlament nie zgodził się na wprowadzenie zmian do kodeksu karnego, które mogłyby oczyścić z zarzutów przetrzymywaną w areszcie byłą premier Julię Tymoszenko, oraz byłego szefa MSW, Jurija Łucenkę. Ostatnią szansą byłej premier, nie licząc wyroku uniewinniającego, jest kolejny projekt ustawy, prezydencki.
Deputowani większości parlamentarnej nie zgodzili się na rozpatrzenie dwóch projektów opozycji, przewidujących zniesienie karalności za przestępstwa gospodarcze, o których popełnienie oskarżani są Tymoszenko i Łucenko.
Parlament przystał jedynie na rozpatrzenie projektu prezydenckiego, w którym nie ma jednak mowy o zmianie artykułów, dotyczących tej dwójki opozycyjnych polityków. Przewodniczący Rady Najwyższej (parlamentu) Wołodymyr Łytwyn nie wykluczył w rozmowie z dziennikarzami, że po zaplanowanym na czwartek pierwszym czytaniu projektu prezydenckiego artykuły kodeksu karnego, z których sądzeni są Tymoszenko i Łucenko, mogą być zmienione w drugim czytaniu. Może do niego dojść za dwa tygodnie.
Na rękę Rosji
Procesy sądowe i aresztowanie Tymoszenko i Łucenki wywołują poważne zaniepokojenie Unii Europejskiej. Niektórzy jej członkowie apelują nawet o zamrożenie toczących się obecnie rozmów o umowie stowarzyszeniowej między Kijowem a Brukselą.
- Procesy Tymoszenko i Łucenki to procesy polityczne, a obecne władze Ukrainy nie szukają sposobów wyjścia z sytuacji, do której same przecież doprowadziły. Jeśli przywódcy opozycji [Tymoszenko i Łucenko - red.] w wyniku tych politycznych procesów otrzymają wyroki więzienia, naszemu społeczeństwu i partnerom na Zachodzie trudno będzie uznać wyniki wyborów parlamentarnych, zaplanowanych na przyszły rok - skomentował w rozmowie z PAP Mykoła Kniażycki, szef popierającej opozycję stacji telewizyjnej TVi.
W jego ocenie zachowanie władz w sprawie Tymoszenko i Łucenki doprowadzi do zaostrzenia stosunków z Zachodem, co z kolei będzie na rękę Rosji. -
Rosja jest bardzo zainteresowana tym, by Ukraina nie zawarła umowy stowarzyszeniowej z UE. Jeśli to się Rosjanom uda, będzie im łatwiej wciągnąć Ukrainę w przestrzeń euroazjatycką, a przede wszystkim uzyskać dostęp do ukraińskiego rynku i prywatyzacji ukraińskich przedsiębiorstw Mykoła Kniażycki
Szef TVi podkreślił jednocześnie, że przeciąganie rozwiązania kwestii Tymoszenko i Łucenki jest problemem dla Polski, która pełniąc przewodnictwo w Radzie UE zachęca państwa unijne do zawarcia umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą. Po przeprowadzonym w ubiegłym tygodniu w Warszawie szczycie Partnerstwa Wschodniego premier Donald Tusk powiedział, że możliwym terminem zakończenia negocjacji umowy stowarzyszeniowej jest 2011 rok.
Szef polskiego rządu dał jednocześnie do zrozumienia, że będzie to zależało od przestrzegania prawa człowieka i standardów demokracji na Ukrainie.
Kłopoty opozycji
Była premier Tymoszenko, która od początku sierpnia przebywa w areszcie, sądzona jest z powodu zarzutów dotyczących nadużyć przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją w 2009 r. Prokuratura żąda dla niej siedmiu lat więzienia.
Łucenko, członek rządu Tymoszenko, został aresztowany w grudniu ubiegłego roku. Jest sądzony za to, że będąc szefem MSW przyznał swemu kierowcy z pominięciem prawa dodatek emerytalny w wysokości 40 tys. hrywien (ok. 15 tys. złotych), za co grozi nawet osiem lat więzienia.
Źródło: PAP