"Potworne zbrodnie miały zmusić ich do porzucenia swej ziemi, do ucieczki"

W kongijskiej prowincji Ituri trwa konfikt plemion Lendu i HemaWikimedia (CC BY SA 2.0)/MONUSCO Photos

Przemoc na tle etnicznym w prowincji Ituri w Demokratycznej Republice Konga może być zakwalifikowana jako zbrodnie przeciwko ludzkości. Bilans ofiar w ciągu dwóch ostatnich lat to 701 zabitych i 168 rannych - stwierdza opublikowany w piątek raport Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Zaprezentowany w Genewie raport ze śledztwa biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Praw Człowieka (UNHCHR) zawiera dokumentację zabójstw, gwałtów i innych aktów przemocy, których dopuszczały się na sobie nawzajem zbrojne grupy z plemienia Lendu i plemienia Hema w prowincji Ituri, na północnym wschodzie Konga. Dokumentacja dotyczy zbrodni, popełnionych w okresie od grudnia 2017 roku do września 2019 roku.

"Zbrodnie miały zmusić ich do porzucenia swej ziemi, do ucieczki"

Od jesieni 2018 roku zbrojne grupy złożone z członków plemienia Lendu działały w sposób coraz bardziej zorganizowany i ich ataki przeciwko sąsiednim plemionom były coraz skuteczniejsze. W ten sposób zagrabiało ono ziemie i własność sąsiednich grup plemiennych - stwierdza raport.

Na liście zbrodni, udokumentowanych przez wysłanników ONZ, są gwałty, zabójstwa dzieci, grabieże mienia mieszkańców całych osiedli - oświadczył na konferencji prasowej w Genewie rzecznik UNHCHR Rupert Colville.

- Ścinanie głów kobietom i dzieciom za pomocą maczet, ćwiartowanie zwłok i wykorzystywanie części ludzkiego ciała jako trofeów wojennych, wszystko to miało służyć napastnikom do wywoływania paniki wśród członków miejscowego ludu Hema, aby zmusić ich do porzucenia swej ziemi, do ucieczki - powiedział rzecznik.

W kongijskiej prowincji Ituri trwa konfikt plemion Lendu i HemaWikimedia (CC BY SA 2.0)/MONUSCO Photos

Setki tysięcy opuściły własne domy

Dokument odnotowuje, że większość ataków i napaści następowało w porze zbiorów lub przygotowywania pól pod uprawy. Ataki były również skierowane przeciwko szkołom i budynkom gospodarczym oraz urządzeniom sanitarnym wspólnoty Hema.

Wszystkie te akty terroru i wandalizmu zmusiły 556 tysięcy ludzi do porzucenia swych domostw i pól uprawnych. 57 tysięcy ludzi szukało schronienia w pobliskiej Ugandzie.

Autorzy raportu zwracają się do władz kongijskich o przeprowadzenie niezależnego i bezstronnego dochodzenia oraz zagwarantowanie ofiarom przemocy odszkodowań oraz pomocy medycznej i psychologicznej.

Kongo zmaga się z przemocą nieustannieGoogle Maps

Wojsko miało chronić. Dopuszczało się morderstw i gwałtów

Tymczasem wojsko i policja, wysłane przez władze Konga w lutym 2018 roku do ochrony atakowanej i dziesiątkowanej ludności, nie tylko nie zdołały powstrzymać przemocy, lecz same dokonywały bezprawnych egzekucji na członkach miejscowej ludności, dopuszczały się gwałtów i bezprawnych aresztowań. Jak dotąd skazano za te czyny zaledwie dwóch policjantów i dwóch żołnierzy.

W okresach wcześniejszych konfliktów między wrogimi wspólnotami plemiennymi w latach 1999 i 2003 interweniowały europejskie siły wojskowe pod francuskim dowództwem.

Belgijski pisarz David Van Reybrouck porównywał ówczesny konflikt do "miniaturowej wersji" rzezi w Rwandzie z 1994 roku, wskutek której straciło życie 800 tysięcy ludzi, głównie należących do dominującego plemienia Tutsi, których eksterminacji dokonywali członkowie plemienia Hutu.

Wysłane przez kongijski rząd wojsko nie zdołało powstrzymać przemocyWikimedia (CC BY SA 2.0)/MONUSCO Photos

Autor: asty/tr / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Wikimedia (CC BY SA 2.0)/MONUSCO Photos