Przemoc na tle etnicznym w prowincji Ituri w Demokratycznej Republice Konga może być zakwalifikowana jako zbrodnie przeciwko ludzkości. Bilans ofiar w ciągu dwóch ostatnich lat to 701 zabitych i 168 rannych - stwierdza opublikowany w piątek raport Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Zaprezentowany w Genewie raport ze śledztwa biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Praw Człowieka (UNHCHR) zawiera dokumentację zabójstw, gwałtów i innych aktów przemocy, których dopuszczały się na sobie nawzajem zbrojne grupy z plemienia Lendu i plemienia Hema w prowincji Ituri, na północnym wschodzie Konga. Dokumentacja dotyczy zbrodni, popełnionych w okresie od grudnia 2017 roku do września 2019 roku.
"Zbrodnie miały zmusić ich do porzucenia swej ziemi, do ucieczki"
Od jesieni 2018 roku zbrojne grupy złożone z członków plemienia Lendu działały w sposób coraz bardziej zorganizowany i ich ataki przeciwko sąsiednim plemionom były coraz skuteczniejsze. W ten sposób zagrabiało ono ziemie i własność sąsiednich grup plemiennych - stwierdza raport.
Na liście zbrodni, udokumentowanych przez wysłanników ONZ, są gwałty, zabójstwa dzieci, grabieże mienia mieszkańców całych osiedli - oświadczył na konferencji prasowej w Genewie rzecznik UNHCHR Rupert Colville.
- Ścinanie głów kobietom i dzieciom za pomocą maczet, ćwiartowanie zwłok i wykorzystywanie części ludzkiego ciała jako trofeów wojennych, wszystko to miało służyć napastnikom do wywoływania paniki wśród członków miejscowego ludu Hema, aby zmusić ich do porzucenia swej ziemi, do ucieczki - powiedział rzecznik.
Setki tysięcy opuściły własne domy
Dokument odnotowuje, że większość ataków i napaści następowało w porze zbiorów lub przygotowywania pól pod uprawy. Ataki były również skierowane przeciwko szkołom i budynkom gospodarczym oraz urządzeniom sanitarnym wspólnoty Hema.
Wszystkie te akty terroru i wandalizmu zmusiły 556 tysięcy ludzi do porzucenia swych domostw i pól uprawnych. 57 tysięcy ludzi szukało schronienia w pobliskiej Ugandzie.
Autorzy raportu zwracają się do władz kongijskich o przeprowadzenie niezależnego i bezstronnego dochodzenia oraz zagwarantowanie ofiarom przemocy odszkodowań oraz pomocy medycznej i psychologicznej.
Wojsko miało chronić. Dopuszczało się morderstw i gwałtów
Tymczasem wojsko i policja, wysłane przez władze Konga w lutym 2018 roku do ochrony atakowanej i dziesiątkowanej ludności, nie tylko nie zdołały powstrzymać przemocy, lecz same dokonywały bezprawnych egzekucji na członkach miejscowej ludności, dopuszczały się gwałtów i bezprawnych aresztowań. Jak dotąd skazano za te czyny zaledwie dwóch policjantów i dwóch żołnierzy.
W okresach wcześniejszych konfliktów między wrogimi wspólnotami plemiennymi w latach 1999 i 2003 interweniowały europejskie siły wojskowe pod francuskim dowództwem.
Belgijski pisarz David Van Reybrouck porównywał ówczesny konflikt do "miniaturowej wersji" rzezi w Rwandzie z 1994 roku, wskutek której straciło życie 800 tysięcy ludzi, głównie należących do dominującego plemienia Tutsi, których eksterminacji dokonywali członkowie plemienia Hutu.
Autor: asty/tr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikimedia (CC BY SA 2.0)/MONUSCO Photos