Lebiediew przekonany jest, że przedstawione mu w ub. tygodniu zarzuty chuligaństwa i pobicia, dotyczące incydentu w studiu państwowej telewizji NTV sprzed roku, mają na celu wyciszenie jego krytyki pod adresem Kremla i usunięcie go z życia publicznego. Grozi mu kara do pięciu lat pozbawienia wolności.Lebiediew powiedział "Guardianowi", że sprawę przeciwko niemu nakręca służba bezpieczeństwa FSB, następczyni KGB. Twierdzi, że otrzymał sygnały, że FSB jest niezadowolona z jego dochodzenia w sprawie wyprowadzenia w ostatnich latach pieniędzy z ok. 120 rosyjskich banków z pomocą procedury upadłościowej. O FSB mówi, że "jest obecne w finansowej infrastrukturze kraju"."Nowaja Gazieta", w której Lebiediew ma 49 proc. udziałów, wsławiła się dochodzeniami w sprawie korupcji i łamania praw człowieka. Jedną z jej dziennikarek była Anna Politkowska zamordowana w 2006 r. Lebiediew rozważa sprzedaż udziałów w gazecie, której drugim głównym udziałowcem jest Michaił Gorbaczow. Dał się ponieśćLebiediew przyznał, że w telewizyjnym studiu zachował się niewłaściwie wobec swego adwersarza,dewelopera Sergieja Połonskiego, dając się ponieść i rzucając się na niego z pięściami. Utrzymywał jednak, że postąpił tak ponieważ został sprowokowany i poczuł się zagrożony. Z dokumentów sądowych, do których "Guardian" miał wgląd, wynika, że prokuratura wszczęła dochodzenie przeciwko Lebiediewowi w październiku ub. r. z polecenia szefa komitetu śledczego Federacji Rosyjskiej - organizacji uważanej za odpowiednik FBI. Komitetem kieruje Aleksander Bastrykin - bliski współpracownik Władimira Putina.Lebiediew, którego majątek magazyn "Forbes" wycenia na 1,1 mld dolarów, spodziewa się, że wszystkie jego największe firmy przyniosą w tym roku straty, łącznie z liniami lotniczymi i bankiem. Jak powiedział, firmy i należące do niego udziały usiłował sprzedać, ale mu się to nie udało.
Autor: jak//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia/Chatham House