Greenpeace kontra BP. Członkowie organizacji działającej na rzecz ochrony środowiska rozpoczęli w Londynie walkę z koncernem naftowym. Chcą zablokować każdą stację benzynową w stolicy Wielkiej Brytanii. Jak podaje British Petroleum udało im się to w 20 przypadkach. Sami aktywiści mówią nawet o ponad 40 zajętych placówkach.
Małe zespoły Greenpeace udają się do poszczególnych stacji i tam, za pomocą specjalnego przełącznika, wyłączają dopływ zasilania do każdej lokalizacji - informuje BP. Firma nazwała demonstracje aktami wandalizmu i zapowiedziała, że otworzy stacje jak tylko będzie to bezpieczne.
- Działania te pokazują całkowity brak szacunku dla bezpieczeństwa kierowców i pracowników stacji - przekonywała rzeczniczka BP i dodała, że na jednej ze stacji tankowane były karetki pogotowia.
Tonie w ropie
Działacze organizacji w stacji w Camden, zastąpili logo GP jego nową wersją, przedstawiającą zielony słonecznik znikający w morzu ropy naftowej.
- Mamy być tu zamiar cały dzień. Nasz protest nie jest skierowany do kierowców, ale do firmy, by przemyślała swoją strategię - powiedział Sky Newsdyrektor wykonawczy Greenpeace John Sauven.
Policja na razie patrzy
Stołeczna policja potwierdziła, że jest świadoma protestów, nie dokonała jednak żadnych aresztowań.
We wtorek koncern BP poinformował, że dotychczasowy dyrektor wykonawczy Tony Hayward odchodzi ze stanowiska. Zastąpi go Bob Dudley. Greenpeace wezwała już go do podjęcia nowej strategii zarządzania firmą. Organizacja apeluje, by nie prowadził spółki w "obsesyjnie ryzykowny sposób", co według nich czynił Hayward.
Źródło: CNN, Sky News