- Miała komórki, które wydawały się młodsze, niż wskazywałby na to jej wiek - przyznał doktor Manel Esteller, kierownik katedry genetyki na Wydziale Medycznym Uniwersytetu w Barcelonie, opisując przypadek kobiety, która w chwili swojej śmierci była uznana za najdłużej żyjącą osobę na Ziemi. Maria Branyas Morera zmarła w zeszłym roku, mając 117 lat. Przed odejściem miała do Estellera jedną prośbę: - Proszę, zbadaj mnie.
Jej życzenie zostało spełnione. - Chcieliśmy wyciągnąć wnioski z jej konkretnego przypadku, aby pomóc innym ludziom - mówił Esteller. Podczas kilku spotkań z kobietą i jej rodziną Esteller i jego współpracownicy pobrali próbki krwi, śliny, moczu i kału, które dostarczyły wglądu w jej unikalną fizjologię, w tym genetykę, metabolizm i mikrobiom jelitowy, donosi magazyn "Nature".
Sekrety długowieczności
Z badania, które zostało opublikowane 24 września w Cell Reports Medicine, wynika, że telomery (chronią zakończenia prawidłowych chromosomów przed degradacją i fuzją, co zapewnia utrzymanie stabilności genomu - przyp. red.) były u kobiety wyjątkowo krótkie. Skrócenie telomerów sprzyja zapadalności na choroby, Branyas była jednak na nie odporna. - Obraz wyłaniający się z naszych badań, choć oparty jedynie na doświadczeniu tej jednej wyjątkowej osoby, pokazuje, że skrajnie zaawansowany wiek i zły stan zdrowia nie są ze sobą nierozerwalnie związane - informują autorzy badania.
Analizując genom Branyas, autorzy badania wykryli warianty genetyczne, o których wiadomo, że chronią przed chorobami układu krążenia, utratą funkcji poznawczych i cukrzycą. - Miała warianty w genach, które u innych istot, na przykład psów czy owadów, są powiązane z ekstremalną długością życia - komentował badania Estellera.
Styl życia "superstulatki"
Branyas urodziła się w San Francisco w 1907 roku, jej rodzice pochodzili z Hiszpanii. Jako ośmiolatka powróciła z matką do Europy, jej ojciec zmarł na gruźlicę w trakcie podróży. Podczas wojny domowej pracowała jako pielęgniarka na froncie u boku męża, lekarza. Urodziła troje dzieci i poświęciła się opiece nad nimi, rezygnując z pracy zawodowej. Jak mówiła badaczom, gdy osiągnęła już sto lat, sądziła, że "Bóg o niej zapomniał".
"Przez wszystkie te lata widziała śmierć rodziców, męża, rodzeństwa i tę, która ją najbardziej dotknęła: swojego syna" - opisuje "El País". W wywiadzie dla gazety mówiła: "Nie zrobiłam nic szczególnego, by dożyć tego wieku".
Była skromną osobą. - Moja jedyna zasługa jest taka, że jeszcze żyję - mówiła podczas spotkań z badaczami. Jednak jak zauważyli eksperci, na jej dobre zdrowie w zaawansowanym wieku wpłynął także styl życia. Kobieta nie piła alkoholu, nie paliła, miała znakomite wyniki badań - niski poziom "złego cholesterolu" i markerów stanu zapalnego. Miała silną odporność. Jadła zgodnie z zasadami diety śródziemnomorskiej i trzy razy dziennie sięgała po jogurty. Jej mikrobiom jelitowy przypominał ten u młodszej osoby, nawet nastolatki. Regularnie ćwiczyła i bawiła się z psami. Gdy stała się już niesamodzielna, zamieszkała w domu opieki. - Wiodła spokojne życie, bez stresu związanego z pracą - powiedziała jej córka Rosa w wywiadzie dla "El País".
- Biorąc pod uwagę zdrowy styl życia, jaki prowadziła, i wszystkie emocje, których musiała doświadczać po stracie tak wielu członków rodziny, musiała być osobą bardzo zrównoważoną, wolną od stresu. Nie chodzi o to, czego doświadczasz, ale jak sobie z tym radzisz - komentował dla ""El País" Martín-Subero, badacz z ICREA (Kataloński Instytut Badań i Studiów Zaawansowanych).
Podkreślił, że nie ma wystarczającej liczby "superstulatków" do przeprowadzenia zaawansowanych badań, a "przypadki takie jak Marii są niezwykłe i pokazują, że każdy z nich mógł dożyć tak zaawansowanego wieku na swój własny sposób". - Uważa się, że starzenie jest równoznaczne z chorobą i że jedno musi iść w parze z drugim. Ale ta kobieta pokazała nam, że do pewnego stopnia nie musi tak być - dodał. Podkreślił, że Maria Branyas Morera była bardzo towarzyska i niezwykle spokojna.
Liczy się też, gdzie mieszkasz
Doktor Mary Armanios, onkolożka i genetyczka z Johns Hopkins School of Medicine, w rozmowie z "New York Timesem" zauważyła, że "genetyka długowieczności jest zagmatwana", a "naukowcy nie wiedzą, które młodsze osoby dożyją setki". Wyjaśniła też, że na długie życie nie składają się jedynie "szczęśliwe geny" i dobry mikrobiom. Zauważyła, że istnieją ogromne różnice w oczekiwanej długości życia, co jest powiązane z wykształceniem i poziomem dochodów, a także miejscem zamieszkania. Mieszkańcy przedmieść - w przypadku Baltimore w Stanach Zjednoczonych, o których wspomniała - mogą żyć nawet o 20 lat dłużej niż osoby ze śródmieścia.
- Uważam, że istnieją ewidentnie złe predyspozycje genetyczne, które ograniczają długość życia - powiedziała Armanios. - Ale nie jestem pewna, czy dobre predyspozycje genetyczne wystarczą, aby przezwyciężyć ograniczenia społeczno-ekonomiczne - dodała.
Autorka/Autor: Ewa Żebrowska //az
Źródło: Nature, New York Times, El País
Źródło zdjęcia głównego: EL PAIS/X