W drodze na szczyt NATO w Walii prezydent USA Barack Obama złoży w środę wizytę w Tallinnie, gdzie ma zapewniać o niezachwianych gwarancjach bezpieczeństwa USA i NATO dla krajów bałtyckich, które czują się zagrożone w związku z agresją Rosji na Ukrainie.
Jak poinformował Biały Dom, samolot prezydencki ma przylecieć do Tallinna we wtorek wieczorem, a oficjalna wizyta prezydenta Obamy rozpocznie się w estońskiej stolicy w środę. Obama spotka się najpierw osobno z prezydentem Toomasem Ilvesem oraz premierem Taavim Roivasem, a po południu odbędzie rozmowy w gronie prezydentów wszystkich trzech krajów bałtyckich: Litwy, Łotwy i Estonii.
Wieczorem prezydent USA wygłosi w sali koncertowej (Nordea Concert Hall) przemówienie zaadresowane do studentów, przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego i liderów politycznych. Następnie, tuż przed wylotem do Walii, spotka się na lotnisku w Tallinnie z pełniącymi wspólnie służbę żołnierzami amerykańskimi i estońskimi.
Przekaz dla Rosji
- To nie przypadek, że prezydent zatrzyma się w Estonii w drodze na szczyt NATO - powiedział dziennikarzom w piątek dyrektor ds. Europy w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego przy Białym Domu Charles Kupchan. Wyjaśnił, że celem wizyty jest "wysłanie przekazu" zarówno do krajów bałtyckich, zamieszkiwanych przez sporą mniejszość rosyjską, jak i do Rosjan, że rosyjskie działania "są nie do przyjęcia". - Prezydent będzie chciał wysłać do Estończyków przekaz, że art. 5 (traktatu waszyngtońskiego o wzajemnej obronie - przyp. red.) stanowi żelazną gwarancję ich bezpieczeństwa, a do Rosjan, by nawet nie próbowali zaczynać kłopotów w Estonii czy innym kraju regionu bałtyckiego, jak to czynią na Ukrainie - powiedział Kupchan. Będzie to druga wizyta prezydenta USA w Estonii. Pierwszą złożył George W. Bush w listopadzie 2006 roku, tuż przed szczytem NATO w Rydze. Rok temu w sierpniu Obama przyjął w Białym Domu trzech prezydentów krajów bałtyckich.
Obawy krajów bałtyckich
Ukraiński kryzys zintensyfikował relacje między USA a krajami bałtyckimi. Obama rozmawiał z prezydentami Litwy, Łotwy i Estonii telefonicznie tuż przed aneksją przez Rosję ukraińskiego Krymu, a wiceprezydent Joe Biden spotkał się z nimi osobiście w marcu podczas wizyty w Warszawie. Ekspertka Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) Heather A. Conley zwróciła uwagę, że zapowiadając wizytę Obamy w Tallinnie, Biały Dom użył w komunikacie bardzo silnego i rzadko stosowanego określenia o "żelaznych" zobowiązaniach USA do art. 5. Jej zdaniem świadczy to, że w Waszyngtonie jest zrozumienie dla odczuwanych w krajach bałtyckich obaw przed Rosją oraz wątpliwości co do gotowości NATO, by przyjść z pomocą w przypadku agresji Rosji w którymś z krajów bałtyckich pod pretekstem ochrony mniejszości rosyjskiej, np. z użyciem tzw. zielonych ludzików, jak to było na Krymie. - Ta wizyta jest niezwykle istotna, nie tylko dlatego, że prezydent potwierdzi zapewnienia (o gwarancjach bezpieczeństwa) dla bałtyckich narodów, ale dlatego, że będzie tam obecny fizycznie - dodała.
Zapewnienia NATO
Jak zapowiedział w poniedziałek sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen, także szczyt NATO potwierdzi, że Sojusz Północnoatlantycki jest gotowy, zdolny i ma wolę do obrony wszystkich krajów członkowskich przed każdym atakiem. W odpowiedzi na agresywne działania Rosji na Ukrainie szczyt ma przyjąć "Readiness Action Plan", przewidujący podwyższenie gotowości Sojuszu do interwencji w krajach wschodnich NATO, m.in. poprzez utworzenie nowych sił natychmiastowego reagowania na zagrożenia. To będzie wymagać rozbudowy infrastruktury i przemieszczenia sprzętu. Ale, jak zastrzegł Biały Dom, należy się spodziewać sformułowań o "ciągłych rotacjach" i "ciągłych ćwiczeniach", a nie o stałych bazach NATO, o których rozmieszczenie na wschodniej flance sojuszu apelowały Polska i kraje bałtyckie.
Autor: dln / Źródło: PAP