Prezydent Barack Obama pogratulował Władimirowi Putinowi zwycięstwa w niedzielnych wyborach prezydenckich - poinformowała w piątek wieczorem amerykańska agencja AP, powołując się na Biały Dom. O gratulacjach pisze też rosyjska agencja ITAR-TASS. Z kolei wcześniej rzecznik Białego Domu Josh Earnest wspominał o rozmowie, ale nie użył określenia "gratulacje".
W swej depeszy agencja AP powołuje się na Biały Dom, ale nie cytuje w niej konkretnego przedstawiciela administracji prezydenta Obamy.
Kilka godzin wcześniej rzecznik Białego Domu Josh Earnest poinformował, że prezydent Obama zadzwonił w piątek do Władimira Putina z pokładu Air Force One w związku z jego wygraną w niedzielnych wyborach, nie użył jednak określenia "gratulacje".
Rozmowa telefoniczna miała raczej nieformalny charakter i trwała około 20 minut. doradca Putina ds. polityki zagranicznej Jurij Uszakow
Za to słowa tego właśnie użył doradca Putina ds. polityki zagranicznej Jurij Uszakow, na którego powołuje się agencja ITAR-TASS. "Prezydent USA Barack Obama zadzwonił do rosyjskiego prezydenta-elekta, premiera Władimira Putina i pogratulował mu zwycięstwa w wyborach prezydenckich" - brzmi część depeszy. - Rozmowa telefoniczna miała raczej nieformalny charakter i trwała około 20 minut - cytuje Uszakowa ITAR-TASS.
Rozmowa z Putinem
Obama i Putin rozmawiali w piątek przez telefon. Jak poinformował Biały Dom, obaj politycy uzgodnili, że będą kontynuować dyskusję na tematy, które dzielą Rosję i USA, między innymi o polityce wobec Syrii.
Barack Obama powiedział Władimirowi Putinowi, że Rosjanie i Amerykanie mają razem wiele do zrobienia. Podkreślił znaczenie obecnej współpracy w takich kwestiach jak Afganistan, rozbrojenie nuklearne i sankcje wobec Iranu.
Z kolei Putin - jak podaje ITAR-TASS - życzył Obamie powodzenia w walce o reelekcję.
Potrzebował aż pięć dni
Pięciodniowa zwłoka z telefonem gratulacyjnym Obamy do Putina po wyborach jest szeroko komentowana w Waszyngtonie. W poniedziałek, dzień po tym, gdy Rosjanie poszli do urn, sekretarz stanu Hillary Clinton oświadczyła tylko, że rząd USA "składa gratulacje narodowi rosyjskiemu z okazji przeprowadzenia wyborów".
Prawica w USA krytykuje nawet i to oświadczenie. Czwartkowy "Wall Street Journal" wytknął szefowej dyplomacji, że "nie było w nim ani słowa krytyki, nie mówiąc o potępieniu".
Według oficjalnych danych, Putin, dotąd premier Rosji, który ubiegał się o powrót na stanowisko szefa państwa, zdobył w wyborach 63,6 proc. głosów. Międzynarodowi obserwatorzy kwestionują jednak ten wynik, donosząc o przypadkach fałszerstw. Wskazują, że wybory nie były demokratyczne, gdyż Kreml nie dopuścił do kandydowania żadnego przedstawiciela liberalnej opozycji.
Główny rzecznik Białego Domu Jay Carney zapytany w piątek rano, dlaczego prezydent nie pogratulował dotąd Putinowi zwycięstwa, odpowiedział: "Nie przywiązywałbym do tego wagi. Obaj są zajęci".
Źródło: PAP, ITAR-TASS
Źródło zdjęcia głównego: arch. TVN24, fot. Biały Dom